Mimo że Malfoy opuścił bibliotekę prawie godzinę temu, ja
nadal siedziałam w tym samym miejscu i niespokojnie stukając palcami w stolik,
zastanawiałam się nad jego słowami. Niecierpliwie kręciłam się na krześle, w
głowie układając przeróżne scenariusze dzisiejszego wieczoru. Byłam zła na
siebie, że mimo tego wszystkiego, co zdążyłam już przeżyć w swoim życiu z
Malfoyem w roli głównej, ja nadal niczego się nie nauczyłam. Chciałam iść na tę
imprezę, chciałam spędzić z nim wieczór, chociaż w głębi serca wiedziałam, że
nic dobrego z tego nie wyniknie. W ogóle nic, w co zamieszany był Draco, nie
kończyło się dobrze. Powinnam o tym pamiętać. Jednak ja uparcie wypierałam tę
myśl ze swojego umysłu. Głupia, naiwna dziewucha! Czy z naiwności się kiedyś
wyrasta?
Zebrałam wszystko, co do mnie należało i szybkim ruchem
wrzuciłam do torby. Po drodze wstąpiłam na chwilę do dormitorium, żeby zostawić
swoje rzeczy i przebrać się w coś bardziej wyjściowego niż rozciągnięta bluza i
wytarte dżinsy. Chwilę później stałam już przed wejściem do Wschodniej Wieży.
Nacisnęłam na klamkę ogromnych drzwi, ale ani drgnęły. Wywróciłam oczami.
Oczywiście Malfoy nie wspomniał, jakie jest hasło.
Na szczęście nie minęło kilka chwil, kiedy trójka chłopaków
w wesołych nastrojach opuszczała wieżę. Wykorzystałam to i przemknęłam obok
nich do środka. Wejście przypominało typowy ganek, który widywało się często w
domach jednorodzinnych, z tą tylko różnicą, że tutaj nie stały buty i wieszaki
na ubrania. W tym niewielkim, kwadratowym pomieszczeniu wisiały jedynie dwa
obrazy, a całą prawą ścianę zajmowała drewniana ławeczka. Właściwie była to
tylko deska, która zapewne miała być marną imitacją siedzenia. Cały „pokój”
miał tylko trzy ściany. Zamiast czwartej, tej którą powinnam mieć przed oczyma,
znajdowały się trzy schodki, które prowadziły do głównego pomieszczenia.
Pokonałam je zwinnie i aż zachłysnęłam się powietrzem widząc wnętrze Wschodniej
Wieży. Nie wiem, jakie wrażenie robiła normalnie, ale teraz udekorowana, z
przyciemnionymi światłami, naprawdę mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się
takiego efektu.
Sufit był tak wysoki, że przy praktycznie zgaszonych
światłach, nie widać było jego końca. Naprzeciwko dostrzegłam ogromne okno,
podobne do tego, które znajdowało się w kwaterze mojej i Malfoya. Na końcu
pomieszczenia, po lewej stronie okna, znajdowały się schody. A raczej ich
początek, bo same stopnie ciągnęły się przez całe pomieszczenie, naokoło,
wzdłuż ścian, w których dostrzec można było drzwi. Prowadziły one zapewne do
dormitoriów poszczególnych klas. Kanapy, krzesła, stoły zsunięte były na boki,
tworząc miejsca, gdzie można było usiąść i porozmawiać. Na środku znajdowało
się podwyższenie, a na nim kilka par tańczących do głośnej muzyki, która
sączyła się jakby znikąd. Nad głowami uczniów wisiały lampiony; były one
jedynym źródłem światła, a w powietrzu unosił się zapach spoconych od tańca
ciał i alkoholu. Uśmiechnęłam się, bo, mimo że nie należałam do zwolenników
takich imprez, całokształt był zachwycający.
- Robi wrażenie, prawda? – usłyszałam tuż przy uchu przyjemny szept Malfoya. Odwróciłam się do niego i pokiwałam głową z uznaniem. Chciałam coś powiedzieć, ale akurat zaczęła się jakaś szybka i głośna piosenka. Zamknęłam usta i skrzywiłam się lekko, bo moje uszy nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do takiego hałasu. Widząc to, Malfoy złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zdałam sobie sprawę, że ciepło jego dłoni spowodowało, że w moim brzuchu pojawiły się te nieznośne motyle, a gardło zacisnęło się z nerwów. Mogłam się założyć, że nie wydusiłabym z siebie teraz ani słowa. Byłam wdzięczna, że nie muszę się odzywać.
- Robi wrażenie, prawda? – usłyszałam tuż przy uchu przyjemny szept Malfoya. Odwróciłam się do niego i pokiwałam głową z uznaniem. Chciałam coś powiedzieć, ale akurat zaczęła się jakaś szybka i głośna piosenka. Zamknęłam usta i skrzywiłam się lekko, bo moje uszy nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do takiego hałasu. Widząc to, Malfoy złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zdałam sobie sprawę, że ciepło jego dłoni spowodowało, że w moim brzuchu pojawiły się te nieznośne motyle, a gardło zacisnęło się z nerwów. Mogłam się założyć, że nie wydusiłabym z siebie teraz ani słowa. Byłam wdzięczna, że nie muszę się odzywać.
W końcu, przeciskając się przez niemały tłum, dotarliśmy do
wolnej kanapy. Ślizgon puścił moją rękę i dał znak, żebym usiadła obok niego.
Muzyka w tym miejscu była wyciszona, co dawało możliwość rozmowy bez zbędnego
przekrzykiwania się, jedynie delikatne jej nuty dochodzi jakby z oddali. Ktoś,
kto zajmował się organizacją, musi naprawdę znać się na rzeczy.
- Spodziewałem się, że prędzej czy później się tu zjawisz – odezwał się Malfoy, podczas, gdy ja wciąż rozglądałam się wokół i podziwiałam, jak mistrzowsko ktoś to wszystko zaplanował.
- A skąd ta pewność, Malfoy? – zapytałam, rzucając mu pełne politowania spojrzenie.
- Mój urok osobisty cię tu przywiódł – posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmieszków. Prychnęłam na te słowa, ale nic już nie dodałam. Po co nam była kolejna awantura? Przecież nie chciałam popsuć sobie nastroju na resztę wieczoru.
- Spodziewałem się, że prędzej czy później się tu zjawisz – odezwał się Malfoy, podczas, gdy ja wciąż rozglądałam się wokół i podziwiałam, jak mistrzowsko ktoś to wszystko zaplanował.
- A skąd ta pewność, Malfoy? – zapytałam, rzucając mu pełne politowania spojrzenie.
- Mój urok osobisty cię tu przywiódł – posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmieszków. Prychnęłam na te słowa, ale nic już nie dodałam. Po co nam była kolejna awantura? Przecież nie chciałam popsuć sobie nastroju na resztę wieczoru.
Malfoy zanurkował za pobliską kanapę i wyjął zza niej
butelkę Ognistej Whiskey. Spojrzał na mnie unosząc do góry lewą brew.
- Macie tu może Kremowe Piwo? – zapytałam, rozglądając się i udając, że nie widzę, co trzyma w ręku.
- Granger, musisz się rozluźnić! – powiedział, puszczając mimo uszu moje pytanie.
- I dlatego myślę, że Kremowe Piwo będzie odpowiednie – odpowiedziałam od razu patrząc na niego błagalnym spojrzeniem. – Malfoy, mam naprawdę słabą głowę, do tego nie przepadam za alkoholem i… - chciałam kontynuować, ale położył mi palec na ustach i zbliżając się niebezpiecznie, wyszeptał:
- Chociaż raz się zabaw, nie zaszkodzi ci – spojrzał mi głęboko w oczy, nie zabierając palca wskazującego z moich warg. Czułam się jak sparaliżowana i szczerze nienawidziłam siebie za to uczucie. Wiedziałam, że mną manipuluje, że robi to wszystko celowo i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak na mnie działa, ale wypierałam to ze swojego umysłu, chcąc się nacieszyć chwilą.
- Macie tu może Kremowe Piwo? – zapytałam, rozglądając się i udając, że nie widzę, co trzyma w ręku.
- Granger, musisz się rozluźnić! – powiedział, puszczając mimo uszu moje pytanie.
- I dlatego myślę, że Kremowe Piwo będzie odpowiednie – odpowiedziałam od razu patrząc na niego błagalnym spojrzeniem. – Malfoy, mam naprawdę słabą głowę, do tego nie przepadam za alkoholem i… - chciałam kontynuować, ale położył mi palec na ustach i zbliżając się niebezpiecznie, wyszeptał:
- Chociaż raz się zabaw, nie zaszkodzi ci – spojrzał mi głęboko w oczy, nie zabierając palca wskazującego z moich warg. Czułam się jak sparaliżowana i szczerze nienawidziłam siebie za to uczucie. Wiedziałam, że mną manipuluje, że robi to wszystko celowo i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak na mnie działa, ale wypierałam to ze swojego umysłu, chcąc się nacieszyć chwilą.
Może Malfoy miał rację? Może raz w życiu powinnam się
zabawić? Jedną ręką niechętnie strąciłam jego palec ze swoich ust, a drugą
wyciągnęłam w stronę butelki.
- W takim razie daj mi to. – Widziałam, jak na moje słowa, jego usta rozciągają się w uśmiechu. Znowu pozwoliłam mu wygrać.
- I o to właśnie chodzi, Granger!
- W takim razie daj mi to. – Widziałam, jak na moje słowa, jego usta rozciągają się w uśmiechu. Znowu pozwoliłam mu wygrać.
- I o to właśnie chodzi, Granger!
Widząc radość Ślizgona, powinnam się była domyślić, że to
był zły pomysł.
[Kamila Krzempek – Pasujesz] - ciągle i ciągle do końca.
Perspektywa Draco
Nawet się nie zorientowałem, kiedy wybiła pierwsza w nocy, a
Granger była kompletnie pijana. Zapoznałem ją z kilkoma osobami z Beauxbatons,
ale jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że nie zapamięta ich twarzy.
- Chodź zatańczyć – powiedziała nagle, łapiąc mnie za rękę.
- Granger, mówiłem ci już, nie lubię tańczyć.
- Zaciągnąłeś mnie tu i upiłeś! Jesteś mi coś winien! – uśmiechnęła się lekko i przybrała minę zbitego szczeniaczka. Resztkami sił powstrzymywałem się przed wybuchnięciem śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili nie mogłem się jej oprzeć.
- Tylko jedna piosenka – zastrzegłem, grożąc jej palcem, ale jednocześnie podnosząc się z miejsca i pozwalając jej poprowadzić się na parkiet.
- Chodź zatańczyć – powiedziała nagle, łapiąc mnie za rękę.
- Granger, mówiłem ci już, nie lubię tańczyć.
- Zaciągnąłeś mnie tu i upiłeś! Jesteś mi coś winien! – uśmiechnęła się lekko i przybrała minę zbitego szczeniaczka. Resztkami sił powstrzymywałem się przed wybuchnięciem śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili nie mogłem się jej oprzeć.
- Tylko jedna piosenka – zastrzegłem, grożąc jej palcem, ale jednocześnie podnosząc się z miejsca i pozwalając jej poprowadzić się na parkiet.
Mimo moich sprzeciwów tańczyliśmy przez następną godzinę i,
o dziwo, dobrze się bawiłem. Byłem z siebie dumny, widząc, że obudziłem w
dziewczynie nowe, ukryte do tej pory, ja.
Wydawało mi się, że po raz pierwszy całkowicie się rozluźniła. A może tylko
przy mnie była zawsze taka spięta? Nieważne. Liczyło się tylko to, że dzisiaj
pozwoliła sobie na więcej. I to dzięki mnie.
Kiedy z powrotem opadliśmy na kanapę, Granger mimochodem
oparła głowę o moje ramię i przymknęła powieki. Poruszyłem się lekko, żeby się
ocknęła.
- Ej, nie zasypiaj mi tutaj. Nie zamierzam nieść cię do łóżka przez cały zamek – powiedziałem, uśmiechając się lekko. Ona wywróciła tylko na to oczami i sięgnęła po szklankę z Ognistą. W ostatniej chwili powstrzymałem ją przed kolejnym, dużym łykiem. – To mi lepiej oddaj. I chodź, już późno. – Dziewczyna posłała mi smutne spojrzenie. – W życiu bym nie przypuszczał, że zrobię z ciebie taką imprezowiczkę, Granger – zaśmiałem się i wstając z miejsca podałem jej rękę. Nie chciała jej chwycić, ale kiedy za szybko się podniosła, niebezpiecznie się zachwiała i nie miała wyjścia, jeśli chciała uniknąć upadku. Zaczerwieniła się lekko i chwyciła moją dłoń. Ruszyłem przodem, przepychając się przez tłum i ciągnąć ją delikatnie za sobą. Nawet się nie zorientowałem, kiedy Granger splotła nasze palce razem i mocno ścisnęła moją rękę. Uśmiechnąłem się drwiąco do siebie.
- Ej, nie zasypiaj mi tutaj. Nie zamierzam nieść cię do łóżka przez cały zamek – powiedziałem, uśmiechając się lekko. Ona wywróciła tylko na to oczami i sięgnęła po szklankę z Ognistą. W ostatniej chwili powstrzymałem ją przed kolejnym, dużym łykiem. – To mi lepiej oddaj. I chodź, już późno. – Dziewczyna posłała mi smutne spojrzenie. – W życiu bym nie przypuszczał, że zrobię z ciebie taką imprezowiczkę, Granger – zaśmiałem się i wstając z miejsca podałem jej rękę. Nie chciała jej chwycić, ale kiedy za szybko się podniosła, niebezpiecznie się zachwiała i nie miała wyjścia, jeśli chciała uniknąć upadku. Zaczerwieniła się lekko i chwyciła moją dłoń. Ruszyłem przodem, przepychając się przez tłum i ciągnąć ją delikatnie za sobą. Nawet się nie zorientowałem, kiedy Granger splotła nasze palce razem i mocno ścisnęła moją rękę. Uśmiechnąłem się drwiąco do siebie.
Masz, czego chciałeś,
Malfoy. Zadowolony?
Wyprowadziłem nas na zewnątrz. Od razu uderzył mnie
nieprzyjemny chłód. Z niechęcią stwierdziłem, że na korytarzu było zdecydowanie
zimniej niż w zatłoczonej wieży.
Puściłem dłoń Granger i ruszyliśmy ramię w ramię przed
siebie. Na szczęście korytarze w Beauxbatons nie były tak pilnie patrolowane,
jak w Hogwarcie i bez obaw, że ktoś nas przyłapie, mogliśmy iść do swoich
dormitoriów. Przez całą drogę panowała między nami głucha cisza. Dopiero gdy
otworzyłem przed dziewczyną drzwi do naszego Pokoju Wspólnego i puściłem ją
przodem, ciszę przerwała Granger.
- Jaki ty szarmancki, Malfoy. Kto by pomyślał… - powiedziała ironicznie, lekko się przy tym chwiejąc. Przezornie złapałem ją za ramię, żeby uchronić przed upadkiem. Niespodziewanie jednak jej przyjazne nastawienie i dobry humor zniknęły i ze złością wyrwała rękę z mojego uścisku, szepcząc coś pod nosem. Ruszyła w stronę kanapy, ale znów zaczęła się lekko chwiać, więc ponownie ją chwyciłem, tym razem w pasie. Zatrzymała się i położyła ręce na moich dłoniach.
- Przestań się tak o mnie troszczyć – powiedziała cicho. Jakby przez zęby. – Nie ułatwiasz.
- Nie ułatwiam? Niby czego? – Zamiast odpowiedzi usłyszałem jedynie prychnięcie. Podeszła ostrożnie do kanapy i opadła na nią ciężko, kładąc głowę na oparciu.
- Nie potrafię cię zrozumieć, Malfoy. Raz jesteś miły, uprzejmy, sprawiasz wrażenie, jakbyś naprawdę się o mnie troszczył, a następnego dnia… kompletna zmiana. Nagle rozmawiam z innym człowiekiem. Czasem mam wrażenie, jakby wszystko dobre, co jest z tobą związane, tylko mi się śniło.
- Granger, jesteś pijana. Odpuść – rzuciłem i ruszyłem w stronę swojego dormitorium. Czułem, że ta rozmowa zmierza w niebezpiecznym kierunku. Wolałem uniknąć jej konsekwencji.
- Stój, Malfoy! – krzyknęła. – Mam dość twojego uciekania! Czy mógłbyś mi chociaż raz powiedzieć, co jest grane?
- O co ci chodzi, Granger? – odwróciłem się i posłałem jej wściekłe spojrzenie.
- O co mi chodzi?! To ja się pytam, o co chodzi Tobie! Od miesięcy próbuję rozgryźć twoje zachowanie! Na początku pomyślałam, że po prostu chcesz mnie dodać do swojej kolekcji. Kolejna naiwna panienka, która na ciebie poleciała. I to sama Granger, ta kujonka, która przecież tak bardzo cię zawsze nienawidziła. Tylko że potem… - spuściła wzrok i zamilkła na moment. Czułem narastające we mnie napięcie. Z jednej strony bałem się jej słów, ale z drugiej… nie mogłem się ich doczekać. Wiedziałem, że będą przełomowe w naszych stosunkach. Zanim znów się odezwała, usłyszałem jej ciche westchnięcie. – Ale potem dostrzegłam w tobie coś innego, jakby zaczęło ci zależeć. Łudziłam się, że to, co się między nami rodzi, może stać się czymś zgoła innym niż nienawiść. – Nagle zakryła twarz dłońmi i oparła się łokciami o kolana, bujając się lekko. Siedziała tak kilka chwil, milcząc. Bałem się chociażby drgnąć, ale nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem jedynego pytania, które chodziło mi teraz po głowie.
- I dlaczego przestałaś w to wierzyć? – zapytałem cicho, sam nie wiedząc, dlaczego. Dziewczyna znieruchomiała, ale nie uniosła głowy.
- Kiedy mnie odtrąciłeś, tamtej nocy… Pogubiłam się w tym wszystkim. Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Doszłam do wniosku, że to całe wikłanie się i zagłębianie w twoją pokrętną logikę, nie ma najmniejszego sensu, skoro ty nie chcesz mnie do siebie dopuścić. Czuję, że za każdym razem, kiedy udaje mi się do ciebie choć trochę dotrzeć, ty wydajesz się być jeszcze dalej. Odsuwasz się, a ja nie mam siły i ochoty walczyć o twoją uwagę. Nie będę kolejną, naiwną panną w twojej kolekcji – rzuciła, śmiejąc się gorzko. – I wiesz co, Draco? W końcu zrozumiałam, że ty się nigdy nie zmienisz. Potrzebowałam na to dużo czasu, ale teraz już wiem, że zawsze będziesz tym samym ironicznym i aroganckim Malfoyem, którego poznałam mając jedenaście lat i który w drugiej klasie po raz pierwszy nazwał mnie szlamą. Jesteś taki sam, jak twój ojciec. Nie wiem, jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć.
- Jaki ty szarmancki, Malfoy. Kto by pomyślał… - powiedziała ironicznie, lekko się przy tym chwiejąc. Przezornie złapałem ją za ramię, żeby uchronić przed upadkiem. Niespodziewanie jednak jej przyjazne nastawienie i dobry humor zniknęły i ze złością wyrwała rękę z mojego uścisku, szepcząc coś pod nosem. Ruszyła w stronę kanapy, ale znów zaczęła się lekko chwiać, więc ponownie ją chwyciłem, tym razem w pasie. Zatrzymała się i położyła ręce na moich dłoniach.
- Przestań się tak o mnie troszczyć – powiedziała cicho. Jakby przez zęby. – Nie ułatwiasz.
- Nie ułatwiam? Niby czego? – Zamiast odpowiedzi usłyszałem jedynie prychnięcie. Podeszła ostrożnie do kanapy i opadła na nią ciężko, kładąc głowę na oparciu.
- Nie potrafię cię zrozumieć, Malfoy. Raz jesteś miły, uprzejmy, sprawiasz wrażenie, jakbyś naprawdę się o mnie troszczył, a następnego dnia… kompletna zmiana. Nagle rozmawiam z innym człowiekiem. Czasem mam wrażenie, jakby wszystko dobre, co jest z tobą związane, tylko mi się śniło.
- Granger, jesteś pijana. Odpuść – rzuciłem i ruszyłem w stronę swojego dormitorium. Czułem, że ta rozmowa zmierza w niebezpiecznym kierunku. Wolałem uniknąć jej konsekwencji.
- Stój, Malfoy! – krzyknęła. – Mam dość twojego uciekania! Czy mógłbyś mi chociaż raz powiedzieć, co jest grane?
- O co ci chodzi, Granger? – odwróciłem się i posłałem jej wściekłe spojrzenie.
- O co mi chodzi?! To ja się pytam, o co chodzi Tobie! Od miesięcy próbuję rozgryźć twoje zachowanie! Na początku pomyślałam, że po prostu chcesz mnie dodać do swojej kolekcji. Kolejna naiwna panienka, która na ciebie poleciała. I to sama Granger, ta kujonka, która przecież tak bardzo cię zawsze nienawidziła. Tylko że potem… - spuściła wzrok i zamilkła na moment. Czułem narastające we mnie napięcie. Z jednej strony bałem się jej słów, ale z drugiej… nie mogłem się ich doczekać. Wiedziałem, że będą przełomowe w naszych stosunkach. Zanim znów się odezwała, usłyszałem jej ciche westchnięcie. – Ale potem dostrzegłam w tobie coś innego, jakby zaczęło ci zależeć. Łudziłam się, że to, co się między nami rodzi, może stać się czymś zgoła innym niż nienawiść. – Nagle zakryła twarz dłońmi i oparła się łokciami o kolana, bujając się lekko. Siedziała tak kilka chwil, milcząc. Bałem się chociażby drgnąć, ale nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem jedynego pytania, które chodziło mi teraz po głowie.
- I dlaczego przestałaś w to wierzyć? – zapytałem cicho, sam nie wiedząc, dlaczego. Dziewczyna znieruchomiała, ale nie uniosła głowy.
- Kiedy mnie odtrąciłeś, tamtej nocy… Pogubiłam się w tym wszystkim. Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Doszłam do wniosku, że to całe wikłanie się i zagłębianie w twoją pokrętną logikę, nie ma najmniejszego sensu, skoro ty nie chcesz mnie do siebie dopuścić. Czuję, że za każdym razem, kiedy udaje mi się do ciebie choć trochę dotrzeć, ty wydajesz się być jeszcze dalej. Odsuwasz się, a ja nie mam siły i ochoty walczyć o twoją uwagę. Nie będę kolejną, naiwną panną w twojej kolekcji – rzuciła, śmiejąc się gorzko. – I wiesz co, Draco? W końcu zrozumiałam, że ty się nigdy nie zmienisz. Potrzebowałam na to dużo czasu, ale teraz już wiem, że zawsze będziesz tym samym ironicznym i aroganckim Malfoyem, którego poznałam mając jedenaście lat i który w drugiej klasie po raz pierwszy nazwał mnie szlamą. Jesteś taki sam, jak twój ojciec. Nie wiem, jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć.
Poczułem, jak automatycznie zaciskam pięści ze złości.
Granger nawet nie mogła przypuszczać, jak bardzo dotknęły mnie jej słowa.
- Nigdy, ale to n i g d y nie porównuj mnie do ojca, rozumiesz? – warknąłem przez zęby. Dostrzegłem, jak posyła mi zaskoczone i lekko przestraszone spojrzenie.
- Właśnie o tym mówię, Malfoy – szepnęła drżącym głosem. – Zamiast powiedzieć, o co w tym wszystkich chodzi, ty znów odgradzasz się ode mnie tym murem i...
- Daj sobie spokój z tymi swoimi szlamo-psychologicznymi wywodami – rzuciłem ze złością. – Przestań mnie poddawać jakiejś nieudolnej analizie, bo nic o mnie nie wiesz – warknąłem i odwracając się na pięcie, wpadłem, jak burza do swojego dormitorium. Miałem dość dzisiejszej nocy. Miałem dość Granger.
- Nigdy, ale to n i g d y nie porównuj mnie do ojca, rozumiesz? – warknąłem przez zęby. Dostrzegłem, jak posyła mi zaskoczone i lekko przestraszone spojrzenie.
- Właśnie o tym mówię, Malfoy – szepnęła drżącym głosem. – Zamiast powiedzieć, o co w tym wszystkich chodzi, ty znów odgradzasz się ode mnie tym murem i...
- Daj sobie spokój z tymi swoimi szlamo-psychologicznymi wywodami – rzuciłem ze złością. – Przestań mnie poddawać jakiejś nieudolnej analizie, bo nic o mnie nie wiesz – warknąłem i odwracając się na pięcie, wpadłem, jak burza do swojego dormitorium. Miałem dość dzisiejszej nocy. Miałem dość Granger.
_________________
Beta – Bezsprzeczna.
Dziękuję!
Wybaczcie, że dopiero
teraz, ale w tamten piątek balowałam na swoim półmetku i w niedziele nadal nie
miałam siły myśleć o blogu, a nie chciałam, żeby notka była napisana z
przymusu.
Kontakty naszej parki
zaczynają się zacieśniać i myślę, że jeszcze rozdział, dwa i przejdziemy do
turnieju. Podekscytowani? Bo ja bardzo! ;)
To jakie opinie o tym
tworze powyżej? :>
Trzymcie się <3
aaaaaaaaaa Wielbie Cie!! :*
OdpowiedzUsuń<3
UsuńPrawda zabolała, ale dobrze mu tak. Niech się wreszcie chłopak określi, zamiast mieszać Granger w głowie. Ze zniecierpliwieniem czekam na next i zapraszam do mnie ; * Uwielbiam Twoje opowiadanie <333
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka rozdziałów i gwarantuję, że się określi :>
UsuńRozdzial jeden z leszych, serio- jestem zachwycona ! Ten pomysl ze szczera Miona bardzo przypadl mi do gustu. 3maj sie i do kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńPati
Cieszę się ;) Hermiona potrzebowała to wszystko w końcu z siebie wyrzucić. A wspólnie spędzony czas dał jej sporo do myślenia ^^
UsuńO Merlinie! Ale się narobiło, pijana Hermiona w końcu wygarnęła Malfoy’owi co o nim myśli. I dobrze! Chociaż kompletnie się tego nie spodziewałam. Początek zapowiadał się całkiem inaczej, jak poszła tam i dała się namówić Malfoy’owi na napicie się. Haha, tak myślałam, że się upije jak zmieniłaś perspektywę. Chociaż, chciałabym przeczytać to z punktu widzenia Hermiony, byłoby zabawnie, ciekawe czy upiła się do tego stopnia, że następnego dnia nie będzie pamiętała tej nocy, czy jednak nie było aż tak źle. Może jeszcze udawać, że nic nie pamięta. ;D
OdpowiedzUsuńHermiona miała dużo racji, bo tak naprawdę to Malfoy zachowuje się bardzo zmiennie. Ona nie wie o zakładzie, więc ma jeszcze większy mętlik. Jednak dobrze, że się napiła, miała więcej odwagi powiedzieć to, co chciała powiedzieć, bo myślę, że na trzeźwo tak chętnie by tego nie powiedziała. Chociaż kto tam wie, nie jestem Hermioną. ;D Ale nie dziwię się reakcji Draco, jednak nie musiała go porównywać do jego ojca. Aż taki to on nie jest.
„Miałem dość Granger” – mm, ciekawe na ile będzie miał jej dość. Chciałam napisać, że mógłby zapomnieć to co powiedziała, że była pijana, ale przecież pijany nigdy nie kłamie, co nie? :D
Tak się zastanawiam, co to teraz będzie i jak będzie wyglądała kolejna ich rozmowa. W ogóle cała relacja, bo jako jeszcze Hermiona może udawać, że nie pamięta, to Draco będzie pamiętał. Spodobało mi się to co powiedział: „Daj sobie spokój z tymi swoimi szlamo-psychologicznymi wywodami”, chociaż nie było to miłe, to spodobało mi się. ;)
Och, turniej, turniej, turniej! Nie mogę się go doczekać! ;D Jaka ja jestem tego ciekawa! Zastanawia mnie jak się skończy, o jeju, a tyle się będę musiała naczekać. :D
Ostatnio źle ubrałam w słowa to, o co mi chodziło. ;) Napisałam, że krótko, bo jak czytam coś co mi się podoba, to wydaje mi się, że za szybko się kończy. ;D Co poradzę, że lubię czytać, przy śniadaniu jak nie mam nic pod ręką, to czytam etykietki od masła czy ketchupu, więc wiesz! ;D
Ciekawe czy Hermiona dotarła do swojego dormitorium, czy zasnęła na tej kanapie? ;D
Ściskam i całuję!
Jak już pisałam wyżej - Hermiona musiała w końcu to wszystko z siebie wyrzucić. Ile można tyle uczuć dusić w sobie?
UsuńCo do tego czy będzie wszystko pamiętać to jeszcze zobaczysz ;) na razie nic nie zdradzę. Ale za tydzień wszystko się wyjaśni ;d
Tak, to fakt. Hermiona na trzeźwo nie była taka skłonna do zwierzeń, jak po pijaku. Nie od dziś wiadomo, że procenty we krwi dają +10 do odwagi i +20 do szczerości ;p
Mogę Ci jedynie zdradzić, że Malfoyowi ta rozmowa da sporo do myślenia i tylko utrudni mu podjęcie decyzji podczas trzeciego zadania turniejowego (tak, tak, nadal nie wie, co zrobić z Granger ^^)
Turniej prawdopodobnie za rozdział, góra dwa. Więc już niedługo :)
Zasnęła na kanapie ;p
<3
O mój Boże! Już myślałam, że dojdzie do jakiegoś przełomu, że jednak coś zaiskrzy i tym razem jej nie odtrąci (co jak co ale pijana Granger to chyba łatwy cel :), a tu proszę... na jakieś rozwikływanie malfoyowskiej psychiki jej się zebrało. No normalnie wziąć i ją poddusić trochę.
OdpowiedzUsuńBeta wywiązała się ze swoich obowiązków, gdyż błędów nie dostrzegłam xD Gratuluję :)
Notka jak zwykle niesamowita. Czekam z niecierpliwością na następną i pozdrawiam serdecznie :)
To też był pewien przełom. Może nie na lepsze, ale przełom. A zaiskrzyć na pewno w końcu zaiskrzy, o to się nie martw :>
UsuńTaak, Betę mam niezastąpioną <3
Dziękuję i zapraszam na nowość już za tydzień ;)
Całuję! ^^
świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńjestem nową czytelniczką,po przeczytaniu pierwszego rozdziału wiedziałam że to opowiadanie jest genialne !!
Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach ?
dziękuję i witam w moich skromnych progach ;) miło mi, ze się podobało.
UsuńO rozdziałach już nie informuję, wystarczy dodać mnie do Obserwowanych (szczegóły w zakładce "Subskrypcja") ^^
Uhuhu no ciekawie się robi nie powiem ;p i chcę Ci powiedzieć, żebyś nie przestawała pisać pod żadnym pozorem bo po dłuższej przerwie powróciłam do tego opowiadania i po raz trzeci bodajże przeczytam go znowu ;3 I czekam na następną! ;***
OdpowiedzUsuńAleks
Witam, Aleks! Miło mi, że wciąż z przyjemnością wracasz do mojego twora ;p nie planuję przestać pisać. Obiecałam sobie skończyć Niewidzialną i zamierzam słowa dotrzymać ^^
UsuńOoo , nareszcie moja długo wyczekiwana notka ! :D
UsuńWejście Draco & Hermiona było bombowe .
"- Mój urok osobisty cię tu przywiódł – posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmieszków. Prychnęłam na te słowa, ale nic już nie dodałam. "
Ale się potem Draco wkurzył ... :'/
"- Daj sobie spokój z tymi swoimi szlamo-psychologicznymi wywodami – rzuciłem ze złością. – Przestań mnie poddawać jakiejś nieudolnej analizie, bo nic o mnie nie wiesz – warknąłem i odwracając się na pięcie, wpadłem, jak burza do swojego dormitorium. Miałem dość dzisiejszej nocy. Miałem dość Granger ."
Szczerze mówiąc , bardzo podobało mi się zakończenie . Słowa Draco brzmiały tak ... prawdziwie ...
Ogółem:
Rozdział świetny , jak zawsze ;) Tylko trochę szkoda , że nie było miłosnych wyznań ;(( Widać , że nie mogą bez Siebie żyć ! :P
PS A i jeszcze coś ...
"Witam, Aleks! Miło mi, że wciąż z przyjemnością wracasz do mojego twora ;p nie planuję przestać pisać. Obiecałam sobie skończyć Niewidzialną i zamierzam słowa dotrzymać ^^"
hope , jak ty możesz ... ? Nie waż mi się kończyć bloga ! Nigdy , nigdy , nigdy !!! On nadaje sens memu życiu ...
Tak, Hermiona zdecydowanie wyprowadziła Malfoya z równowagi. Ale dziwisz mu się? Też nie chciałabym, żeby ktoś porównywał mnie do Lucjusza ^^ I cieszy mnie to, że słowa Dracona brzmiały prawdziwie. Na tym zależało mi najbardziej :>
UsuńMiłosne wyznania za jakiś czas, cierpliwości ;) "Miłość przychodzi powoli" ;p
Nie przesadzajmy z tym sensem życia, to tylko opowiadanie ;) ale fakt, mi też ciężko będzie je zakończyć.
Pozdrawiam!