Perspektywa Draco
Staliśmy na rozdrożu dróg. To był właśnie ten moment,
którego od miesięcy tak bardzo się obawiałem. Ja, Granger i ta przeklęta, złota
wierzba.
Tyle razem przeszliśmy… Nie tylko dzisiaj. Te kilka
ostatnich miesięcy zmieniło mnie nieodwracalnie. Ta dziewczyna była dla mnie
iskierką nadziei. Wiedziałem, że tylko ona może mnie uratować. Jakie to
paradoksalne. W końcu to ja decydowałem teraz o jej życiu.
Pamiętaj, by przy
złotej, płaczącej wierzbie skręcić w lewo.
Słowa Czarnego Pana huczały mi w głowie. Wystarczyło teraz
skręcić w lewo. Dalej wszystko miało potoczyć się samo. On zdobędzie Granger,
ja wygram łaskę dla mojej rodziny, a któregoś dnia, być może, uda mi się
uwolnić spod j e g o władzy. Może ojciec wtedy po raz
pierwszy powiedziałby, że jest ze mnie dumny… Przecież marne życie Granger nie
jest aż tyle warte, prawda? Czy to nie ona walcząc tyle razy przy boku Pottera nie
udowadniała, że jest gotowa poświęcić życie dla większego dobra? Jeśli oddam ją
w ręce Czarnego Pana, to będzie właśnie takie poświecenie. Jej życie za życie
moje, mojej rodziny i przyjaciół. Dlaczego mam uratować ją, a nie ich?
- Malfoy? Mówię do ciebie – mruknęła ze złością. – Myślę, że
to już koniec zadania, jeśli skręcimy w odpowiednią stronę, wygramy.
Słyszałem w jej głosie napięcie i podniecenie. Gdyby tylko
wiedziała, co ją teraz czeka… Czy poszłaby ze mną mimo wszystko? Co kazałaby mi
zrobić? Ratować rodzinę czy sama walczyłaby o życie? I najważniejsze, co
zrobiłaby ta uczciwa i odważna Granger, gdyby była na moim miejscu?
Pamiętaj, by przy
złotej, płaczącej wierzbie skręcić w lewo.
Serce dudniło mi głośno w uszach. Dlaczego tak ciężko było
mi podjąć tę decyzję, skoro była ona tak oczywista? Przecież nie mogłem
zostawić rodziny, przyjaciół… Jakim prawem miałem skazywać ich na śmierć
kosztem jednej, głupiej Granger? Nie mogłem pozwolić, by moi bliscy przeze mnie
cierpieli. Czy chciałem być odpowiedzialny za ich śmierć?
- Myślę, że powinniśmy skręcić w lewo – odezwała się nagle
Granger. – Tak, zdecydowanie powinniśmy iść w lewo.
Wystarczyło przytaknąć. Zaciągnięcie jej tam było łatwiejsze
niż mógłbym przypuszczać. A nagroda, którą miałem za to otrzymać była na wyciągnięcie
ręki. Malfoy, tak niewiele ci brakuje. Naprawdę zamierzasz się teraz poddać?
- Ja skręcam w lewo, a ty rób, co chcesz – odezwała się
zniecierpliwiona Granger i ruszyła przed siebie.
Niepewnie szedłem za nią, usprawiedliwiając się w myślach,
że przecież sama podjęła tę decyzję, nikt jej do tego nie zmuszał, po prostu
nikt nie zamierzał jej też uratować.
Musisz ich powstrzymać.
Usłyszałem w głowie słowa Roksany, które powiedziała zaraz
po tym, jak Czarny Pan zlecił mi zadanie. Musisz
ich powstrzymać. Ona też na mnie liczyła… Ale jak niby miałem to zrobić?
Przecież było już za późno, skręciliśmy i nie ma odwrotu. Tego właśnie
chciałem. Uratować rodzinę, przyjaciół, Roksanę. Tylu ludzi za jedną Granger.
Nikt na moim miejscu by się nie wahał, prawda?
Nie ratujesz tylko
Hermiony! Ratujesz Hogwart!
Roksana… Nigdy nie sądziłem, że ta dziewczyna tyle namiesza
w moim życiu, ale równocześnie tyle mi da. Nie sądziłem, że nauczę się kiedyś
kochać kogoś czystą i bezinteresowną miłością. Była moją siostrą i byłem gotowy
poświęcić za nią życie. Dlatego muszę oddać Granger w ręce Czarnego Pana, nie
mogę poświęcić Roksany.
Jeśli teraz nie
postawisz się Voldemortowi, to już nigdy tego nie zrobisz! Zrozum, że to jest
twoja ostatnia szansa!
Dlaczego to było takie trudne? Przecież Granger nic dla mnie
nie znaczyła!
- Malfoy, patrz! Wygraliśmy! – Głos uradowanej Gryfonki
wyrwał mnie z letargu. Kilka metrów przed nami stał ogromny puchar, mieniący
się milionem kryształów i maleńkich diamentów. Zupełnie, jak ten z Turnieju
Trójmagicznego… Nagle mnie olśniło.
Pamiętaj, by przy złotej, płaczącej wierzbie skręcić w lewo. Będziesz
wiedział, co robić dalej.
To był świstoklik. Tak samo, jak wtedy z Potterem. Ojciec
mówił, że to był jego pomysł… Nigdy nie widziałem go równie dumnego z siebie,
jak wtedy gdy opowiadał o tym matce. Więc to koniec? Wystarczy, żeby Granger go
dotknęła?
- Malfoy, dlaczego się nie cieszysz?! – krzyczała
podekscytowana dziewczyna, nawet nie przypuszczając, co dzieje się teraz
wewnątrz mnie. – Wygraliśmy! – rzuciła mi się na szyję, przytulając mnie.
Objąłem ją, przyciągając ją mocniej do siebie i ciesząc jej zapachem.
Wiedziałem, że to ostatnia chwila, kiedy mogę poczuć jej ciepło, kiedy moje
nozdrza przyjemnie koi zapach jej włosów i skóry. Za kilka godzin będzie
martwa… Przeze mnie.
Oderwałem się od niej trochę zbyt szybko, wiedząc, że gdyby
potrwało to jeszcze chwilę dłużej, nie potrafiłbym tego zrobić. Ruszyłem
zdecydowanie w stronę pucharu, kątem oka widząc, że Granger idzie krok w krok
za mną. Stanęliśmy po obu stronach naszej zdobyczy i równocześnie spojrzeliśmy
na siebie. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ufnie. Poczułem, jakby w moje
serce wbijało się teraz tysiące igieł, ale spróbowałem odwzajemnić ten drobny
gest.
- Myślisz, że to działa tak, jak w Turnieju Trójmagicznym i
jeśli go dotkniemy to wygramy? – zapytała, nie przestając emanować radością.
- Spróbujmy. Na trzy? – zapytałem, starając się powstrzymać
nerwy.
- Na trzy - kiwnęła głową na znak zgody.
- Raz – powiedziałem, patrząc jednocześnie, jak Granger
wyciąga rękę w stronę pucharu. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Podjąłem dobrą
decyzję?
- Dwa – usłyszałem jej pewny ton głosu. To działo się zbyt
szybko. Nie chciałem, żeby wszystko się skończyło. Czy teraz miałem do końca
swoich dni tłamsić w sobie wyrzuty sumienia, że nie mogłem jej uratować? Że nie
o d w a ż y ł e m się postawić ojcu?
Zawahałem się na moment. Ale przecież nie było już odwrotu.
- Trzy – szepnąłem ledwo dosłyszalnie i chwyciłem za puchar.
Zacisnąłem mocno oczy, czekając na znajome szarpnięcie w okolicy pępka, ale nic
takiego się nie wydarzyło. Zamiast tego powietrze wokół nas stało się gęstsze i
bardziej ponure. Rozejrzałem się ze strachem. Już wiedziałem. Nadchodzili.
- Co się stało? – zapytała Granger. – Dlaczego nigdzie się
nie przenieśliśmy? To nie był świstoklik? – wyrzucała z siebie z wyraźnym
przerażeniem. Również czuła narastające napięcie, które wręcz unosiło się w
powietrzu.
- Widocznie nie, Granger – szepnąłem, równie zaskoczony, co
ona. Czarny Pan nie powielał swoich planów. Dlatego i tym razem, wymyślił coś
innego. Mogłem się tego domyślić.
Nagle wokół nas zaczęły krystalizować się kolejne postacie
Śmierciożerców. Było ich sześciu, szybko nas otoczyli, jednak żaden z nich nie
zdjął maski, przez co nie wiedziałem, kogo przysłał po nas Czarny Pan.
- Draco, co się dzieje? – zapytała przerażona dziewczyna,
łapiąc mnie za rękę i jednocześnie wyciągając różdżkę.
- Co ja zrobiłem – szepnąłem do siebie, gorączkowo myśląc,
co teraz.
- Ty ich tu przysłałeś?! – warknęła nagle Granger.
- Nie czas na tłumaczenia – odpowiedziałem i dodałem tak,
żeby tylko ona mogła mnie usłyszeć – Zaufaj mi.
- Żeby znowu się rozczarować? – zapytała, ale równie cicho,
co ja. – Nie tym razem, Malfoy. Nie dam się więcej na to nabrać.
- Spisałeś się, synu – usłyszałem nagle za sobą. Odwróciłem
się i spojrzałem na ojca z przerażeniem. Nie sądziłem, że tu będzie. – Raz w
życiu postąpiłeś słusznie.
Te słowa podziałały na mnie jak kubeł ziemnej wody. Oddając
Hermionę w ręce Czarnego Pana, stawałem się taki jak Lucjusz. A przecież to
właśnie tego chciałem uniknąć – pójścia w ślady ojca. Chciałem przełamać
tradycję Malfoyów, uciec przed Voldemortem, zamiast popełnić największy błąd w
życiu i służyć mu do reszty swoich dni, każdego dnia poświęcając życie, za
jakieś chore idee. Chciałem przestać być marionetką w jego rękach, zacząć żyć
własnym życiem, podejmować własne decyzje i uczyć się na błędach zamiast
martwić, że każde źle wykonane zdanie może być moim ostatnim.
- Mylisz się, ojcze. To jeszcze nie koniec mojego zadania –
powiedziałem pewnym głosem. – Ostatnie, czego chcę to stać się taki jak ty –
dodałem z odrazą i łapiąc Granger za rękę, teleportowałem się z dala od tego
miejsca, drżąc na samą myśl o konsekwencjach.
_________________
*rozdział
niesprawdzony.
Macie turniej, Draco
podjął decyzję. Usatysfakcjonowani? Wiem, że krótko, ale chciałam, żeby ten
rozdział poświęcony był tylko Malfoyowi i jego przemyśleniom. W zamian za to
postaram się dodać kolejną część już za tydzień – nie obiecuję jednak, że tak się
stanie!
Zabolało mnie, że „Anonim”
stwierdził pod poprzednią notką w komentarzu, że o Was zapomniałam. Nie, nie
zapomniałam. Nigdy nie zapominam o swoich czytelnikach i przykro mi, że macie o
mnie takie zdanie. Od tygodnia mam problemy z Internetem i nawał pracy. I to wcale
nie jest „zapomnienie”…
Na komentarze pod
poprzednim postem postaram się odpowiedzieć w ciągu tygodnia, jeśli kogoś by to
interesowało.
A teraz cierpliwie
czekajcie na nowość ;)
Pozdrawiam,
No to czekamy jeszcze tydzień... :c
OdpowiedzUsuńSkyler
To nie aż tak długo ;)
UsuńSuper,super,super :D
OdpowiedzUsuńJuż myslalam ze będzie walka i wg a tu teleportowali sie xd
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam :D
Byli na straconej pozycji. Walka nie miała sensu. Szczególnie, że oboje byli zdezorientowani, a do tego Draco - wciąż rozdarty ;)
UsuńRozdział jest świetny. Od początku myślałam, że Draco nie odda jej śmierciożercom i Voldemortovi. Nie wiem c o jeszcze napisać.. czekam na następny rozdział ;DD Oby za tydzień^^
OdpowiedzUsuńTak, za tydzień, za tydzień. W sumie to już... dziś? xd (ja i mój zapłon z odpowiadaniem na komentarze o.O)
Usuńhej, hej :)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zwykle, i przepraszam, że mój wczrajszy komentarz w jakims stopniu Cię zabolał..
Mam nadzieje że mi wybaczysz ;)
jeszcze raz przepraszam..
Wybaczam, wybaczam :> czytelnikowi się zawsze wszystko wybacza :P po prostu nigdy nie chciałam, żebyście we mnie zwątpili. I na przyszłość: jeśli termin publikacji ulegnie zmianie - poinformuję o tym w lewej kolumnie bloga. A jeśli tam nic takiego nie ma, to znaczy, że do północy rozdział się pojawi ^^
UsuńRozdział daje dużo do myślenia. Muzyka dobrana świetnie. Idealnie odpowiada uczuciom Malfoya. Jak to czytałam to normalnie beczałam :) Na początku płakałam, bo myślałam, że on ją zabije, a potem ze szczęścia :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następną notkę. Oby byął dłuższa!! :D
Jeej *.* nigdy nie sądziłam, że uda mi się kogoś dobrowadzic do łez. Dziękuję <3
Usuńwspanialy, trzymajacy w napieciu jak zaden wczesniejszy rozdzil!! Podobalo mi sie ze skupilas sie tylko na draco, on tu jest teraz najistotniejszy ;) i on sie zmienil ! Jak mnie to cieszy. Szkoda ze tak krotko, czekam na kolejny rozdzial.mam nadzieje ze nie bedzie ostatnim... Prawda?
OdpowiedzUsuń3maj sie
Pati
Taki miałam plan, bo to Draco grał tu główną rolę. To on miał najwięcej do powiedzenia.
UsuńKiedyś musiał się zmienić ;>
Kolejny rozdział dużo dłuższy, będzie rekompensata ;)
Rozdział naprawdę mocno mnie zaskoczył:)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc podczas czytania go byłam pewna,że Malfoy jednak wyda Hermionę śmierciożercom,
choć miałam jednak cichą nadzieję,że tego nie zrobi
to prawie do końca notki byłam jednak przekonana,że uczyni to. A tu bęc!, taka niespodzianka praktycznie na samym końcu. Ale cieszę się oczywiście. Bardzo podobał mi się wewnętrzny konflikt Draco i szczersze mówiąc mam nadzieję na więcej rozdziałów z jego perspektywy.
Teraz pozostaje mi tylko życzyć giga ogromnej weny i czekać na nowość:)
Pozdrawiam
Lilu
Taki właśnie miałam zamiar - do samego końca trzymać Was w niepewności, co też takiego zrobi, jaką decyzję podejmie. Cieszę się, że mi się to udało ;)
UsuńStaram się pisać z jego perspektywy, kiedy tylko nadarza się okazja, bo sprawia mi to ogromną przyjemność. Więc na rozdziały jego okiem spokojnie możesz jeszcze liczyć ;)
Wczoraj weszłam na tego bloga o godzinie bodajże przed 20, a skończyłam go czytać o godzinie 24.
OdpowiedzUsuńZamiast iść do szkoły na 8:55 to siedzę sobie właśnie tutaj, bo się nie wyspałam. ;)
Opowiadania świetne. Fabuła niby taka sama jak wszystkie, ale jednak inna. Czekam niecierpliwe na następną część. :)
Ile jeszcze zostało rozdziałów do końca, zastanawiałaś się nad tym?
Pozdrawiam
M.
Nie wiem czy powinnam się cieszyć, czy raczej martwić, że swoim blogiem skłaniam rówieśników do wagarów xd ale co tam, każdemu ich czasem potrzeba, nie? ^^
UsuńNie potrafię podać jeszcze konkretnej liczny rozdziałów, ale obiecuję poinformować Was, jeśli będziemy zbliżać się do końca historii :>
Jeju,świetne,choć także przyznam,że za krótkie.
OdpowiedzUsuńSądziłam,że Draco odda ją Voldemortowi,ale Tom ją uratuje,narażając się swojemu ojcu i samo dalej by się potoczyło...
No cóż,czekam na nowy rozdział.Oby jak najszybciej.
Pozdrawiam.
_____
tematyka Dramione: http://szept-milosci.blogspot.com/
Wiem, że krótkie, ale następnym rozdziałem obiecuję to zrekompensować, bo będzie dużo dłuższy :>
UsuńZ Tomem będzie jeszcze oddzielny wątek, spokojnie ;)
Nooo! Już się wciągnęłam, już miałam wrzeszczeć, gdyby ktoś rzucił śmiercionośne zaklęcie, już miała na ustach pisk, kiedy chwycił ją za dłoń, by ją uratować... i dupa! Tak szybko się skończyło, że się nawet nie obejrzałam.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry, uwielbiam perspektywę Malfoya, można się czasem pośmiać :) Bo ja zawsze chichoczę, jak sobie wyobrażę go w wersji "light" xD
Czekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział, gdyż cholernie jestem ciekawa, jak to się zakończy!
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie wiedziałam, że potrafię wywołać w kimś tyle emocji *rumieni się*. Czuję się mile połechtana ^^
UsuńMój Malfoy nie jest wersją "light"! xd po prostu musiał kiedyś chociaż troszkę sie zmienić! Ale to wciąż ten sam Malfoy, obiecuję :>
Rozdział zaskakujący pod każdym względem.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak zareaguje Hermiona gdy dowie się prawdy. Czekam na next
Gita
O reakcji Hermiony będzie więcej w rozdziale 45, ale mam nadzieję, że 44 mimo wszystko przypadnie Ci do gustu :>
Usuńniech ten nowy rozdział będzie już 13 !! :)
OdpowiedzUsuńbędzie, będzie. Spokojnie :>
Usuń