wtorek, 19 stycznia 2021

4. Dzień drugi: Poranek

Dracona wyrwało ze snu kopnięcie od Hermiony. Jęknął, kiedy jego głowa boleśnie opadła na kamienną ścianę za nim. 

– Wszystko w porządku? – zapytała cicho Hermiona. Draco nie odpowiedział, mrugał zawzięcie, dopóki ból odrobinę nie ustał, a potem zmrużył oczy i spojrzał na nią w ciemności. – Musisz poruszać nogami – przypomniała, obserwując jak rozgląda się dookoła, próbując przypomnieć sobie, gdzie się znajduje.

– O bogowie – wyjęczał rozpaczliwie, starając się rozciągnąć mięśnie.

– Wiem – przytaknęła delikatnie Hermiona – mnie też wszystko boli.

– To odrobinę więcej niż ból – odpowiedział Draco z grymasem.

Jeszcze bardziej zmrużył oczy, żeby dojrzeć cokolwiek przez ciemnoszary cień, którym byli otuleni. 

– Jak… na jak długo odpłynąłem? Która godzina?

Hermiona potrząsnęła głową.

– Na prawie trzydzieści minut. Musiałam kopnąć cię z dziesięć razy, żebyś się obudził – wyjaśniła oskarżycielskim tonem.

Twarz Draco wykrzywił grymas.

– Jakbym mógł coś na to poradzić. Jestem zmęczony, straciłem dwie swoje kolejki, kiedy wróciły te przeklęte nietoperze.

– Mnie też nie drzemało się przez to najlepiej – zadrwiła Hermiona.

Draco jedynie zmarszczył czoło, ignorując jej odpowiedź i dalej rozglądał się wokół siebie.

– Czemu wciąż jest tak ciemno? Już powinien zbliżać się poranek.

Odpowiedział mu cichy grzmot, oboje spojrzeli na siebie szeroko otwartymi oczami.

– Deszcz – powiedziała Hermiona z niepokojem. – Zapowiada się burza.

– Ale to oznacza, że będziemy mieli wodę – wytknął Draco. – To pomoże nam dużej przetrwać.

– Tak, ale będziemy mokrzy – rzekła poważnie. – A to znaczy, że jeszcze bardziej zmarzniemy. Myślisz, że ostatnie rzucanie zaklęcia było wyczerpujące? Wyobraź sobie że teraz musisz się i wysuszyć, i ogrzać, i jeszcze poruszać nogami.

Draco posłał jej zmartwione spojrzenie i ponownie popatrzył ku górze. 

– Może będziemy osłonięci przed najgorszym – oświadczył bez przekonania.

– Przypuszczam, że niedługo się przekonamy. – Hermiona również uniosła głowę, ale nie wydawała się przekonana.

– Myślisz, że to wystarczy, żeby przynajmniej to obmyć? – dociekał Draco, przekręcając głowę tak, żeby przyjrzeć się swojej ranie. Zmarszczył nos.

– A co się dzieje? – zapytała z niepokojem Hermiona.

Draco potrząsnął lekko głową.

– Wygląda gorzej. – Zgiął palce i się skrzywił. – I boli gorzej.

Hermiona zmarszczyła brwi.

– Wątpię, żeby odrobina deszczu wystarczyła, aby uporać się z jakąkolwiek infekcją. A to praktycznie pewne, że jakaś się już wdała.

– Poranek pełen dobrych wiadomości – wycedził Draco.

– Przynajmniej nie udusiłeś się jeszcze moim szczurzym gniazdem – podsunęła Hermiona.

Przeniósł na nią spojrzenie i pozwolił oczom błądzić po jej rozczochranych włosach, zanim spotkał jej wzrok.

– Małe zwycięstwo – powiedział jedynie i westchnął, wykręcając szyję w jedną stronę. – Ale przypuszczam, że na razie musi mi wystarczyć.

Hermiona coś burknęła i oparła głowę na jego ramieniu.

– Jestem głodna – szepnęła po minucie ciszy, jaka między nimi zapadła. Draco pozwolił, żeby głowa opadła mu na kamienną ścianę i znowu westchnął.

– Taak – potwierdził.

– Gdybyś mógł teraz zjeść, co tylko ci się zamarzy, co by to było? – zapytała lekko.

Draco odwrócił twarz w jej kierunku i zamknął oczy, oddychając głęboko.

– Jabłka – odpowiedział. Hermiona pociągnęła nosem rozbawiona.

– Naprawdę? Mając do wyboru wszystkie możliwe rodzaje jedzenia, wybrałbyś jabłka?

– Jabłka – powtórzył jedynie, układając policzek na czubku jej głowy. Hermiona była nieznacznie zaskoczona intymnością tego gestu, ale nie odsunęła się.

– Wiesz… wiesz co ja bym wybrała? – zapytała. Draco zamruczał zaintrygowany, a ona się uśmiechnęła. – Wielką, maślaną kanapkę z bekonem*.

Draco jęknął.

– Myślałem, że jesteś przeciwko wzmaganiu naszego cierpienia – droczył się.

– Wyobraź to sobie – kontynuowała. – Ułożone w stosik, tłuste i okropne dla zdrowia, ale… mmm.

Draco uśmiechnął się na myśl o takiej kanapce.

– Jesteś wstrętna.

Zachichotała.

– Nie, głodna.

Nagle rozległ się kolejny grzmot.

– Brzmi, jakby burza była coraz bliżej – zauważył Draco, znów zwracając głowę ku górze.

– Tak – zgodziła się ponuro Hermiona. Przez moment oboje nasłuchiwali stale wzmagających się dźwięków wiatru i grzmotów, dopóki Draco nie opuścił z powrotem głowy i nie chrząknął znacząco.

– Ja… ugh. Potrzebuję się znów wysikać – powiedział niezgrabnie.

Hermiona uniosła głowę, próbując posłać mu uśmiech pełen otuchy. 

– Tak, domyśliłam się, że potrzebujesz. Też sobie ulżyłam, jeszcze zanim cię obudziłam.

Uniosła lekko rękę i sięgnęła do jego rozporka, ale Draco się wzdrygnął.

– O co chodzi? – zapytała marszcząc czoło. – Trochę za późno na udawanie zawstydzonego. 

Draco zrobił podobną minę do niej, zanim odwrócił od niej głowę, wyraźnie czując się niekomfortowo. 

– W porządku… Wstrzymuj się znowu. – Hermiona niecierpliwie wzruszyła ramionami.

– Nie – sapnął Draco z rezygnacją. – Muszę się wysikać. Ja… Po prostu myślałem, że już mi minie do tego czasu, ale…

Przesunął biodra w jej kierunku, jako wyjaśnienie swojego zawahania. Hermiona odkręciła głowę w jego kierunku.

– Serio? – zapytała, po części rozbawiona jego poranną erekcją napierającą na jej dłoń. – Poranny drąg jest dla ciebie powodem do zawstydzenia?

– Jezu. – Draco popatrzył na nią z czymś pokrewnym zaskoczeniu. – Zawsze jesteś taka bezpośrednia? 

Hermiona spojrzała na niego spode łba.

– Wierzę, że wspomniałam już o tym, jak dobrze jestem zaznajomiona z zasadami funkcjonowania męskiego ciała, tak? Poza tym… to całkowicie naturalne. Czemu się tego wstydzić? 

Draco przez moment po prostu się w nią wpatrywał.

– Nie jestem zawstydzony – zaprzeczył. – Czuję się po prostu niekomfortowo z myślą, że będziesz się zabawiać moim penisem, to wszystko. 

Hermiona wywróciła oczami.

– Ponieważ to właśnie jest teraz na szczycie listy moich potrzeb – zakpiła. – Zabawianie się twoim czystokrwistym fiutem w tej jakże szalenie romantycznej scenerii.

– Cóż, już raz zaoferowałaś, żebym się pieprzył – odgryzł się. Hermiona potrząsnęła głową i wlepiła wzrok w ścianę. – Więc? – odezwał się Draco po minucie.

– Więc co? – zapytała, nawet na niego nie patrząc.

– Nadal potrzebuję się załatwić.

– To fajnie.

Draco spiorunował ją wzrokiem. 

– Nie wytrzymam dłużej.

– Więc nie trzymaj.

– Nie zamierzam się zmoczyć – odpowiedział, marszcząc czoło.

– Czemu nie? – rzuciła, wnosząc oczy do nieba. – Jeśli ten deszcz kiedykolwiek naprawdę spadnie i tak oboje będziemy przemoczeni.

Draco niechętnie zmienił wyraz twarzy na pełen desperacji.

– Proszę, Granger… I tak umrę w tej dziurze nieszczęśliwy. Chciałbym zachować resztkę godności, jaka mi pozostała.

– I uważasz, że zachowasz godność, jeśli pomogę ci się opróżnić? – zadrwiła.

– Tak, to lepsze niż robienie pod siebie – odpowiedział kwaśno.

Hermiona przeniosła na niego wzrok, studiując jego błagalne spojrzenie.

– Niech będzie – ustąpiła, wydłużając słowa z irytacją. Szybko rozsunęła zamek spodni i wsunęła rękę w jego majtki.

Draco napiął lekko mięśnie twarzy, starając się nie reagować na jej dotyk, kiedy uwolniła jego wciąż twardego penisa. 

– Musisz… ugh. Musisz obrać dobry kąt, skierować go lekko do dołu, ale nie za bardzo, żeby nie odciąć przepływu. – Próbował poinstruować Hermionę. 

Hermiona posłała mu wymowne spojrzenie.

– Rozumiem podstawowe zasady fizyki – odgryzła się, wypełniając jego polecenia. Draco jednak nie odpowiedział, zamknął oczy i skupił się na zadaniu. 

– Wiesz – zaczęła Hermiona, cały czas go trzymając – jestem po wrażeniem, że udało ci się osiągnąć fazę REM podczas snu. Ludzie mają poranną erekcję tylko, kiedy…

– Proszę, przestań mówić – przerwał jej Draco. 

Hermiona wywróciła oczami. 

– Naprawdę nie rozumiem, czemu jesteś zawstydz…

– Nie jestem, kurwa, zawstydzony – naskoczył na nią, otwierając oczy. – Próbuję zablokować myśl, kto trzyma na nim rękę! 

– Sam mnie poprosiłeś! – odcięła się, natychmiast go puszczając i chwytając za swoje szorty.

– Kurwa, zdaję sobie z tego sprawę!

– To z czym masz problem, dupku?! 

– Z tobą! – krzyknął. – Nie wysikam się, jeśli twój piskliwy głosik, będzie mi przypominał o tym, że to twoja ręka go trzyma!

Brwi Hermiony podjechały jej prawie do linii włosów.

– Co?

– Cholera jasna! – warknął Draco, kierując twarz do góry i klnąc w kierunku nieba. – Wydostańcie mnie z tej pierdolonej dziury!

Hermiona wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. 

– Malfoy…

– To wszystko twoja wina! Ty głupia, uparta… ty… agh!

– Moja wina?! – odkrzyknęła Hermiona.

– Złapałaś się mnie – rzucił, wpatrując się w nią.

– Spadałam! Przez ciebie! – odparowała.

– Więc pomyślałaś, że zabierzesz mnie ze sobą?! Mądrze. Naprawdę, kurwa, mądrze – zadrwił. – Gdybyś spadła sama, mógłbym wezwać pomoc. Ale nieee. Musiałaś wciągnąć mnie do tej dziury ze sobą!

– Nie pomógłbyś mi – wypluła jadowicie. – Patrzyłbyś, jak znikam, zebrał sadzonki i odszedł wesołym krokiem! 

Draco spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– Nie masz pojęcia, co mógłbym albo nie mógłbym zrobić – oburzył się.

– Och, myślę, że doskonale wiem, jak daleko sięga twoja dobra wola, kiedy w grę wchodzą osobiste pobudki – odpowiedziała, celując przeszywającym spojrzeniem w Mroczny Znak na jego przedramieniu. Draco też popatrzył na wyblakłą, czarną plamę i nagle wyglądał jakby połknął muchę.

– Tak. – Jego głos ociekał goryczą. – Taak, przypuszczam, że tak by właśnie było.

Jego nagła zmiana ekspresji była dla Hermiony oczywista i natychmiast pożałowała słów, które właśnie powiedziała. 

– Malfoy, ja…

– Po prostu się zamknij – powiedział cicho, patrząc niewidzącym wzrokiem w ścianę.

– Mal…

– Po prostu się zamknij! – wybuchnął. – Zamknij się, kurwa! Zamknij. Się. – Zacisnął powieki, a jego dolna warga zadrżała gwałtownie. – Proszę… – wyszeptał. – Po prostu… bądź cicho.

Hermiona obserwowała go bez słowa przez kilka minut i, kiedy wreszcie zdawał się odrobinę uspokoić, puściła swoje szorty. Nic nie mówiąc, sięgnęła do przodu. Draco gwałtownie otworzył oczy, kiedy go dotknęła. Hermiona unikając jego spojrzenia, szczególnie delikatnie chwyciła jego penisa i umieściła z powrotem w majtkach. Kiedy skończyła opuściła głowę, oparła ją o jego ramię i zamknęła oczy. 

– Przepraszam – szepnęła. Zanim znów się odezwała, zapadła długa i pełna napięcia cisza. – My… uch, myślę, że powinniśmy znów spać na zmianę, przynajmniej do czasu, dopóki nie spadnie deszcz, żeby zachować siłę – powiedziała spokojnie. – Proszę, obudź mnie za piętnaście minut.

Draco odchylił głowę, kiedy jeden z jej loków załaskotał go po twarzy. Zdmuchnął niesforny kosmyk, a potem zerknął na dół, na bałagan na głowie Hermiony. Wyraźne sprężyny, loki i kędziory, luźne kosmyki włosów splątane w jedną masę wszystkich odcieni brązu, począwszy od prawie blondu, po prawie czarny. 

Na kilka chwil wlepił wzrok w tęczę złożoną z różnobrązowych loków, a potem opuścił głowę. Zawahał się tylko na moment, zanim delikatnie wetknął nos w jej włosy i wziął długi, powolny wdech. Hermiona poprawiła się wygodniej na jego ramieniu. Draco szybkim ruchem uniósł głowę i ponownie oparł ją o kamienną ścianę.

Kiedy spojrzał żałośnie na Znak na swoim przedramieniu, łzy zaszkliły się w jego szarych oczach. Zamrugał i skutecznie się ich pozbył, a całą uwagę skupił na nieosiągalnym niebie nad sobą.

– Też przepraszam – wyszeptał tak cicho, że słowa wydawały się brzmieć bardziej jak oddech. – Każdego dnia mojego życia. 

Patrzył na trawę rosnącą na skraju jaskini, jak kołysze się na wietrze zwiastującym nadejście burzy. Westchnął i po cichu zaczął odliczać.

Jeden, dwa, trzy, cztery

____


*(org) Buttery bacon sarnie – osobiście nie jadłam ani nie widziałam, ale trochę sobie o tym poczytałam. Nazwane jest to brytyjskim guilty pleasure, dwie kromki chleba tostowego a w nich masło, sos bądź majonez oraz ketchup i oczywiście obfita ilość bekonu. Dużo, tłusto i niezdrowo. :) Info brałam stąd, polecam przeczytać, jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej: KLIK


2 komentarze:

  1. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za odzew i kopa motywacji :D
      dziś albo jutro nowość, zapraszam :)

      Usuń

Theme by MIA