piątek, 15 stycznia 2021

3. Dzień pierwszy: Noc

 Dzień Pierwszy: Noc


– Nie wytrzymam dłużej – odezwał się Draco.

Hermiona z zaskoczeniem wybudziła się z niespokojnego snu, w jaki zapadła po kilkugodzinnej sesji ciekawostek, i spojrzała na niego. 

– Co? – zapytała zaspanym głosem.

– Nie wytrzymam dłużej! – powtórzył nagląco. – Kurwa, za długo czekałem. Szybko!

Hermiona zamrugała i z uwagą wlepiła w niego wzrok.

– Co ty…

– Szybko! – powtórzył desperacko. – Nie chcę się obsikać!

– Ty… ty naprawdę chcesz, żebym ci pomogła? – zapytała niepewnie. – Jak...

Twarz Dracona wykrzywiła się w bólu

– Tak, cholera! Teraz, natychmiast!

Wybudzona jego wzburzonym tonem, Hermiona szybko wymacała rozporek jego spodni.

– Kurwa, masz jakieś dwie sekundy – ostrzegł Draco, kiedy odpinała zamek. Przygryzła wargę i wlepiła w ścianę pełne zakłopotania spojrzenie, wsuwając palce w jego majtki i delikatnie łapiąc go za penisa. 

Draco czując jej dotyk, wciągnął powietrze do płuc, ale nic nie powiedział, kiedy Hermiona zręcznie uwolniła jego członek i ostrożnie skierowała go na dół. 

– Już – poinstruowała, na co Draco schylił głowę i wydał z siebie głośne westchnienie ulgi, kiedy wreszcie opróżnił pęcherz, gdzieś w czarnej przestrzeni pod nimi. – Skończyłeś? – zapytała niezgrabnie minutę później. Draco przytaknął, wciąż ze schyloną głową.

– Taa – odparł ochrypłym szeptem. 

Hermiona lekko potrząsnęła jego penisem i z powrotem schowała go w majtki, a następnie ostrożnie zapięła zamek błyskawiczny spodni. Draco prychnął i potrząsnął głową, kiedy wreszcie ją uniósł. 

– Typowa Granger – powiedział. – Wszystkowiedząca nawet w kwestii tego, co robi mężczyzna, kiedy już się odleje. 

Hermiona znów poczuła się niekomfortowo.

– Po prostu odłożyłam go tam, gdzie był.

– Ale najpierw go strząchnęłaś – odpowiedział. – W której ze swoich książek o tym czytałaś?

– Przez znaczną część roku żyłam w dziczy jedynie z dwoma mężczyznami, Malfoy – odparła, z jakiegoś powodu brzmiąc, jakby się broniła. – Niewiele pozostało rzeczy dotyczących funkcjonowania męskiego ciała, o których bym nie wiedziała. 

Draco zrobił minę.

– Weasley zawsze był raczej nieokrzesany. 

Hermiona zmarszczyła brwi, zanim skręciła głowę z dala od niego i wlepiła wzrok w ścianę.

– Co u nich tak w ogóle? – zapytał Draco po minucie pełnej napięcia ciszy. – U Łasicy i Pottera? Brzmi, jakby wciąż byli nieobecni przez ratowanie świata.

– Co cię to obchodzi? – zapytała krótko.

Draco wzruszył ramionami i oparł głowę o ścianę.

– Prawdopodobnie nie obchodzi.

Hermiona wpatrywała się w ścianę przez kilka kolejnych minut, dopóki w końcu cicho nie przemówiła.

– Ginny jest w ciąży, a Gabrielle namawia Rona, żeby przenieśli się do Francji.

Draco wydawał się zdziwiony tym nagłym odkryciem.

– Weasleyowa jest w ciąży? 

– Jeszcze tego oficjalnie nie ogłosili – wyjaśniła Hermiona, przytakując lekko. – Wiem jedynie ja i Ron, ale to tylko dlatego…

Głos uwiązł jej w gardle, zamknęła oczy. Draco poruszył lekko klatką piersiową, trącając tym samym Hermionę. 

– Granger?

Hermiona nagle zaczęła płakać.

– On… Harry poprosił nas, żebyśmy zostali rodzicami chrzestnymi – wymamrotała żałośnie, próbując skręcić głowę tak, by nie widział jej twarzy. – A zamiast tego spędzę wieczność, tkwiąc w tej dziurze. 

Draco zmarszczył brwi. 

– To by było na tyle z niezadręczania się nieuniknionym – rzekł. Spojrzała na niego oczami pełnymi łez, które szybko zmrużyła, żeby dojrzeć go przez pogłębiającą się nagle ciemność zwiastującą nadejście nocy. 

– Pierdol się – wycedziła. Draco jedynie się w nią wpatrywał.

– Twoje ręce są już we właściwym miejscu, zacznij, kiedy tylko będziesz gotowa, Granger – odparł bez wahania. Hermiona wykrzywiła wargę w zdegustowaniu.

– Świnia – mruknęła, znów uciekając od niego wzrokiem.

– Och, weź się w garść – odpowiedział. Hermiona spiorunowała go nieprzychylnym spojrzeniem, kiedy znów skierowała twarz w jego stronę.

– Wiesz, coo… aaa! Co to było, do jasnej cholery? – Odrzuciła głowę w bok, całkowicie zapominając o przygotowanej ripoście, kiedy coś nagle przeleciało pomiędzy nimi.

Draco zamrugał wściekłe, wpatrując się w zmierzch, który okrył niebo ponad nimi, a potem próbując dojrzeć, co wyłoniło się z przepaści.

– Myślę… myślę, że to był nietoperz – odpowiedział. Gdyby było jaśniej, dostrzegłby krew sączącą się z twarzy Hermiony.

– Nietoperz? – wyszeptała przerażona, wykręcając głowę jeszcze dalej od miejsca, z którego wyleciało stworzenie. Nagle następny nietoperz załopotał tuż obok, a Hermiona wrzasnęła.

– To musi być wylot z jaskini nietoperzy. – Draco skulił się, kiedy kilka kolejnych ciemnych plam otarło się o jego zranione ramię.

– Z jaskini? – jęknęła Hermiona. – Ale nietoperze żyją w koloniach liczących tysiące.

Jak tylko te słowa opuściły jej usta, nieprzerwany strumień skrzydeł rozlał się wokół nich w ciasnej grocie, zmierzając w kierunku podniebnej wolności. Krzyk Hermiony zlał się z ostrym, skrzekliwym dźwiękiem wydawanym przez niezliczoną masę ssaków. Oboje instynktownie zamknęli oczy i skłonili swoje głowy bliżej siebie.

Nietoperz przy nietoperzu, nietoperz na nietoperzu wirował w pozornie niekończącym się kłębowisku wokół nich. Minęło kilka minut, a krzyk Hermiony zaczął przeradzać się w szloch, kiedy wcisnęła twarz w szyję Dracona. On z równą siłą przylgnął do niej, a jego usta wykrzywił grymas. 

– Kurwa, przestańcie już! – krzyknął desperacko, kiedy stworzenia nie ustępowały w ataku. – Kurwa!

Minęło kolejne pół godziny, zanim ostatnia przybłęda odnalazła drogę do wyjścia. Ani Hermiona, ani Draco nie mieli odwagi podnieść głowy, trzęsąc się w swoich ramionach.

– Ile czasu minie zanim wrócą? – wymamrotał Draco w jej ramię.

– Nie… nie mam pojęcia. – Hermiona pociągnęła żałośnie nosem. 

– Uspokój się już – powiedział łagodnie. Hermiona oddychała nierówno, ze spazmatycznym szlochem nabierając powietrza, ale pokiwała głową, dając mu tym sygnał, że stara się wyciszyć.

Kiedy po kilku minutach Hermiona wreszcie zamilkła, Draco niepewnie uchylił powieki.

– Wow – odetchnął.

– Co? – zapytała z niepokojem Hermiona.

– Jest strasznie ciemno – odpowiedział, rozglądając się dookoła po totalnej ciemności, jaka ich zalała. Hermiona otworzyła oczy i równie szybko je zamknęła, wydając z siebie cichy pisk. – Strasznie ciemno – powtórzył, z zachwytem podziwiając bezkresną czerń. 

– I zimno – dodała Hermiona, drżąc i nadal ciasno przylegając do twardego ciała obok siebie.

Draco prychnął.

– Jest tylko lepiej i lepiej.

– A to dopiero jeden dzień – wyszeptała ponuro Hermiona. Draco wygodniej wtulił policzek w jej ramię.

– Jeśli zrobi się jeszcze zimniej, to będzie jedyny dzień, o który musimy się martwić – rzekł.

– Właściwie, patrząc na to, jak głęboko się znajdujemy, wątpię, żeby temperatura bardzo się wahała – odpowiedziała Hermiona. Draco wywrócił oczami w ciemności.

– No nie mów, Panno Wszystkowiedząca – przeciągnął zjadliwie słowa. – Jak dużo wiesz o temperaturze gruntu? 

Tym razem to Hermiona przewróciła oczami.

– Temperatura pod ziemią utrzymuje się na dosyć stałym poziomie… oczywiście, dopóki naprawdę nie zaczynasz zbliżać się do rdzenia. Na powierzchni może padać śnieg albo żar lać się z nieba, a tutaj i tak będzie ta sama temperatura.

– Która wynosi? – zapytał niecierpliwie Draco.

– Czy nagle stałam się twoim osobistym termometrem? – odgryzła się. – Dokładnie nie wiem.

Draco praktycznie warknął.

– Merlinie… Czy z tobą wszystko musi być tak cholernie trudne? Jest wystarczająco zimno, żebyśmy martwili się o hipotermię, czy nie? Bo zdecydowanie czuję, że jest! 

Hermiona głośno chrząknęła.

– Nie wiem, może? Jak na razie przetrwaliśmy znaczną część dnia bez szoku, więc…

– Cóż, tak czy inaczej to szalenie niekomfortowa sytuacja – gderał dalej. – Więc zamierzamy tak sobie drżeć i mieć nadzieję, że nie zamarzniemy na śmierć?

Hermiona zamyśliła się na moment.

– Może… Możemy spróbować czarów rozgrzewających – powiedziała cicho. – Myślę, że pozwolą nam przetrwać noc w przynajmniej znośnych warunkach.

Draco pociągnął nosem.

– Czary rozgrzewające? A co z różdżkami, do których nie mamy dostępu?

– To proste zaklęcie. – Hermiona kontynuowała. – Czytałam kiedyś, że magia bezróżdżkowa może zwiększyć intensywność, jeśli jest praktykowana w tandemach – przez jedną lub kilka par czarownic i czarodziejów.

Draco milczał przez moment, rozważając ten pomysł.

– Nigdy nie próbowałem rzucać czarów rozgrzewających bez różdżki – przyznał.

– Chyba warto spróbować? 

Draco zadrżał.

– Jak w takim razie rzucić zaklęcie w tandemie? 

– Więc – zaczęła, patrząc w miejsce, gdzie powinna znajdować się jego twarz – to wymaga kontaktu skóry ze skórą i prawdopodobnie działa najlepiej, kiedy połączone są dłonie, ale skoro nie mamy takiej możliwości w obecnej sytuacji, możemy zetknąć się czołami. Myślę, że to wystarczy.

– Policzek do policzka zapewniłby większą powierzchnię, którą do siebie przylegamy – zasugerował Draco.

– Taak… Ja… Po prostu nie sądziłam, że to będzie dla ciebie komfortowa sytuacja – powiedziała cicho Hermiona. 

Draco znowu zadrżał.

– Trzymałaś rękę na moim fiucie i wrzeszczałaś mi szyję… Wydaje mi się, że dam sobie radę z twoją twarzą dotykającą mojej.

Hermiona wydała z siebie burkliwy dźwięk.

– Pomyślałam tylko, że to będzie odrobinę mniej intymne, niż…

– Próbujemy czy nie? – przerwał jej Draco. – Zamarzam.

Hermiona zmarszczyła w ciemności brwi.

– Nie zamarzasz, jest ci po prostu zimno.

– Żadna pierdolona różnica – odpowiedział zirytowany. – Czy możemy już spróbować?

– Przyłóż swój policzek do mojego – zarządziła Hermiona. Draco wysunął głowę naprzód, szukając w ciemnościach twarzy Hermiony. Ich nosy się spotkały. Oboje zastygli na ułamek sekundy, a potem Draco przejechał czubkiem swojego nosa po twarzy Hermiony, upewniając się, że tym razem trafi policzkiem na właściwe miejsce.

– I co teraz? – zapytał z zakłopotaniem.

– Po prostu… Po prostu skup się i spróbuj wyobrazić sobie tę samą energię, którą normalnie wysyłasz za pośrednictwem różdżki. Tylko tym razem przenieś ją w miejsce, którym się stykamy – poinstruowała. – I prawdopodobne będzie łatwiej, jeśli wypowiemy formułę na głos i jednocześnie.

– W porządku – westchnął Draco. – Zwykły czar rozgrzewający ze standardową wymową?

– Tak – zgodziła się. – Wypowiadamy na trzy? 

Draco pokiwał lekko głową, a Hermiona szybko odliczyła. 

Facietus calor. – Po usłyszeniu trzy oboje wypowiedzieli szeptem formułę, wprost do ucha tej drugiej osoby. Ich policzki wyemitowały malutkie, pulsujące, gorące powietrze, które jednak zgasło prawie natychmiast.

– To działa! – powiedział Draco z ekscytacją.

– Tak, ale niewystarczająco. Musimy bardziej się w to wczuć – odpowiedziała Hermiona, próbując przycisnąć się do Draco jak największą powierzchnią policzka.

– Po prostu powtarzajmy to ciągle i sprawdźmy, czy ciepło wzrasta – zasugerował Draco. Hermiona kiwnęła głową na zgodę, wciąż przylegając do policzka Draco, a potem oboje wzięli głęboki oddech.

Facietus calor – powiedzieli równocześnie, odrobinę głośniej niż poprzednio. Kolejny podmuch ciepła rozlał się po ich twarzach, a oni zachęceni drobnym sukcesem, kontynuowali.

Ich głosy rosły w siłę z każdym powtórzeniem zaklęcia, intonowali je identycznie i w tym samym czasie, oczy mieli zamknięte, a twarze przyciśnięte do siebie. I wreszcie otoczył ich koc ciepła.

Kiedy temperatura wzrosła już do prawie nieprzyjemnego poziomu, ucichli i pozwolili głowom luźno zawisnąć obok siebie.

– Cholera jasna – wydyszał Draco. – Zrobiliśmy to.

– Taak – odetchnęła w odpowiedzi Hermiona. – Kto by pomyślał…

Draco oparł głowę na jej ramieniu, żeby odpocząć.

– Ugh… Ale czuję, jakbym przebiegł sprintem do Londynu i z powrotem.

– Zużyliśmy za dużo energii – odpowiedziała Hermiona, sama z wyczerpania spuszczając głowę. – To ciepło musi wystarczyć. Wątpię, żebyśmy byli wystarczająco silni, żeby powtórzyć to więcej niż raz dziennie… Szczególnie, że musimy ciągle poruszać nogami… I nie mamy co jeść.

– Wiesz… – zaczął Draco, dmuchając na oślep na zbłąkane kosmyki włosów Hermiony, które łaskotały go w nos – gdyby nie pulsujący ból i pragnienie, i głód, i nietoperze, i majacząca na horyzoncie wizja śmierci… Ta chwila byłaby nawet przyjemna. 

Hermiona zachichotała z wyczuwalnym zmęczeniem w głosie.

– Tak, Malfoy… Mówiąc w skrócie. Gdyby wszystko potoczyło się inaczej… byłoby nam teraz nawet przyjemnie. 

– Gdyby wszystko potoczyło się inaczej – powtórzył Draco jak echo, tak cicho, że ledwo go usłyszała. Hermiona westchnęła i przysunęła do niego głowę, próbując się wygodniej ułożyć. 

– Powinniśmy się trochę przespać, dopóki jest ciepło i nie ma nietoperzy – zasugerowała. – Chcesz pierwszą wartę, czy ja mam ją wziąć?

Draco wyglądał na zmieszanego.

– Wartę? 

– Jedno z nas musi pozostać przytomne, żeby budzić to drugie. Musimy wstawać co piętnaście minut, żeby poruszać nogami.

– Przypomnij mi, czemu musimy to robić? – zapytał, a jego głos wyraźnie ujawniał przerażenie na samą myśl o nocy złożonej z jedynie przerywanych, trwających kwadrans drzemek. 

Hermiona westchnęła.

– Ponieważ jesteśmy zawieszeni pionowo. Grawitacja pompuje krew do nóg, a nasze serca nie są wystarczająco silne, żeby przepompować ją z powrotem do góry. Musimy ruszać nogami, żeby utrzymać stały przepływ krwi.

– A jeśli tego nie zrobimy…

– W końcu zemdlejemy i umrzemy – zawyrokowała. – To konieczne, żebyśmy nie stracili przytomności.

– Ile czasu nam zostanie, jeśli jednak ją stracimy? – zapytał.

Hermiona milczała przez moment.

– Gdybyśmy nie mieli magii – odezwała się wreszcie – prawdopodobnie już bylibyśmy martwi. Dodatkowa energia, którą wytwarza nasz magiczny rdzeń, jest jedyną rzeczą, która utrzymuje w nas wystarczającą ilość siły, żeby tak często poruszać nogami w tej pozycji. Więc… nie mam pojęcia, jak dużo mamy czasu. Wystarczy, jeśli będziemy się poruszać co kwadrans, ale musimy też spać, żeby naładować ten rdzeń… W innym wypadku i tak umrzemy.

Draco uniósł głowę i oparł o ścianę. 

– Ten jedyny raz, Granger, jestem wdzięczny, że jesteś Tą-Która-Wie-To-Wszystko – powiedział. 

Hermiona znów zachichotała smutno i ze zmęczeniem, ale udało jej się jeszcze odezwać.

– Czyli weźmiesz pierwszą wartę? 

Spojrzał w dół na miejsce w ciemności, gdzie wiedział, że znalazłby w jej twarz.

– Tak – rzekł. – Prześpij się.


_________________


Za nami cały Pierwszy Dzień. Myślę, że Drugi zaczniemy jeszcze w tygodniu, bo ten rozdział był dosyć krótki i nie chcę Was trzymać w niepewności. Dajcie znać, jak wrażenia po początku. Jestem szalenie ciekawa Waszych opinii :)


Trzymajcie się ciepło w te prawdziwie zimowe wieczory!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by MIA