niedziela, 14 października 2012

Rozdział 37: "Nie pozwól im zwyciężyć"



Hogwart. Perspektywa Ginny


            Gdy tylko wybiła dwudziesta pierwsza, wykręciłam się zmęczeniem i złym samopoczuciem i, czym prędzej uciekłam do swojego dormitorium. Był piątkowy wieczór, więc o tej porze było jeszcze pusto. Wszystkie moje współlokatorki siedziały w Pokoju Wspólnym i plotkowały w najlepsze. Ja nie miałam dziś na to ochoty. W ogóle przez ostatnie tygodnie mój nastrój nie był najlepszy. Hermiona dawno się nie odzywała, a nawet jeśli coś pisała, to były to raczej zdawkowe listy o wszystkim i o niczym. Ron wciąż zachowywał się dziwnie, Harry nie dawał znaku życia, wciąż podróżując gdzieś z Dumbledorem, a Zabini… Wszystkie gazety trąbiły o jego zaginięciu, ale mnie nie opuszczało dziwne wrażenie, że wszystko jest z nim w porządku. Może to jedna z jego kolejnych gierek z Malfoyem? Szczerze mówiąc, wcale by mnie to nie zdziwiło.
            Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Byłam strasznie zmęczona już od kilku dni, ale sen wciąż nie przychodził. Zasypiałam późno i budziłam się tuż przed świtem. Wypierałam z umysłu obraz Blaise’a na wszystkie możliwe sposoby, ale on wciąż wracał. I do tego Lenkey… Wpadałam na tę dziewczynę na każdym kroku, jakby mnie śledziła! Albo była to po prostu moja paranoja. Starałam się nie zwracać na nią uwagi, ale gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, ona posyłała mi ten swój dumny uśmieszek. Jakby chciała powiedzieć wygrałam, on zawsze był i będzie mój. Już niejednokrotnie chciałam zetrzeć jej go z twarzy. I przysięgam, że kiedyś to zrobię!
            Moje przemyślenia przerwało ciche stukanie w okno. Uniosłam się na łokciach, żeby zobaczyć, co to. Tuż za szybą dostrzegłam dobrze mi znaną, szaroczarną sowę Blaise’a. Uśmiechnęłam się lekko do siebie, karcąc się równocześnie w myślach za to, że to stworzenie przyniosło mi taką radość. Niespiesznie wstałam z miejsca i ruszyłam w jej stronę. Przechodziłam przez pokój powoli, chociaż miałam ochotę pobiec w jej stronę, zachłanna jakichkolwiek wiadomości na temat chłopaka.
            Wpuściłam zwierzę do środka, a ono posłusznie wylądowało na moim ramieniu i wystawiło w moją stronę nóżkę. Gdy tylko zdążyłam odwiązać liścik, sówka wyleciała i zaraz zniknęła w ciemności.
            Zamknęłam okno i usiadłam po turecku na swoim łóżku. Zwinięty nadal liścik położyłam przed sobą i wpatrywałam się w niego przez chwilę. Teraz, gdy już trochę ochłonęłam, zaczęłam się obawiać, co mogę tam zobaczyć. Wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam po list.
            Przeczytałam go kilkakrotnie, zastanawiając nad jego treścią. Dlaczego nie wspomniał o jego zaginięciu? Gdzie był? Dlaczego się ukrywał? Złapałam szybko leżące nieopodal pióro i kawałek pergaminu i szybko naskrobałam tam swoje pytania. Gołym okiem było widać, że się o niego martwię. Ale teraz o to nie dbałam. Chciałam po prostu wiedzieć, gdzie jest i czy wszystko z nim w porządku.
            Westchnęłam cicho i małym druczkiem dopisałam na końcu krótkie postscriptum.

PS. Jeśli w sobotę nie pojawię się do godziny piętnastej – nie czekaj.

            Popatrzyłam na list i od razu ruszyłam do Sowiarni. Chciałam go jak najszybciej wysłać. A później będę myśleć nad tym czy powinnam się z nim spotkać. Tak. Zdecydowanie muszę to jeszcze przemyśleć.




Fragment pisany w trzeciej osobie.
Hogwart. Kilka godzin później.


            Ron Weasley szedł wolnym krokiem korytarzami Hogwartu. Rozglądał się dookoła, ale wcale nie po to, by upewnić się, że o tak późnej porze nie wpadnie na żadnego nauczyciela. Napawał się widokiem surowych, kamiennych ścian, przyglądał się ruchomym obrazom i postaciom, które znajdowały się na nich i patrzyły na niego z zaciekawieniem. Błądził wzrokiem po oknach wychodzących na spokojne i zasnute ciemnością błonia. Nagle zapragnął zapamiętać to wszystko, chociaż tak naprawdę nie wiedział, po co. Przecież z własnej woli szedł to wszystko zakończyć.
            Niespiesznie wspiął się na ostatnie schodki i wyszedł na Wieżę Astronomiczną. Jego policzki od razu owiał nocny, ale wiosennie ciepły powiew wiatru. Nabrał powietrza głęboko do płuc i przymknął na chwilę oczy. Znów przeniósł się do tamtej feralnej, sierpniowej nocy. Ile to już razy wracał do tego wspomnienia?
            Westchnął przeciągle i ruszył w stronę brzegu wieży. Oparł się o murek i niepewnie spojrzał w dół. Nie miał siły dłużej walczyć. Wiedział, że to, co teraz zrobi, jest równoznaczne z wywieszeniem białej flagi. Ale nie potrafił już inaczej.
           
            Nie sądziłem, że kiedykolwiek któryś z was, tchórzliwych Weasleyów, dostąpi zaszczytu spotkania się ze mną twarzą w twarz...*

            W głowie dźwięczały mu słowa Czarnego Pana sprzed ośmiu miesięcy. Tak dokładnie wyryły się w jego pamięci, że był je wstanie przywołać o każdej porze dnia i nocy. Czasem przychodziły do niego same, niechciane, jakby przypominając o jego porażce.

            Obiecaj mi posłuszeństwo.

            Ron wdrapał się ostrożnie na murek i stanął na nim, dumnie się prostując. Rozpostarł ręce i zamknął oczy. Wiosenny wiatr łaskotał go przyjemnie w policzki. Przez moment poczuł się taki wolny. Prawie szczęśliwy.

            Czy przyrzekasz całkowicie oddać się służbie Czarnemu Panu?

            Obiecał. Zgodził się donosić na własnych przyjaciół. Ale przecież miał dobry powód. Przecież ratował siostrę! Już nie pamiętał, jak wiele razy próbował to sobie tak tłumaczyć. Czasem pomagało, ale częściej wpędzało go jedynie w większe wyrzuty sumienia. Bo czy jest usprawiedliwienie wystarczająco dobre, by wytłumaczyć nóż wbity w plecy człowiekowi, który zawsze bezgranicznie mu ufał? Harry… Gdyby tylko wiedział… Czy kiedykolwiek by mu wybaczył?

            Czy przyrzekasz stać po jego stronie w każdej sytuacji?

            Obiecał. Pozwolił, by zło zawładnęło jego życiem. Oddał się w ręce samego diabła. Zgodził się, by to on kierował jego losem. Sam odebrał sobie prawo wyboru.

            Czy przyrzekasz służyć mu do końca swoich dni?

            Obiecał. A teraz wystarczył jeden krok, by to wszystko przerwać i już na zawsze uwolnić się od Czarnego Pana. Uwolnić od tej władzy, którą powoli roztaczał nad światem. Przecież to tak niewiele… Pochylić się lekko do przodu i… po prostu odlecieć. Jak ptak. Poczuć wolność i wiatr we włosach. Przez moment osiągnąć szczęście i już na zawsze zapisać sobie to uczucie w pamięci. Przecież to tak niewiele...
            A jednak coś go blokowało. Chciał skończyć, poddać się i już nigdy więcej nie mieć zmartwień. Chciał pozwolić im wygrać i uwolnić się od tego całego bałaganu, chociaż wiedział, że to żadne wyjście.
- Bo z tej sytuacji nie ma wyjścia – szepnął do siebie cicho. Poczuł, jak po policzku spływa mu samotna łza. Zdusił w sobie chęć ucieczki z tego miejsca i wymazania z pamięci całej dzisiejszej nocy. Pochylił się lekko do przodu i pozwolił, by jego ciało uniósł wiatr.
            Ale wtedy poczuł, jak jakaś niewidzialna siła łapie go w pasie i ściąga z powrotem na wieżę, przy okazji mocno przy tym obijając.
- Wiedziałam, że jesteś idiotą, Weasley, ale teraz przeszedłeś samego siebie – usłyszał nad sobą jadowity głos. Podniósł wzrok na przybysza i dostrzegł Lucy Lenkey z wyciągniętą przed siebie różdżką. Siostrę jego przekleństwa. Człowieka, który przyczynił się do zrujnowania mu życia. Ona była ostatnią osobą, którą chciał teraz oglądać. – To jeszcze nie twój czas, Weasley. Nie bądź głupi, nie pozwól im zwyciężyć – mówiła cicho i z przekonaniem. Rudzielec nawet nie mógł przypuszczać, że przekonuje teraz do tego nie tylko jego, ale i siebie. – Bądź panem swojego losu. Oboje wiemy, że nawet ciebie na to stać – dodała z nutką ironii, opuszczając wieżę.


            Zostawiła go tam samego. Z jakiegoś powodu była pewna, że drugi raz nie postanowi skoczyć. Wiedziała, że dała mu swoimi słowami nową nadzieję – na lepsze jutro. Nadzieję, której oboje teraz potrzebowali.

It's everything you wanted, it's everything you don't
It's one door swinging open and one door swinging closed
Some prayers find an answer
Some prayers never know
We're holding on and letting go**



Perspektywa Lucy

            Przez resztę nocy nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się, jak to wszystko by się dalej potoczyło, gdybym nie wpadła na pomysł przejścia się po zamku. Gdybym nie usłyszała tego nieuważnego Weasleya i nie poszła za nim.
            Dokładnie pamiętałam jego melancholijne ruchy i rozbiegane spojrzenie. Sprawiał wrażenie, jakby popadł w jakiś trans, jakby rozglądał się wokół siebie, ale nic nie widział. Może dlatego mnie wtedy nie dostrzegł.
            Przekręciłam się na bok na łóżku i spojrzałam w stronę okna. Coraz jaśniejsze, zielone światło wydobywające się stamtąd oznaczało, że powoli wstaje nowy dzień. Za to właśnie kochałam bycie Ślizgonką – widok za oknem był niesamowity, a fakt, że znajdowaliśmy się pod ziemią (praktycznie pod wodą!) powodował przyjemny ucisk w żołądku. Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Czułam, że dziś będzie inne niż wszystkie.
            Wstałam niespiesznie i zaczęłam się szykować. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał siódmą trzydzieści pięć, ale jako że była sobota, nikomu nie spieszyło się, aby zwlec się z łóżka. Moje współlokatorki nie były w tej dziedzinie wyjątkiem.
            Dzisiaj miał się odbyć mecz Gryfoni kontra Ślizgoni, czyli najbardziej oczekiwane wydarzenie każdego roku szkolnego. O dziwo, czułam podekscytowanie z tego powodu i dziwną energię rozpierającą moje ciało. Nie należałam do drużyny, a Quidditch nigdy specjalnie mnie nie interesował, ale dziś zamierzałam siąść na trybunach i zagrzewać swoich do walki.
            Czułam, że wraz z wczorajszym wydarzeniem, coś się we mnie zmieniło. Jakby pękło i odmieniło moje życie na zawsze. Wróciła mi chęć do walki, chęć decydowania o własnym losie. Jakbym sama posłuchała rady, którą dałam wczoraj Weasleyowi. To jeszcze nie czas na to, żeby się poddać.

            Nie pozwól im zwyciężyć. Bądź panem swojego losu.


*



*teksty pisane kursywą we fragmencie o Ronie pochodzą z Rozdziału 9: „Najgorsze wspomnienie w życiu pewnego, rudego Gryfona” i są mojego autorstwa.
**fragment piosenki „Holding On And Letting Go”, której link podany był powyżej.

________________

Witam. Usatysfakcjonowani? Bo ja tak. Pomysł z Ronem pojawił się spontanicznie. Rudzielec miał odegrać swoją rolę trochę później, ale stwierdziłam, że najpierw trzeba o nim coś wspomnieć.
Lucy powoli zaczyna mięknąć. Zmienia się i chociaż w moim wyobrażeniu nadal pozostaje tą zimną suką, której tak nienawidził Blaise, to zaczyna okazywać uczucia. I współczucie. Pewnie dlatego uratowała Rona. Poza tym poniekąd ratowała też siebie. W końcu Ślizgoni to egoiści ^^
Przycichł trochę wątek główny, między Hermioną i Draco, ale taki był mój zamysł. Wierzcie mi, że powrócą do nas w wielkim stylu. Aż się nie mogę doczekać!

Nie wiem czy zauważyliście, ale rozdziały pojawiają się regularnie, co dwa tygodnie w niedzielę. Będę się starała utrzymać tę systematyczność, ale niczego nie obiecuję. Moi starzy czytelnicy na pewno pamiętają, że różnie to ze mną bywa.

Ciao.

25 komentarzy:

  1. Uwielbiam postać Rona, pomimo tego, że w serii książek pani Rowling niejednokrotnie po prostu mnie wkurwiał, mówiąc dobitnie: odchodził, potem pokorniał wracał, najpierw w IV części, potem oddalił się w VI, no i w VII to już miałam ochotę go rozszarpać. Cieszę się, że nie zapominasz o jego postaci w tym opowiadaniu. No i zaskoczyła mnie Lucy, trzeba przyznać, że mistrzowsko to rozegrałaś! Pokazała jednocześnie swój Ślizgoński charakter, a z drugiej udowodniła, że też ma serce... miejmy nadzieję, że będzie pamiętała o tym dalej :)
    No i na koniec dodam, że ja też w takim razie nie mogę doczekać się powrotu wątku z Hermioną i Draconem, szczególnie jeśli tak uroczyście go zapowiadasz. Czekam, czekam, czekam!
    Pozdrawiam serdecznie, ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STARAM się nie zapominać. Ale osobiście go strasznie nie lubię. Pewnie dlatego jest u mnie takim troszkę... czarnym charakterem.
      Cieszę się, że scena z Lucy mi się udała. Długo myślałam nad tym, gdzie i w jaki sposób będzie mogła udowodnić, że ma uczucia. Pomysł z Ronem wpadł mi do głowy całkowicie spontanicznie ^^
      Krótki fragment o Hermionie i Draco już w następnym rozdziale. Chociaż nie spodziwaj się dużo, bo to na razie wstęp ;d

      Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ooo, czemu tak krótko!? Ale rozdział i tak był niesamowity. Serce mi waliło, kiedy Ron wszedł na ten murek. Aż zaczęłam cicho powtarzać pod nosem, żeby tego nie robił. Tia, jakby mógł mnie usłyszeć xD Ale dobrze, że Lucy się tam zjawiła. Normalnie kamień mi spadł z serca. Dobrze, że Ron musi odegrać jeszcze swoją rolę, bo to znaczy, że tak szybko nie umrze xD Lucy faktycznie zaczyna mięknąć, ale bardzo dobrze, że robi to tak... powoli :)
    Faktycznie, brakowało mi trochę Draco i Hermiony, ale skoro mówisz, że powrócą w wielkim stylu to nie pozostaje mi nic innego jak tylko wierzyć Twoim słowom i cierpliwie czekać do drugiej niedzieli od dziś xD
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakbyś głośniej mówiła, to by usłyszał ;p Lucy jeszcze nie raz będzie zabłyśnie swoim wyczuciem czasu. To Ci obiecuję ;d
      Loosie, nie nastawiajcie się tak na ten powrót, bo mnie stresujecie, że coś popsuję i będziecie zawiedzeni xd

      Pozdrawiam,

      Usuń
  3. [Re:] Nie ma sprawy, cieszę się, że już wszystko jasne :) Fajnie, że z komentarza widać, że czytasz a nie komentujesz tylko po to, żeby zostawić swój adres bloga. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm. Dość interesujący pomysł. Coś czuję, że tym razem to Ron będzie tym złym. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ron jest zmuszony grać złego. Ale nie sądzę, żeby kiedyś stał się tak całkowicie zły ^^

      Usuń
  5. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie ;* Pierwszy raz spotykam się z Ronem, który staje po tej drugiej stronie. Ze zniecierpliwieniem czekam też na powrót Dramione. Zapraszam także do mnie na urok-wroga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się przedstawienia Rona w ten sposób, ale nikt nie narzeka, więc chyba nie jest tak źle ;p
      Dramione już niedługo! :)

      Usuń
  6. Nie podziewałam się, że Ginny tak zareaguje na list od Blaise'a. I nadal się nie wyjaśniło czy się z nim spotka, ale po tym jej liście obstawiam, że tak. Przecież jak to sama określiła "gołym okiem widać, że się o niego martwi". Tylko jak to się dalej potoczy, jest pytanie.
    A Ron... Mając to co on ma w pamięci to trochę mu się nie dziwię dlaczego chciał to zrobić. Na pewno nie spodziewał się, że ktoś mu w tym przeszkodzi. Chociaż Czarny Pan miał rację, może i Ron jest tchórzem. Ale... Czy tchórzem jest ten co poddaje się i postanawia skończyć ze swoim życiem? Czy ten co żyje dalej? Zależy jak na to spojrzeć, to wydaje mi się, że i jeden i drugi może nim być. Pierwszy, bo tchórzy i postanawia skończyć swoje życie, a drugi, bo boi się skończyć. Pewnie się mylę, a poza tym piszę nie na temat rozdziału... Przepraszam...
    Lucy to prawdziwa Ślizgonka, podoba jej się w lochach [ja bym nie chciała tam mieszkać] a to, że jest pod ziemią sprawia, że ma "uścisk w żołądku". Faktycznie to co zrobiła Lucy, było takie... nie w jej stylu? Uratowała Rona, nie pomyślałabym, że ona kogokolwiek uratuje, a co tu jeszcze Rona! "odmieniło moje życie na zawsze", co ona miała na myśli? Dobrze, że wzięła swoje życie w swoje ręce i zdecydowanie nie może się poddać!
    Draco i Hermiona wrócą w wielkim stylu?! Już się nie mogę doczekać co zaplanowałaś. ;D
    ten mój komentarz -.- nie lepszy niż dzisiejsza pogoda, nie znoszę jesiennego deszczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny będzie się wahać do samego końca. Ale nie zdradzę czy się zjawi, czy nie. Musisz być cierpliwa ^^
      Ron zawsze był tchórzliwy, ale masz trochę racji. Potrzeba było nie lada odwagi, żeby zdecydować się na śmierć. Niemniej jednak już więcej się na to raczej nie zdobędzie. Lucy przemówiła mu do rozsądku ;p
      Panna Lenkey w końcu się przełamała. Tak jak mówisz - nie spodziewałaś się, że ona kiedykolwiek kogoś uratuje. Ona też nie przypuszczała, że to zrobi! To właśnie miało pokazać, że wtedy coś się w niej zmieniło. Stąd określenie, że uratowanie Rona "odmieniło jej życie na zawsze". Przepraszam, widocznie nie wyjaśniłam tego wystarczająco jasno ^^

      A komentarz długi i satysfakcjonujący. Mów, co chcesz, mi tam się podoba ^^

      Pozdrawiam,

      Usuń
  7. Brawo za systematyczność! Ale mam wrażenie, że przez to rozdziały są krótsze. Ale właściwie to wychodzi nawet na lepsze temu opowiadaniu, o ile nie przerywasz jakiejś sceny w ważnym momencie. I nawet tego nie próbuj, bo będziemy bardzo się gniewać :P
    Przypadek Rona jest ciekawy. W "Harrym Potterze" zawsze, ale to zawsze, gdy Trójca miała jakiś problem, wspólnie próbowali go rozwiązać, nie zważając na ryzyko, jakie podejmują. Natomiast Ty postanowiłaś usamodzielnić Weasleya, dać mu możliwość zaistnienia... szkoda tylko, że w taki sposób. Jednak to jest dobre w Twoim opowiadaniu, że Harry, Hermiona i Ron mają "własne", oddzielne życia, a nie że wszystko ich łączy, tak jak przywykliśmy u Rowling.
    Całuję i oczekuję rozdziału za tydzień! :*

    PS. Piękna piosenka! Wydawała mi się znajoma i właśnie zauważyłam, że w TVD ją wykorzystano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przyznaję, że są krótsze, ale wydaje mi się, że jeśli mam wybierać długie i nieczęste lub trochę krótsze, ale systematyczne to zdecydowanie wolę tę drugą opcję ^^
      Stwierdziłam, że gdybym kanonicznie pisała ciągle o Wielkiej Trójcy to w końcu by się Wam to przyjadło. Rowling napisała o nich 7 grubych tomów, nie ma sensu, żebym to powielała, prawda? :)
      Rozdziały raczej co dwa tygodnie, ale oczekuj, oczekuj ;* nowość już jutro ;d

      Tak, tak. To właśnie z TVD ją znam. Stwierdziłam, że pasuje do tego fragmentu i postanowiłam ją wykorzystać ^^

      Usuń
  8. Mrs. Malfoy ♡ ♥20 października 2012 21:52

    Co tu dużo gadać . Kocham cię !!! ;-D
    Co do rozdziału - fenomenal .
    Nie sądziłam nawet , że Ron miałby odwagę zrobić coś takiego . ;/
    A Lucy ... Lucy też mnie zaskoczyła , ale tak pozytywnie :)
    Szkoda , że było tak mało Hermiony i Draco , ale skoro mówisz , że powrócą w wielkim stylu to też już się nie mogę doczekać xD.
    I mam nadzieję , że Draconowi trochę bardziej zmieknie serducho i , że nie odda Hermony Czarnemu Panu ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dziękuję <3
      Uwielbiam Was zaskakiwać (oczywiście tylko pozytywnie!). Sprawia mi to ogromną radość i satysfakcję.
      Boję się teraz, że Was zawiodę. Tak się wszyscy nastawili na ten powrót w wielkim stylu...
      Draco nadal myśli, co zrobić, ale przekażę mu Twoją opinię ;p

      Pozdrawiam,

      Usuń
  9. [Re:] W takim razie mam nadzieję, że rozpalę twoją wyobraźnie stwierdzeniem, że wg mnie, jest to jeden z gorszych fragmentów kolejnego rozdziału ;) Pozdrawiam, do przeczytania już niedługo mam nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szablon dla ciebie został wykonany na malach-tow. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć! Zyskałaś kolejną fankę! Oczarowało mnie twoje opowiadanie ;) Wciągnęłaś mnie w ich świat.Czytałam wszystkie rozdziały z okropną ciekawością i fascynacją, ale tylko tutaj dodaję komentarz. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a zwłaszcza tego co zajdzie pomiędzy Hermioną a Draco. Powodzenia, pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Cię zaciekawiłam! Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach również Cie nie zawiodę ^^
      Kolejny rozdział już jutro ;)

      Pozdrawiam,

      Usuń
  12. Rozdzial b.fajny. Dawno nie pisalas o ronie, calkowicie o nim zapomnilam! Ciesze sie ze piszesz regularnie.czekam na kolejna notke... Pozdrawiam.
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  13. [Re:] Powiem Ci, że nie tylko ty się niepokoisz. Ja również rozdziały już mam na długo do przodu, tyko komunikacja z Betą coś szwankuje. I teraz nie wiem co robić, więc nadal czekam... Rozdział będzie jak dostane go z powrotem, ale niestety nie jestem w stanie udzielić informacji kiedy to nastąpi... :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. To dzisiaj taak ?^^ Czekam na część o Dramione :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, to już dzisiaj ;) już możesz przeczytać nowość ^^

      Usuń
  15. Co z Hope? Czy...czy..czy ona nieżyje???!!
    Dramionka♥

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA