niedziela, 15 marca 2015

Utracona nadzieja: Rozdział szósty

Rozdział szósty
Próba pomocy


Hermiona pospiesznie pakowała dokumenty, żeby schować je z powrotem do archiwum, zanim wyjdzie z siedziby i wróci do mieszkania. Przeklinała w myślach swoją głupotę. 
Jak mogłam na tak długo zasnąć? 
Ze zniecierpliwieniem znów zerknęła na zegar wiszący nad kominkiem. Dochodziła godzina dziewiętnasta, od prawie dwudziestu czterech godzin nie było jej w domu. Wciąż nie rozmawiała z Ronem po ostatniej kłótni, ale obawiała się, że ten będzie zadawał niewygodne pytania, a nie miała ochoty tłumaczyć się, gdzie i czemu zniknęła na tak długo. Szczególnie że spała zaledwie cztery godziny i jej umysł nie funkcjonował tak dobrze, jakby sobie tego życzyła. Nie w głowie jej było wymyślanie kłamstw i wymówek.
Rozejrzała się po salonie, gdzie urządziła sobie drzemkę, czy aby na pewno wszystkie dokumenty są z powrotem w archiwum. Gdy upewniła się, że akta trafiły w bezpieczne miejsce, zamknęła drzwi do tajnego pomieszczenia i patrzyła, jak znikają. Uśmiechnęła się do siebie i zapisała sobie w myślach, żeby przy najbliższej okazji pogratulować Blaise’owi tak dobrego pomysłu z ukrytym pokojem.
Wybiegła z siedziby, w pośpiechu zatrzaskując za sobą drzwi, i szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego mieszkania. Próbowała skupić się na tym, co powie Ronowi, ale jej myśli nieprzerwanie krążyły wokół informacji, z którymi zapoznała się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin. Blaise miał rację – wiele nazwisk, które tam widziała, należało do ludzi poznanych jeszcze w Hogwarcie. Nie spodziewała się jednak, że tylu obecnych pracowników ministerstwa oraz innych znanych i wysoko postawionych osób miało bądź ma powiązania z Voldemortem i śmierciożercami. Znalazła nawet teczkę swoją i Rona, chociaż były tam tylko śladowe informacje o tym, że czynnie walczyli u boku Harry’ego. Podobnie cienkie i niewinne akta miała Ginny i Neville, co bardzo zaskoczyło Hermionę – nie spodziewała się znaleźć ich w archiwum. Tym co jej natomiast nie zdziwiło był fakt,  że większość nazwisk znanych jej z Hogwaru to nazwiska Ślizgonów i chociaż duża ich część miała na pierwszej stronie duży, czerwony napis NIESZKODLIWY, nie powstrzymywało to Hermiony przed lekturą całości.
Tuż przed zaśnięciem zaczęła się również zapoznawać z informacjami o Malfoyu, ale nawet nie zdążyła doczytać do końca, kiedy niespodziewanie dopadła ją senność. Zirytowało ją to, bo (mimo obietnic, jakie sobie składała – że nie da Zabiniemu satysfakcji, nie będzie jak każdy do tej pory i zamiast czytać o znajomych, zajmie się pracą, którą jej zlecił) ciekawość wzięła górę nad ambicją. Tym razem jednak była pewna, że gdy następnego dnia wróci do siedziby, zajmie się już tym, czym należy.
Po prawie dziesięciu minutach dosyć szybkiego marszu wreszcie stała przed drzwiami mieszkania. Wzięła głęboki oddech i już chciała naciskać na klamkę, kiedy niespodziewanie drzwi się otworzyły. W progu stał Ron i przez ułamek sekundy wpatrywał się w nią zaskoczony, a potem nagle pokonał odległość, która ich dzieliła, i zamknął Hermionę w mocnym uścisku.
– Nawet nie wiesz, jak się martwiłem – szepnął, całując ją w czubek głowy i wciąż mocno przytulając. Kobieta na moment znieruchomiała, ale szybko ocknęła się z szoku i odwzajemniła uścisk. Po jej ciele rozlała się fala ciepła. Właśnie za takim Ronem tęskniła.
– Przepraszam, przedłużyło się w pracy, musieli mnie ze wszystkim zapoznać i w ogóle – mamrotała nieskładnie w koszulkę mężczyzny. Rudzielec, nie wypuszczając jej z objęć, cofnął się o dwa kroki tak, żeby weszli do mieszkania. Oderwał od pleców Hermiony jedną rękę i zamknął za nią drzwi, po czym odsunął się na tyle, by widzieć kobietę. Położył dłonie na jej policzkach i spojrzał głęboko w oczy.
– To ja przepraszam, nasza ostatnia kłótnia była bezsensowna. I gdy dziś rano się obudziłem i zobaczyłem, że wciąż cię nie ma, byłem przerażony. Myślałem, że już nigdy nie wrócisz. Właśnie wychodziłem cię szukać, chociaż nawet nie wiedziałem, w którym kierunku iść – mówił cichym głosem, spuszczając pod koniec wzrok. – Nawet Harry’emu i Ginny nie mogłem się przyznać, że nie wiem, gdzie jesteś, bo było mi tak strasznie głupio, że to wszystko moja wina.
Hermiona przyglądała się Ronowi jak zaczarowana. Wiedziała, jak wiele kosztują go takie chwile skruchy i szczerości. Musiała naprawdę go przestraszyć, skoro zdobył się na takie wyznanie.
– Proszę, nigdy więcej tak nie znikaj – dodał na koniec i zachłannie wpił się w jej usta, sprawiając, że Hermionę zalała fala wspomnień. Znów poczuła się pożądana, znów było tak, jak na początku ich związku, znów Ron całował ją tak zapamiętale, jakby za chwilę miał się skończyć świat. A gdy ręce z jej policzków przeniósł na biodra i przycisnął ją do siebie mocniej, zarzuciła mu ramiona na szyję i czule oddając pocałunki, pociągnęła w stronę sypialni. Mężczyzny nie trzeba było namawiać, dał się poprowadzić do pokoju, a gdy tylko znaleźli się w zasięgu łóżka, delikatnie położył kobietę na nim i przykrył ją swoim ciałem.
Hermiona westchnęła cicho, kiedy Ron przeniósł pocałunki na jej dekolt, równocześnie rozpinając guziczki jej koszuli. Zamknęła oczy, rozkoszując się jego ciepłem i dotykiem. Dopiero teraz zaczynała sobie zdawać sprawę z tego, jak bardzo brakowało jej bliskości – i nie chodziło tu o seks, ale o poczucie bezpieczeństwa, które towarzyszyło jej zawsze, gdy Ron trzymał ją w ramionach. Zapomniała także, jak bardzo podniecało ją zamglone pożądaniem spojrzenie mężczyzny – wtedy czuła się piękna i chciana.
W szaleńczym tańcu zdejmowali z siebie nawzajem ubrania, odrzucając je w kąt pokoju. Już po chwili byli całkiem nadzy. Ron podciągnął Hermionę wyżej, na poduszki, zawisł się nad nią i szybkim, zdecydowanym ruchem w nią wszedł. Kobieta jęknęła z przyjemności. Ron poruszał się coraz szybciej, zaciskając usta w wąską linię i oddychając głośno. Nie minęło dużo czasu, kiedy zacisnął palce lewej ręki na biodrze dziewczyny i doszedł w niej z błogą miną. Potem opadł na nią całym ciałem, wciąż głośno oddychając. 
– Naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, jak się za tobą stęskniłem – mruknął w jej szyję, Hermiona zachichotała.
– Dało się odczuć – rzuciła z rozbawieniem, co Ron skomentował głośnym westchnięciem. Po chwili przyjemnej ciszy uniósł się na ręku i z łobuzerskim uśmiechem, patrząc jej głęboko w oczy, szepnął:
– To co? Powtórka? – Kobieta ponownie się zaśmiała, a w odpowiedzi przyciągnęła go do siebie, znów namiętnie całując. 

*

Harry Potter już od kilku godzin siedział w swoim domowym gabinecie nad dokumentami z ministerstwa. Wiedział, że nie powinien wynosić ściśle tajnych akt poza miejsce pracy, ale tym razem nie mógł się powstrzymać. Nie chciał, żeby Ginny zadawała jeszcze więcej pytań o jego coraz późniejsze powroty do domu. Dostrzegł już jakiś czas temu, że Ron często nadużywa cierpliwości Hermiony w tej kwestii. Nie chciał popełniać tego samego błędu, co jego przyjaciel. Dlatego wolał narazić się ministrowi niż swojej przyszłej żonie.
– Harry, możemy porozmawiać? – Usłyszał za plecami. Niespiesznie zamknął teczkę, którą przeglądał, i odwrócił się do Ginny.
– Jasne, coś się stało? 
Kobieta przekrzywiła głowę i przyjrzała się uważnie Harry’emu. Ten, widząc jej wahanie, uśmiechnął się pokrzepiająco, cierpliwie czekając na odpowiedź. Ruda odwzajemniła ten gest i pokonując dzielącą ich przestrzeń, usiadła swojemu narzeczonemu na kolanach. Gdy poczuła, jak jego ręce oplatają ją w pasie, zdała sobie sprawę, że jej wszystkie wątpliwości brały się z niczego. Nareszcie miała pewność, że czas powiedzieć Harry’emu o ciąży.
– Przestań tak dużo pracować – powiedziała bez cienia żalu. – Musisz zacząć poświęcać nam więcej czasu.
– Nam? – zapytał zaskoczony Potter, unosząc do góry brwi. Ginny uśmiechnęła się jeszcze szerzej i patrząc głęboko w ukochane, zielone tęczówki, odpowiedziała z przekonaniem:
– Tak, nam. Bo ja i nasz syn chcemy jak najwięcej twojej uwagi.
– Będę… będę miał syna?
– Nie jestem jeszcze pewna, ale tak, czuję, że to będzie chłopiec. 
Zanim Ginny zdążyła dodać coś jeszcze, Harry przyciągnął ją do siebie i wpił się w jej usta. Położył rękę na jej policzku i zaczął czule gładzić go kciukiem. A gdy oderwał się wreszcie od swojej narzeczonej, Ginny dostrzegła w jego oczach taką radość, że aż coś ścisnęło ją za gardło. 
Jak mogłam być taka głupia i tyle zwlekać z powiedzeniem mu o wszystkim? – przemknęło kobiecie przez myśl.
– Kocham cię, Ginny Potter – szepnął, nie odrywając od niej uważnego spojrzenia. Jego towarzyszka zachichotała.
– Jeszcze nie jestem Potter.
– Tak, ale za dwa miesiące nią zostaniesz. A wtedy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całym świecie.

*

Astoria od kilku minut chodziła niecierpliwie pod drzwiami pokoju Dracona. Od jej rozmowy z Narcyzą minęło pięć nocy. Nieprzespanych nocy. Panna Greengrass wiedziała, że szóstej nie zniesie i w końcu musi porozmawiać z Draconem. Obiecała to jego matce. A była nauczona, że obietnic się nie łamie. Szczególnie tych, które złożyło się umierającej osobie.
W końcu wzięła głęboki oddech i zapukała. Nie doczekała się zaproszenia do środka, ale słyszała, że Draco nie śpi, więc odważyła się uchylić lekko drzwi.
– Draco? Możemy porozmawiać? – zapytała, wchodząc do środka.
– Jestem zajęty – mruknął w odpowiedzi, przerzucając jakieś papiery na biurku. – Chociaż właściwie mogłabyś pomóc – dodał, nagle się ożywiając i przenosząc rozbiegane spojrzenie na Astorię. – Twój ojciec pracuje w ministerstwie, prawda? Potrzebuję…
– Przestań – przerwała mu raptownie kobieta. – Skończ to szaleństwo, Draco. Twoja matka cię potrzebuje. Musisz… – urwała. Nie wiedziała, jak ubrać w słowa to, co tak bardzo chciała wytłumaczyć Malfoyowi. 
– No co muszę? – warknął. – Wyduś to z siebie – dodał głośniej, mrużąc przy tym wściekle oczy. 
– Po prostu odpuść. Bądź przy niej. Naprawdę chcesz, żebym to ja była ostatnią osobą, którą zobaczy przed śmiercią?
Na ostatnie słowo Draco skrzywił się mocno i odwrócił wzrok. Zacisnął dłonie w pięści i oparł się o biurko, jakby nagle stracił siłę.
– Nic nie rozumiesz. Nie mogę bezczynnie patrzeć, jak umiera – powiedział po dłuższej chwili milczenia, zamykając oczy i siląc się na spokój. Jakby resztkami silnej woli powstrzymywał się przed wybuchem. – Nie będziesz ostatnią osobą, którą zobaczy przed… Nie będziesz. Bo ja ją uratuję. Mogę ją uratować. – Ostatnie zdanie wyszeptał tak cicho, że Astoria nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Spuściła głowę, nie chcąc dłużej patrzeć na cierpienie Dracona.
– To ona prosiła mnie o tę rozmowę. Obie uważamy, że tylko marnujesz czas. Nie tylko jej, ale także swój. Znajdź pracę, zajmij się Narcyzą, poświęć jej więcej uwagi. Ona tylko tego teraz potrzebuje. Spokoju i swojego jedynego syna. Przecież możesz jej dać chociaż tyle…
– Ty naprawdę nic nie rozumiesz! – krzyknął. – Do jasnej cholery, Greengrass! Jeśli chcesz mi pomóc, to porozmawiaj ze swoim ojcem, zamiast prawić mi kazania!
– Słucham? Po co mam z nim rozmawiać? – zapytała tak bardzo zdziwiona, że na moment zapomniała o sprawie, w której tu przyszła.
– Muszę umówić się na spotkanie z Ministrem Magii. Piszę do niego listy od tygodni, ale wszystkie wracają bez odpowiedzi. Próbowałem już wszystkiego. To moja ostatnia szansa… – Jego głos znów był cichy i spokojny. Po plecach Astorii przeszedł dreszcz. Miała wrażenie, że rozmawia z szaleńcem. W oczach Dracona dostrzegła dziwny błysk. Dopiero teraz zauważyła, jak bardzo wychudł w ciągu ostatnich kilku tygodni.
– Po co chcesz rozmawiać z Jenkinsem?
– Pomożesz mi? – Całkowicie zignorował jej pytanie.
– Nie mogę ci pomóc, mój ojciec…
– Więc się wynoś – warknął, odwracając się do niej tyłem. Założył ręce za głowę i tępo wpatrywał się w ścianę. Astoria stała bez ruchu, zastanawiając się, co zrobić albo powiedzieć. – Wynoś się z mojego pokoju, Greengrass! – powtórzył z jeszcze większą siłą tak, że kobieta aż podskoczyła.
– Potrzebujesz pomocy, Draco. Ale nie mojej. Mojego ojca też nie. Ani ministra, ani Lucjusza. Nawet Narcyzy – zaczęła pewnym głosem, chociaż w głębi serca bała się kolejnego wybuchu złości mężczyzny. – Powinieneś wybrać się do specjalisty. Do kogoś, kto pomoże ci się uporać z myślą o zbliżającej się śmierci bliskiej ci osoby. Musisz zwrócić się do kogoś, kto wyciągnie cię z tej otchłani, w której z dnia na dzień coraz bardziej się pogrążasz. Wojna cię zniszczyła. Sam-Wiesz-Kto cię zniszczył. Nie naprawisz tego w pojedynkę. A ja nie wiem, jak mogłabym ci jeszcze pomóc. Więc proszę cię. Błagam. Porozmawiaj z kimś, kto będzie potrafił wyciągnąć cię z ciemności. Każdy potrzebuje czasem odrobinę pomocy.
Astoria zamilkła, czekając na jakąś reakcję, ale Draco nawet nie drgnął. Wciąż patrzył przed siebie, odwrócony do niej plecami. I gdy kobieta już miała nadzieję, że jej słowa w końcu do niego dotarły, Malfoy znów się odezwał:
– Wyjdź stąd, zanim sam cię wyrzucę – powiedział to tak oschłym tonem, że po plecach Astorii przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
– Któregoś dnia zostaniesz sam. A wtedy pożałujesz tego, jak mnie potraktowałeś, obiecuję ci to – dodała z dumnie podniesioną głową, chociaż Draco nie mógł tego dostrzec, i wyszła z pokoju. 
Tego wieczoru nie pozwoliła sobie na ani jedną łzę. Czternastego maja dwa tysiące czwartego roku Astoria Greengrass złożyła jeszcze jedną obietnicę – przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie będzie płakać przez Dracona Malfoya. I że któregoś dnia wyciągnie go z ciemności. Nie wiedziała, czy on kiedykolwiek to doceni i odwzajemni jej uczucia, ale była zdeterminowana, żeby mimo wszystko go uratować. 

*

Blaise siedział przy barze, spokojnie popijając kolejnego drinka. Chociaż uwielbiał magię i zawsze cieszył go smak Ognistej Whisky, nic go nie relaksowało tak, jak głośny, mugolski pub, gdzie mógł przynajmniej na moment odciąć się od magicznego świata. Czuł, jakby tylko w tym miejscu nie mogło go dotknąć całe zło, które wywołała wojna i Czarny Pan. 
Dlatego właśnie głowił się od kilkunastu minut, dlaczego akurat tutaj zaprosił Granger, żeby porozmawiać o jej postępach i – paradoksalnie – właśnie o pracy, magii i skutkach wojny. Może chciał, żeby i ona odnalazła ukojenie w tym miejscu? Wiedział, że Hermiona jeszcze tego nie zrozumiała, ale był pewien, że któregoś dnia zda sobie sprawę, że bez żadnej odskoczni nie da rady wytrwać w tej robocie.
– Wzywałeś mnie. Coś się stało? – wysapała, łapiąc Blaise’a za ramię. – Masz jakieś zadanie? Zrobiłam coś nie tak? – wyrzucała z siebie z prędkością rozpędzonego hipogryfa, siadając na stołku barowym tuż obok niego.
– Uspokój się, Granger. Chciałem tylko pogadać. Liczyłem, że się trochę rozluźnisz, w końcu jest piątkowy wieczór. Ale widzę, że uzyskałem odwrotny efekt – odpowiedział, zerkając na nią kątem oka z rozbawieniem.
– I nie łaska było wspomnieć o tym w liściku, który dla mnie zostawiłeś? – burknęła obrażona, ale zdjęła z siebie wiosenny płaszczyk i przywołała barmana. Blaise miał całkowitą rację, potrzebowała się trochę rozluźnić. – Jakiegoś kolorowego, rozweselającego drinka poproszę – powiedziała do barmana. – Mój szef uważa, że jestem zbyt spięta – dodała, wskazując kiwnięciem głowy na Zabiniego. Mężczyzna za barem uśmiechnął się ze zrozumieniem do szatynki.
– Już się robi – odpowiedział i odszedł.
– Zaprosiłem cię tu bardziej jako kolega niż twój szef – odezwał się po chwili Blaise.
– Naprawdę? To teraz jesteśmy przyjaciółmi? Jedna dłuższa rozmowa i taki awans? – zapytała z przekąsem Hermiona.
– Nie przesadzaj, Granger. Od koleżeństwa do przyjaźni daleka droga. Chociaż uważam, że moglibyśmy się dogadać, gdybyśmy spędzali ze sobą więcej czasu.
– Doprawdy? – Hermiona popatrzyła z politowaniem na swojego towarzysza. W tym czasie barman podsunął jej pod nos zielono-żółtego drinka z czarną słomką. – W Hogwarcie nie sprawiałeś wrażenia… przyjacielsko nastawionego – zakończyła po chwili wahania.
– Dorosłem, Granger. Dodatkowo wojna znacznie przyspieszyła ten proces. Wszyscy musieliśmy szybciej stać się dorośli. – Blaise nagle spoważniał, a Hermiona zastanowiła się głębiej jego słowami. W końcu zapytała:
– Myślisz, że Malfoy też dorósł? Że będzie chciał ze mną rozmawiać, pomóc mi? Wiem, że zależy ci, żebym do niego dotarła, ale kompletnie nie wiem, co mam zrobić, z której strony zacząć. Brakuje mi pomysłów.
– Wiem, że wojna bardzo go zmieniła. Nie wiem, czy dorósł, ale na pewno jest zupełnie innym człowiekiem, niż go zapamiętałaś. Jest wycofany. I chyba jeszcze bardziej bezradny niż kiedyś.
– Malfoy? Bezradny? Zawsze miał to, czego chciał.
Blaise zaśmiał się gorzko, słysząc te słowa.
– Zupełnie go nie znasz, skoro tak twierdzisz.
– Wiem, że go nie znam, dlatego uważam, że nie powinnam dostać jego sprawy. Nie chcę się rządzić, bo dopiero zaczynam, ale daleko mi do poznania Malfoya. A co dopiero do przyjaźni.
– Mówiłem ci już, że nikt nie każe ci się z nim zaprzyjaźnić. Po prostu wyciągnij z niego to, co nam potrzebne. Jesteś naszą jedyną nadzieją. Jeśli tobie się nie uda, nikomu się nie uda.
– I przejdziemy do tych mniej legalnych metod wyciągania informacji? – zapytała szeptem Hermiona z grymasem na twarzy, równocześnie upewniając się, że nikt ich nie podsłuchuje.
– Nie wspominaj o tym więcej. Zrobię wszystko, żeby do tego nie doszło, ale muszę wiedzieć, że jesteś po mojej stronie.
– Jasne, że jestem. Po czyjej miałabym być? Nie znam nikogo z organizacji.
– Jeszcze nie. Ale możesz w każdej chwili poznać. Dlatego muszę być pewien twojej lojalności.
– Nigdzie się nie wybieram, jestem z tobą – odpowiedziała pewnym głosem Hermiona. – Poniekąd już zmieniłeś moje życie. Chociaż tyle mogę dać ci w zamian.
Blaise uśmiechnął się z wdzięcznością i upił spory łyk swojego drinka. Zamyślił się na chwilę nad tym, czy powinien zadać to pytanie, ale w końcu ciekawość wzięła górę:
– Co u Weasleya? Jak wam się układa? 
Hermiona posłała mężczyźnie zaskoczone spojrzenie. Wpatrywali się tak chwilę w siebie. Blaise twardo, nieustępliwie i z ciekawością wymalowaną na twarzy, a Hermiona z konsternacją i zdziwieniem. W końcu kobieta skapitulowała i westchnęła cicho:
– Ostatnio jest lepiej. Przestraszył się, gdy zniknęłam na całą noc. Częściej bywa w domu, znów całuje mnie tak, jak na początku. Ale wydaje mi się, że to tylko chwilowe – dodała na koniec ze smutkiem. Sama nie wiedziała, dlaczego przyznała się do tak skrywanych uczuć właśnie Zabiniemu. Może to przez to, że nikomu innemu nie mogła tego powiedzieć? Nie wiedziała, jak zareagowałby na takie wyznanie Harry. W końcu był przyjacielem Rona. Albo Ginny – mogła czasem sama gadać na niego okropne rzeczy, ale na koniec dnia wciąż była jego siostrą i Hermiona obawiała się, że stanęłaby po jego stronie. Nie wiedziała, jak zareagują jej przyjaciele, ale wiedziała, że gdy wyrzuciła to z siebie przy Blaisie, poczuła, jak ogromny ciężar spadł jej z serca.
Mężczyzna chwilę milczał, analizując słowa byłej Gryfonki. Cisza wydała się Hermionie tak długa, że przez chwilę zaczęła nawet żałować swoich słów.
– Dlaczego z nim jesteś? Po co ciągniesz związek, w którym nie czujesz się szczęśliwa?
– Kocham Rona. Poza tym ma w sobie coś, co mnie przy nim trzyma.
– A nie sądzisz, że to już dawno przestała być miłość? Może to zwykłe przyzwyczajenie? Albo strach przed samotnością?
Hermiona skrzywiła się mocno, nie do końca wiedząc, czy było to spowodowane dużym łykiem mocnego trunku, czy słowami Blaise’a.
– Nie mów tak – rzuciła cicho. Nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć. Nagle zrozumiała, że słowa Blaise dotknęły ją tak bardzo tylko dlatego, że w głębi serca zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo są prawdziwe. – Może i masz racje, może czasem brakuje powiewu świeżości w naszym związku, ale przecież wciąż się kochamy. To wiem na pewno.
– Czasem miłość to za mało – rzucił. Dostrzegł kątem oka, jak Hermiona patrzy na niego z powątpiewaniem, dlatego od razu zaczął wyjaśniać. – Nie zrozum mnie źle. Nie znam Weasleya, ciebie też zaczynam dopiero poznawać. Ale mówiłem ci już, że mam niesamowicie dobrze rozwinięty zmysł obserwacji i widzę, że zwyczajnie do siebie nie pasujecie. Możecie być świetnymi przyjaciółmi, możesz czuć, że on rozumie cię jak nikt inny i nie wyobrażasz sobie sytuacji, że wracasz do domu, jego w nim nie ma. Rozumiem to, naprawdę. Nigdy tego nie przeżyłem, ale staram się to zrozumieć. Tylko że przyjaźń to nie wszystko. Związki, które się tak zaczynają, na pewno są trwalsze niż inne, ale to pasja i namiętność sprawiają, że nigdy nie zapominasz takiej miłości. Wam tego brakuje. Uczucia, kiedy brakuje ci powietrza, gdy on cię całuję. Albo gdy nieświadomie bierzesz głęboki wdech, gdy on przechodzi obok tylko po to, żeby lepiej poczuć jego zapach, gdy patrzysz na niego i usilnie próbujesz zapamiętać jego każdy szczegół, jakbyś nigdy więcej miała go nie zobaczyć. Obserwowałem was. I wiem, że ani on nie czuje tego do ciebie, ani tym bardziej ty do niego. Potrzebujesz kogoś z pasją, kto obudzi w tobie pożądanie. Kto będzie mógł ci sprostać, bo przy Weasleyu się zwyczajnie nudzisz.  
– Mówisz, jakbyś sam przeżywał taką miłość – odpowiedziała Hermiona, licząc, że uda jej się tym stwierdzeniem zmienić temat. Coraz bardziej nie znosiła tego uczucia, gdy wiedziała, że Zabini ma rację.
Blaise prychnął na jej słowa.
– Ja się nie zakochuję.
– Jasne – odpowiedziała, przeciągając sylaby. – Jak dorośniesz już na tyle, żeby się do tego przyznać, to daj mi znać. Chętnie posłucham, kim jest twoja wybranka – dodała ze śmiechem.
Blaise znów prychnął pod nosem, ale kobieta dostrzegła, że lekko się przy tym uśmiechnął.
Rozmawiali tak jeszcze przez kilka kolejnych godzin – o swoim dzieciństwie, o czasach szkolnych, o wojnie i o uczuciach, które im wtedy towarzyszyły. I nawet kiedy kończyły się na moment tematy albo oboje z nostalgią wspominali w milczeniu dawne chwile, przyjemnie im się tak razem siedziało. A Hermiona nawet się nie zorientowała, kiedy w duchu przyznała Blaise’owi rację – po głębszym poznaniu naprawdę mogli zostać dobrymi przyjaciółmi.
_________________
Beta: Florence. Pomoc z magicznym porównaniem: OwlShadow. Dziękuję!

Wybaczcie, że tyle to trwało, ale nie mogłam się zabrać do napisania tego rozdziału. Można powiedzieć, że to taki przełom w opowiadaniu. Teraz zacznie się prawdziwe Dramione. :3
Połowa siódemki jest już napisana, więc pojawi się szybciej niż szóstka, obiecuję.
Poza tym szykuję dla Was niespodziankę. Trochę to może jeszcze potrwać, ale myślę, że warto poczekać. :>

Ściskam!

28 komentarzy:

  1. Nareszcie! Nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, więc zaglądałam tu codziennie w nadziei, że szóstka się w końcu pojawi! Doczekałam się :) Co do samego rozdziału. Podoba mi się relacja Hermiona - Blaise. Myślę, że mają szansę zostać przyjaciółmi. Zastanawia mnie, jak ona chce wyciągnąć od Malfoya informacje, ale znając Ciebie, wymyślisz coś zaskakującego. Mam również nadzieję, żę Hermiona rozstanie się z Ronem, bo również uważam, że do siebie zupełnie nie pasują. Dobra, tyle chyba wystarczy ;) Teraz wyczekuję na siódemkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, przepraszam, że tyle to trwało. Po prostu czasem mam takie zastoje. Ale wydaje mi się, że trochę już ruszyłam. Przyszła wiosna, a to mnie zawsze nakręca do pisania. Moja wena lubi wiosnę. :>
      Zawsze wyobrażałam sobie Hermionę i Blaise'a jako przyjaciół. Cieszę się, że udało mi się to ukazać. A co do wyciągnięcia informacji od Malfoya – dziwię się, że nikt z Was się jeszcze nie domyślił. Naprawdę! Mnie się to wydaje strasznie oczywiste. Ale może to przez to, że ja wiem, co się będzie działo. xd
      Dziękuję za komentarz! ^^

      Usuń
  2. Genialna historia. Dawno nie czytalam tak ciekawego bloga, a ten pomysl z organizacja jest po prostu fantastyczny.
    Szkoda mi strasznie Draco widac zw sie troche w zyciu pogubil i jeszcze umierajaca matka na pewno nie sprzyja jego checia do walki.
    podoba mi sie jak wykreowalas Hermione nie jest jakas nie wiadomo seksbomba ani tez jakas nie wiadomo jak cicha myszka. Podoba mi sie ze nie chce slepo podazac za przyjaciolmi i walczy o swoja autonomie.
    Mam nadzieje ze szybko sie rozstana z Ronem nie jest jej wart

    I juz nie moge doczekac sie rozdzialu kiedy mozemy sie spodziewac kolejnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
      Może nie jest to tak bardzo widoczne, ale nie tylko Draco się pogubił – Hermiona również. Chociaż w jej przypadku to będzie bardziej widoczne w późniejszych rozdziałach.
      Nigdy nie wyobrażałam sobie Hermiony jako seksbomby i nie planuje nigdy o niej w tym wydaniu pisać. Szarą myszką też raczej w książce nie była, a ja chcę jak najlepiej odwzorować w opowiadaniu tę kanoniczną Granger. ^^
      Co do Rona na razie nic nie zdradzę. ^^
      Planuję opublikować coś na początku kwietnia, ale to taki roboczy termin. ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam tego bloga !!! Dopiero dzisiaj zaczęłam go czytać i nie przestanę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny. Uwielbiam tę historię, naprawdę!
    Lubię Astorię. Ogólnie nie przepadam za jej postacią, tak z zasady, ale w Twoim opowiadaniu mnie zauroczyła!
    Pojawia się coraz więcej pytań bez odpowiedzi, a ja odpowiedzi coraz bardziej pragnę!
    Twój styl pisania jest świetny. I bardzo oryginalny pomysł.
    Pozdrawiam, ściskam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej, cieszę się, że przekonałam Cię do Astorii. <3 Ja osobiście za nią nie przepadam, ale to dlatego że ciężko mi się o niej pisze. U innych ją zawsze uwielbiam. :D
      W następnym rozdziale będzie trochę odpowiedzi. Przynajmniej do tego, jak Hermiona zamierza przeciągnąć Malfoya na swoją stronę. ^^
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Czołem, Nat!
    Z dnia na dzień coraz bardziej doceniam fakt, iż do pracy dojeżdżam pociągiem. Odkryłam, że jest to spokojne dwadzieścia, a nawet trzydzieści, minut, które bez obaw można poświęcić na czytanie nowości na blogach. Co prawda nakryłam dzisiaj pasażera, który siedział obok, że spoglądał mi przez ramię, ale, jak się okazało, nie był zbyt skory do rozmowy na temat dramione. Cóż za szkoda. :D
    Zaczynając od Jenkinsa(pana z bardzo popularnym nazwiskiem)... W jakiej sprawie Draco chce się z nim skontaktować? To znaczy, rozumiem, że chodzi Narcyzę, Azkaban i tak dalej, ale czy ma jakiś konkretny trop, podejrzenia? Poza tym: na czym dokładniej polega choroba pani Malfoy? Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na ten temat - łatwiej byłoby mi spekulować o sposobie, w jaki Draco chce spowolnić, czy tam zatrzymać, jej postęp. I, muszę się przyznać, że najbardziej frapujące w tej części postu wydało mi się to, w jakim dziale pracuje ojciec Astorii(haha) i czy będzie miał z tym wszystkim bliższy kontakt. Dopuszczam do siebie możliwość, że jest po prostu wysoko postawionym urzędnikiem, a przez to łącznikiem z MM, ale, szczerze mówiąc, byłoby to całkiem ciekawe, gdyby jeszcze, na domiar złego, ojciec Greengrass miałby coś wspólnego z tą tajemniczą sprawą.
    Dalej Ron i Hermiona... Przebieg wydarzeń trochę mnie zaskoczył. Zważywszy na wybuchowy charakter Weasley'a. Jednak, no cóż, nie mam do czego się przyczepić. Brakowało mi może kilku dodatkowych zdań opisujących konkretne emocje. Choć może nawet to i lepiej, że pominęłaś ten aspekt - przynajmniej na pierwszy rzut oka widać brak namiętności między tą dwójką.
    Poza tym: matko kochana, ja to cały czas się czuję jakbym nie czytała dramione, tylko blamione. Granger tak idealne mi współgra z wizją Blaise'a w tym opowiadaniu, że to jest po prostu jakieś nieporozumienie! Dopisz mnie, proszę, do TEAM ZABINI. Bardzo zręcznie opisałaś ich rozmowę - lekka, niewymuszona, a zarazem dająca do myślenia Granger w kwestii związku z Ronaldem. Mój ulubiony fragment z całego rozdziału.

    PS. Dlaczego mam wrażenie, że Jenkins będzie czarnym charakterem?
    PSS. Cieszy mnie zapowiedź dramione. Nie mogę się doczekać!

    XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej!
      Też często dojeżdżam do pracy pociągiem i też zawsze coś wtedy czytam! To miarowe stukanie jest lepsze niż podkład muzyczny. :D Nienawidzę pasażerów spoglądających mi przez ramię… Chociaż przyznaję, że często nie jestem lepsza. xd
      Sprawa, jaką Draco ma do Jenkinsa wyjaśni się już w następnym rozdziale. Żaden wielki sekret. Co do Narcyzy – myślałam o napisaniu czegoś tylko o niej, ale na razie nie mam pomysłu, jak to wpleść w tekst, żeby wyszło naturalnie. Na pewno jednak będę chciała rozwinąć temat jej choroby i przeszłości. Chociaż przyczyny choroby za szybko nie zdradzę.
      Ron ma wybuchowy charakter, ale wbrew temu jak się zachowuje na co dzień – kocha Hermionę i nie chce, żeby od niego odeszła. Tak jak pisałam w pierwszym rozdziale – Ron jej potrzebuje. Co do emocji to właśnie chciałam pokazać brak namiętności. Nie jestem szczególnie zadowolona ze sceny pomiędzy tą dwójką, ale miało wyjść bezosobowo. Nie wykluczam jednak możliwości, że kiedyś, w przypływie weny i chęci, ten fragment poprawię na coś bardziej znośnego. :>
      Haha, nieee. Nie planuję Blamione. xd Chociaż mogłoby to być ciekawe. xd Dopisana do Teamu Zabini! <3 Na razie jesteśmy w nim tylko my dwie, ale kto wie, może grono się poszerzy! :D

      Btw. UWIELBIAM Twoje komentarze! Właśnie wymyśliłam dzięki Tobie trzy nowe wątki! :D

      ;*

      Usuń
    2. Śmiało, śmielej - pisz o Narcyzie! Wg mnie nie ma nic lepszego niż fragmenty opowiadające o postaciach pobocznych i jednocześnie kluczowych dla opowiadania. Ubaw jest przedni, choć niektórzy czytelnicy są bardziej łasi na dramione w czystej postaci i nie potrafią docenić kunsztu pisarskiego przy scenach, które nie dotyczą bezpośrednio ani Draco, ani Hermiony.

      Ech, też chciałabym dostawać inspirujące komentarze. Pociesza mnie tylko myśl, że jeśli przyczyniłam się do powstania nowych wątków, to w przypływie wdzięczności zdradzisz mi je już niedługo haha :D

      Usuń
    3. Osobiście nie przepadam za opowiadaniami, które skupiają się tylko na Draco i Hermionie. Okej, lubię o nich czytać, ale świat przedstawiony staje się wtedy strasznie płytki. Jakby nie istniało nic poza tą dwójką. Także spokojnie, nie będę się skupiać tylko na nich. :>

      Jakbym umiała takie pisać, to bym Ci napisała. :c Ale nie umiem. Kiedyś umiałam, teraz jakoś mi nie idzie. Chyba muszę poćwiczyć.
      Wdzięczność możesz moją mieć, ale zdradzić nic nie zdradzę. Taki już mój podły charakter, młahahaha. xd

      Usuń
  6. Ej, super rozdział.. :)
    Podoba mi się ta refleksja Hermiony, która nie jest do końca pewna, komu mogłaby się zwierzyć ze swoich problemów.. I ten związek z przywiązania z Ronem, to brzmi tak.. realnie! :)
    Astoria, cóż.. naprawdę coraz bardziej jakoś ją lubię, cholera : O u Ciebie wszystko jest tak oryginalne, i jednocześnie bardzo przemyślane, że człowiek normalnie momentami zmienia swoje poglądy dotyczące znienawidzonych postaci :D


    Nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać, bo nawet gdybym chciała, nie mam się do czego przyczepić. (oj, niedobrze, niedobrze! )
    BUZIAK :*

    czekam na 7!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)
      Bardzo bym chciała, żeby wątek Rona i Hermiony brzmiał realnie, bo to bardzo ważny aspekt w opowiadaniu. Wiele jeszcze zmieni i namiesza, chociaż sam Ron może nie być tego świadom. :>
      Naprawdę nie wiem, czemu tyle osób przekonuję do Astorii. xd Ale cieszę się, że tak jest! :D
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam! ;*

      Usuń
  7. Całkiem całkiem :) Ja lubię to opowiadanie i ten rozdział też. Bardzo się cieszę, że go dodałaś. Niestety ostatnio nie mam weny na żadne sensowne komentarze. Jakoś nic nie potrafię z siebie wykrzesać, więc to tutaj musi Ci wystarczyć.
    Mam jeszcze jedno pytanie, chyba już je kiedyś nawet zadawałam.....Co z Niewidzialną? Chętnie bym ją doczytała :)
    Pani Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej mi wystarcza! Sama świadomość, że czytacie to opowiadanie jest budująca. Komentarze to tylko przyjemny dodatek. :>
      Pewne prace nad Niewidzialną ciągle trwają. Nie wrócę do niej w tej wersji, w jakiej jest. Za dużo tam niedociągnięć. Aczkolwiek kiedyś zamierzam ją skończyć. To wiem na pewno. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Hmmm normalnie nie wiem od czego zacząć.
    Zdecydowanie nagromadziło się za dużo wspaniałych blogów o tematyce dramione a ja nie umiem się nim oprzeć. No po prostu cudo.
    Szczególnie sposób w jaki pokazujesz bohaterów.
    Naprawdę jesteś geniuszem i całość czyta się z wypiekami na twarzy.
    Już dawno czegoś takiego nie czytałam i naprawdę robisz wrażenie.
    Dla mnie możesz być z siebie dumna i z pewnością zajrzę tu nie raz.
    Na takie blogi naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi serce szybciej bije z radości, jak ktoś pisze, że podoba mu się moja kreacja bohaterów! <3 To zawsze było i jest dla mnie najważniejsze. Dziękuję!
      Zawsze jest miło dostawać takie komentarze, nawet jeśli sama uważam, że do geniusza to mi jeszcze daleko. ^^ Niemniej jednak bardzo dziękuję! Bo aż chce się pisać dalej, czytając tak miłe słowa.
      Ściskam! ;*

      Usuń
  9. HOPE,
    rozdział oczywiści wspaniały, zaczyna się rozkręcać! i jeszcze ta pikanteria ;)
    Natchnienia przy kolejnym rozdziale, pozdrawiam Cię ciepło i Wesołych Świąt życzę :)
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana Hope wróciłam i nadrabiłam wszystkie stracone rozdziały. Naprawdę nie wiem, dlaczego zostawiłam świat dramione i przestałam czytać te wszystkie wspaniałe historię. Jedną z takich historia jest Twoja. Przeczytałam ją od początku i powtórnie się zakochałam. Żałuję, że nie ma więcej rozdziałów, bo mogłabym nawet i 30 na raz przeczytać, tak bardzo mnie wciągają.
    Mam nadzieję, że nie przestałaś pisać? Nie popełniaj tego samego, głupiego błędu co ja, bo będziesz tęsknić. Nie trzymaj mnie w niepewności. Wracaj do nas i pisz ;)
    Zapraszam na mojego bloga oczywiście na Wielki Powrót
    Dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  11. O Jezu, Hope.. *,*
    Właśnie odwiedzałam swojego starego bloga, patrzę linki, a tam Twój blog.
    Weszłam z ciekawości i co widzę? Wróciłaś! ♥
    Czekałam na Ciebie dwa lata, więcej mi nie uciekaj! :(

    Mrs. Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja czekam i czekam i czekam i czekam i czekam i tak dalej i tak dalej.....

    OdpowiedzUsuń
  13. Halo, Halo.. A co tu się wyprawia?:P

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej ;p
    Sorki za spam, ale dopiero zaczynam i jestem ciekawa co wy powiecie na mój prolog...
    Chętnych zapraszam :)
    http://stories-with-a-pinch-of-magic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. co się dzieje że taka cisza?...
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  16. Brzydko. Brzydko i smutno się tu porobiło...

    OdpowiedzUsuń
  17. Podoba mi się sposób w jaki wykreowałaś postacie, wprowadzenie Zabiniego było dobrym pomysłem i dostrzegam potencjał jego relacji z Hermioną. Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy i pragnę dramione! Romantyczka ze mnie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. ciekawy pomysl na opowiadanie i bardzo mnie interesuje dalszy ciag...cieszy mnie rowniez fakt ze rozdzialy nie sa zbyt krotkie i wiele sie w tym wszystkim dzieje...

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA