niedziela, 30 maja 2021

Epilog: Dzień cztery tysiące piętnasty. Poranek


– Tatusiu?

Draco odwrócił się do swojej córki, dostosowując magiczną protezę do swojego lewego ramienia, i uśmiechnął się.

– Tak, tyci Zniczu?

Czteroletnia Rose Malfoy z dołeczkami w policzkach spojrzała na swojego ojca. 

– Dlaczego nosisz sztuczną rękę? Co się stało z prawdziwą?

– Odgryzł ją troll, ty kugucharzy śmierdzielu – odpowiedział szyderczo dziewięcioletni Scorpius Malfoy, kiedy siadał przy stole do śniadania.

– Scor – upomniała go Hermiona z surowym spojrzeniem. – Co ci mówiłam o nazywaniu siostry kugucharzym śmierdzielem?

Chłopiec wywrócił oczami.

– Że mam tego nie robić – wymamrotał, sięgając po tosty wyłożone na talerzu na środku stołu.

Hermiona i Draco wymienili się identycznymi spojrzeniami, marszcząc przy tym brwi, kiedy ich syn znów posłał uśmiech w kierunku Rose, której małe usta wykrzywiało przerażenie.

– Czy troll naprawdę zjadł tatusiowi rękę? – zapytała, a jej szeroko otwarte, miodowe oczy wypełniły się łzami.

– Oczywiście, że nie, Rosie – zapewniła miękko Hermiona.

Rose ściągnęła swoje malutkie brwi, wpatrując się w protezę Draco.

– Więc dlaczego jej nie ma?

Draco zerknął na Hermionę, która uśmiechnęła się nostalgicznie, zanim zwróciła się do swojej córki.

– Dawno temu – zaczęła – tatuś w wyniku wypadku zranił się w ramię. Tak bardzo, że Uzdrowiciele nie mogli go uleczyć i musieli je odciąć.

Rose przez moment rozmyślała nad wyjaśnieniem matki, a potem z powrotem spojrzała na ojca.

– Tatusiu, jesteś smutny, bo Uzdrowiciele odcięli ci rękę?

Draco zamrugał, a potem przeniósł spojrzenie na Hermionę.

– Nie – zapewnił, wyciągając prawą rękę, żeby uścisnąć dłoń Hermiony. – Ani trochę nie jestem smutny.

W jednej chwili tysiące emocji i wspomnień przewinęło się w ciszy pomiędzy mężem i żoną, zanim Draco przeniósł uwagę z powrotem na najmniejszą z Malfoyów.

– A wiesz dlaczego nie jestem smutny, tyci Zniczu? – zapytał.

Oczy Rose zamigotały w niewinnym oczekiwaniu.

– Dlaczego? – zapytała z zapałem.

Draco puścił dłoń Hermiony i uśmiechnął się złośliwie do córki.

– Bo nadal mogę cię złapać – krzyknął, kiedy wstał z krzesła.

Rose wrzasnęła radośnie, zrywając się z miejsca. Ze śmiechem pobiegła korytarzem, z Draco depczącym jej po piętach. Scorpius też zeskoczył z krzesła.

– Zróbcie miejsce dla Tłuczka! – zapowiedział, ruszając za swoim ojcem i siostrą, pozostawiając zapomnianego tosta na stole.

Hermiona obserwowała bawiąca się rodzinę z dłonią przyciśniętą do serca, a potem odwróciła się z uśmiechem do jednego z wielu okien w ich kuchni. Padał na nie cień od roślin rosnących za szybą.

Czerwone róże owiniętymi wokół zielonego krzaka dzikiej róży.

_________________


Notka od autorki: Koniec.

Wow… Ciężko było to skończyć, ponieważ podczas pisania naprawdę wczułam się w tę historię, więc chcę podziękować wszystkim i każdemu z osobna, którzy czytali i zachęcali mnie przez cały ten czas. Wasze reakcje i komentarze wiele dla mnie znaczyły i mam nadzieję, że podobała wam się ta historia… cóż, a przynajmniej na tyle, na ile może się komuś podobać angst o przetrwaniu, lol.

Dodatkowo zrobiłam do tego fica większy research niż do moich wszystkich innych ficów razem wziętych, bo chciałam się upewnić, że medyczne aspekty będą tak rzetelne, jak to tylko możliwe. Oczywiście odpuściłam w kwestii uszkodzeń mózgu, które Draco prawdopodobnie miałby w prawdziwym życiu, jednak jako że pozostawał bez tlenu zaledwie dziesięć minut albo nawet mniej i od razu podali mu eliksir na regenerację nerwów, uznałam, że z racji magicznych okoliczności, zostanie mi to odpuszczone. :)

Pojawiło się również mnóstwo komentarzy o przedramieniu Draco, które mogłoby odrosnąć, ponieważ pozwalają na to magiczne zaklęcia leczące oraz eliksir Szkiele-Wzro. Jednak z kanonu wiemy o kilku amputacjach, które uniemożliwiły odrośnięcie partii ciała, które ktoś stracił. Moody nie miał oka oraz nogi, które zostały zastąpione magicznymi protezami, Voldemort zastąpił dłoń Petera Pettigrew magiczną, srebrną protezą, a profesor Kettleburn (poprzednik Hagrida na stanowisku nauczyciela Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami) stracił rękę oraz jedną nogę i pół drugiej. Więc, bazując na powyższych przykładach, uznałam, że to oczywiste, że magia ma swoje ograniczenia w kwestii odtworzenia nowej, prawdziwej ręki. :)

Dziękuję za czytanie i komentowanie!



Notka od tłumaczki: Uff. Ja też skończyłam. Momentami było ciężko, bo po raz kolejny przekonałam się, że cudowne historie nie zawsze cudownie się tłumaczy (i po polsku nie brzmią już tak cudownie jak w oryginale :P). Całe szczęście tych pięknych fragmentów było zdecydowanie więcej i mam nadzieję, że udało mi się to oddać. I to nawiązanie na końcu do piosenki, którą śpiewali w szczelinie… Aż łezka się w oku kręci. I chociaż po polsku brzmi to średnio, bo mamy różę i krzak dzikiej róży (wygooglujcie sobie to – ten krzaczor nie wygląda jak róża xd) to po angielsku brzmi cudownie (Red roses twined with green briar)


Dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej podróży. To pierwsze kilkurozdziałowe opowiadanie, które miałam okazję przetłumaczyć, ale bardzo, bardzo chcę, żeby nie okazało się ostatnim. Miło jest wrócić do świata dramione. Myślę, że tym razem zostanę tu dłużej. :)


Dla tych którzy nie wyłapali tego z poprzednich rozdziałów – wciąż mam w planach kilka miniaturek, które pewnie będą pojawiać się w bardzo nieregularnych odstępach czasu (xd), ale na pewno będę tu zaglądać.


Gdyby ktoś chciał pobrać całość w jednym pliku (albo którąś z przetłumaczonych przeze mnie miniaturek) to zapraszam do mnie na ao3:

https://archiveofourown.org/users/natalia_hope


Znajdziecie mnie również na ff, gdyby ktoś preferował:

https://www.fanfiction.net/u/6209641/


Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy dobrnęli do końca i czekam na Wasze wrażenia. Buziaki, trzymajcie się ciepło!


2 komentarze:

  1. Ciężko mi się pożegnać z tą historią, bo mimo czekania teraz skończyła się jakoś za szybko!

    No nie dogodzisz :D

    Cieszę się, że to dla nas przetłumaczyłaś i cieszę się, że jakimś cudem skończyło się to happy endem (chociaż po notatkach zaczynałam mieć wątpliwości😅). Jestem mimo wszystko zwolenniczką szczęśliwych zakończeń i dziękuję że nie złamałaś mi serduszka tą opowieścią :D.

    Żeby nie było, historie bez szczęśliwego zakończenia też lubię ale jakoś mi ciężej do tego zakończenia"dojrzeć" jeśli wiesz co mam na myśli ;).

    Dziękuję za cały trud jaki włożyłaś żeby się tą historią z nami podzielić. Świetne tłumaczenie, wielkie brawa.

    Z niecierpliwością czekam na kolejne historie, które mam nadzieję pojawią się tu szybciej niż później :D - wymagający ze mnie czytelnik 🤣

    Życzę Ci wszystkiego dobrego,
    Buziaki

    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, a ja na odwrót, żegnałam tę historię z uśmiechem :D od razu dodam – nie chodzi o to, że miałam jej dość, po prostu tak bardzo potrzebowałam sobie udowodnić, że potrafię doprowadzić projekt do końca, że normalnie nie mogłam się już doczekać opublikowania ostatnich rozdziałów. Stąd ten wrzucone wszystkie hurtem :P

      Kusi mnie, żeby przetłumaczyć coś z sad endem, ale boję się, że mnie ludzie żywcem pogrzebią – jeszcze się waham, chociaż mam coś naszykowanego w razie czego xdd

      Dziękuję, że byłaś ze mną przez całość i że jesteś ze mną od lat. Taki czytelnik to skarb <3

      Bardzo chciałabym przygotować coś jeszcze w czerwcu, ale zobaczymy co czas pokaże :D

      Trzymaj się ciepło, uściski :*

      Usuń

Theme by MIA