wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 34: Cienka granica między miłością a nienawiścią



[Christina Perri – Distance] – słuchać w kółko do następnej piosenki

            Po raz kolejny tej nocy przekręcałam się boku na bok. Myśl o jutrzejszym turnieju nie pozwalała mi zmrużyć oka, bo gdy tylko przymknęłam powieki w głowie miałam wizję siebie spadającej z zawrotną prędkością z miotły. Nie miałam nawet nikogo, żeby mnie teraz pocieszył. Susan już dawno spała i nie czułam jej obecności w swojej głowie, a Tom wrócił do Hogwartu i odkąd wyjechał nie miałam z nim żadnego kontaktu. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie to martwiło, bo zamiast za nim tęsknić, ja o nim zapominałam. Jakby był tylko przelotną znajomością, a nie moim chłopakiem. Za to Malfoy…
            Uniosłam się na łokciach i pokręciłam głową, żeby pozbyć się natrętnych myśli, ale to nic nie pomogło. Musiałam w końcu przyznać przed samą sobą, że szaroniebieskie tęczówki Ślizgona na dobre utkwiły mi w pamięci. Za każdym razem, gdy wspomnienie o nim pojawiało się w mojej głowie widziałam tylko te oczy. Miałam wrażenie, że tylko one wyrażają jego prawdziwe uczucia. Kiedyś tego tak nie postrzegałam, jakby dopiero niedawno się przede mną naprawdę otworzył. Może to złudzenie albo jedynie gra pozorów, ale coraz częściej odnosiłam wrażenie, że nauczyłam się, jak dotrzeć do Malfoya. Przypominała mi się wtedy Roksana, która jako jedyna potrafiła sprawić, że Malfoy diametralnie się zmieniał i wydawał się być wtedy taki… dobry? Jakby całkowicie zapominał, z jakiego domu pochodzi, jak go wychowano i jakie do tej pory wyznawał wartości. Budziły się w nim wtedy nowe instynkty. Stawał się opiekuńczy i troskliwy, a na Roksanę patrzył, jakby była z porcelany i przy najmniejszym ruchu mogła się rozpaść na milion kawałków. Miałam wrażenie, że śledził każdy jej ruch, jakby próbując nauczyć się ich wszystkich na pamięć. I bardzo niechętnie muszę przyznać przed samą sobą, że coraz częściej wieczorami zdarza mi się marzyć, żeby to na mnie kiedyś tak patrzył.
            Westchnęłam przeciągle i wygrzebałam się spod trzech kołder, które leżały na moim ogromnym łóżku. Musiałam przyznać, że rozpieszczali nas w tym Beauxbatons. Chwilami czułam się tu jak królowa.
            Gdy tylko spuściłam nogi z łóżka poczułam na swoich gołych nogach chłodne powietrze. Miałam na sobie jedynie przydługą koszulkę z krótkim rękawem i majtki, mimo że za oknem wciąż leżały resztki śniegu. Nie czułam jednak zimna, a jedynie przyjemny chłód, który całkowicie mnie rozbudził.
            Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się, z głośnym jękiem. Spojrzałam na zegar, który właśnie wybijał trzecią w nocy. Znów westchnęłam. Wiedziałam, że już nie zasnę. Poza tym dalsze próby przywołania snu i tak wydawały się bezsensowne.
            Nagle moje rozmyślania przerwał jasny błysk, który rozświetlił całe pomieszczenie, a chwilę po tym głośny grzmot. Aż podskoczyłam ze strachu a moje usta wygiął grymas niezadowolenia. Burza była jednym z tych zjawisk atmosferycznych, których nienawidziłam najbardziej. Wzdrygnęłam się, gdy znów błysnęło i niewiele myśląc wyszłam do naszego Pokoju Wspólnego. Pomyślałam, że tam, przy ciepłym ogniu w kominku poczuję się raźniej. Niestety, gdy tylko przekroczyłam próg swoich drzwi zobaczyłam, że ogień już dawno zgasł, a całe pomieszczenie tonęło w ciemnościach. Jednie po mojej lewej stronie, z ogromnego okna sączyło się nikłe światło księżyca, który teraz krył się za grubymi, burzowymi chmurami. Ruszyłam w tamtym kierunku i dopiero, gdy pomieszczenie rozświetlił kolejny błysk, dostrzegłam postać siedzącą na dużym parapecie, jakby zaprojektowanym właśnie do tego, żeby spędzać tam długie, zimowe noce i podziwiać krajobraz za oknem. Podeszłam bliżej i dopiero wtedy go rozpoznałam. Malfoy. Miał na sobie same bokserki, a włosy sterczały mu we wszystkie strony tworząc uroczy, artystyczny nieład.
            Byłam już praktycznie na wyciągnięcie ręki od niego, kiedy znów rozległ się przeraźliwie głośny grzmot. Podskoczyłam mimowolnie.
            - Ktoś tu chyba nie przepada za burzą – powiedział cichym i spokojnym głosem Malfoy, jakby od początku zdawał sobie sprawę z mojej obecności. Nawet nie oderwał wzroku od krajobrazu za oknem, gdy to mówił. Wydawał mi się dziwnie zamyślony albo… zmartwiony?
            Nie odpowiedziałam uznając to za pytanie retoryczne.
            - Mogę się dosiąść? – zapytałam, wskazując na miejsce naprzeciwko niego. Pokiwał głową, wciąż zapatrzony przed siebie. Czułam się dziwnie nieswojo. Chyba, dlatego że nie usłyszałam jeszcze żadnej kąśliwej uwagi z jego ust.
            Zajęłam miejsce po drugiej stronie parapetu i tak jak on oparłam się o ścianę za sobą. Podkuliłam nogi pod siebie, ale i tak czułam jego zimne stopy na swoich. Normalnie poprosiłabym, żeby się przesunął, ale to przecież Malfoy. I tak by nie posłuchał. Uśmiechnęłam się do siebie, ale nic nie powiedziałam. Jedynie tak jak on wyjrzałam przez okno.
            Milczenie, jakie zapanowało między nami trwało dobre kilka minut i było tak błogo uspokajające, że nie miałam serca go przerywać. Dopiero Malfoy w końcu się odezwał.
            - Burza cię obudziła? – To pytanie było tak błahe, że aż miałam ochotę się roześmiać. Czułam się jakbym śniła. Jakby to nie Malfoy siedział teraz przede mną tylko jakiś obcy człowiek, jedynie bardzo do niego podobny.
            - Nie. W ogóle nie spałam. Jutrzejsze drugie zadanie nie daje mi zasnąć – odpowiedziałam ostrożnie, zważając na każde swoje słowo. Ta nagła zmiana Ślizgona pobudziła tylko moją czujność. W każdym jego słowie próbowałam znaleźć jakieś drugie dno, jakby to była tylko kolejna jego gra. Czułam, że to, co się teraz dzieje, jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
            Malfoy uśmiechnął się lekko i przeniósł na mnie wzrok.
            - Nie nauczysz się latać na miotle, jeśli nie uwolnisz się od tych wszystkich męczących cię myśli, Granger – Posłałam mu zaskoczone spojrzenie, na co on pokręcił jednie głową ze zrezygnowaniem.
            - Wcześniej mi o tym nie mówiłeś – odezwałam się po chwili.
            - Bo i tak tego nie zrozumiesz.
            - Wytłumacz mi – odpowiedziałam, patrząc na niego z uporem. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a on wyraźnie zastanawiał się nad tym, co teraz powiedzieć.
            - Kiedy wsiadasz na miotłę, twoje spojrzenie staje się strasznie rozbiegane. Jakbyś nie wiedziała, na czym skupić swoją uwagę. Czy to na trawie boiska, czy na drążku od miotły, czy może na chmurach sunących po niebie…
            - Po prostu boję się oderwać od ziemi – przerwałam mu szybko, rumieniąc się lekko. Dziwnie czułam się z faktem, że podczas tych lekcji Malfoy tak uważnie śledził każdy mój ruch. Zaskoczył mnie też jego zmysł obserwacji. W życiu bym się tego po nim nie spodziewała. Zawsze był człowiekiem, który wydawał się myśleć tylko o sobie, a tymczasem okazuje się być niesamowitym obserwatorem. Jakby potrafił rozgryźć człowieka nie zamieniając z nim ani słowa.
            - Ale to jeszcze nic – szepnął – Kiedy tylko odrywasz się od ziemi twoje spojrzenie staje się dziwnie zamglone, jakby przed oczami przelatywały ci tysiące obrazów, wspomnień – powiedział, a potem dodał ciszej, patrząc mi głęboko w oczy – Co cię wtedy trapi, Granger?
            Zamrugałam zdezorientowana.
            - Ja... Nie zdawałam sobie z tego sprawy – szepnęłam, spuszczając nieśmiało wzrok, ale mimo wszystko czułam na sobie jego przewiercające spojrzenie. Wiedziałam, że czeka na odpowiedź. – Miałam ciężkie kilka miesięcy – dodałam ledwo dosłyszalnym szeptem i nawet nie zdążyłam tego przemyśleć, kiedy odrobinę pewniej zaczęłam mówić dalej – Straciłam matkę. Dowiedziałam się, że moim ojcem jest człowiek, którego nigdy nie poznałam i nie wiem czy kiedykolwiek poznam. Ostatnio ucięłam sobie niezbyt przyjemną pogawędkę z moim przyrodnim bratem. Nie wiem, gdzie jest George, człowiek, którego zawsze uważałam za ojca, a w mojej głowie siedzi kobieta imieniem Susan, która ciągle ma dla mnie dobre rady i poucza mnie na każdym kroku – powiedziałam na wydechu, coraz silniej gestykulując i wyrzucając z siebie te bezsensowne zdania z coraz większą ironią w głosie. Ale mimo wszystko czułam, że z każdym słowem mi lepiej. Jakbym przelała część swojego bólu i złości na kogoś innego – To wszystko… - zaczęłam już spokojniej – To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie miałam czasu się nad tym spokojnie zastanowić, a teraz…
            -… a teraz wszystko nagle zwolniło, a ty nie możesz poradzić sobie z natłokiem myśli – Dokończył chłopak uśmiechając się delikatnie. Odwzajemniłam ten uśmiech i nieświadomie przygryzłam lekko wargę.
            - Powiedz mi coś o sobie – Zmieniłam temat, przyglądając mu się uważnie.
            Malfoy zaśmiał się na to krótko i cicho.
            - Nie ma, o czym mówić – odparł, odwracając wzrok i znów patrząc w przestrzeń za oknem.
            - Pochodzisz z arystokratycznej rodziny, jesteś Ślizgonem, co oznacza, że masz niesamowicie skomplikowany charakter i… jesteś Śmierciożercą – To ostatnie dodałam trochę niechętnie. W tych wszystkich wyobrażeniach Malfoya, jakie ostatnimi czasy malowały się w mojej głowie, wolałam pomijać ten nieprzyjemny fakt. Może, dlatego iż wciąż wierzyłam, że można go jeszcze uratować? – Na pewno masz, o czym opowiadać.
            - Moja rodzina nie jest ciekawym tematem. Powinnaś się już zorientować – powiedział niechętnie, a ton jego głosu niespodziewanie znów stał się wrogi – To, że oddali Roksanę tylko, dlatego że urodziła się bez magicznych mocy, powinno mówić samo za siebie – warknął, a ja aż się wzdrygnęłam. Dostrzegłam, że automatycznie znów odgradza się ode mnie tym niewidzialnym murem wrogości i nienawiści.
            - A jako Śmierciożerca? – zapytałam nieśmiało, chociaż nie wiedziałam czy chcę znać odpowiedź. Nagle zdałam sobie sprawę, że już dawno przestałam zważać na słowa i byłam teraz całkowicie zapatrzona w nowego Malfoya. Jakbym poznawała go na nowo.

Perspektywa Draco.
            Kątem oka widziałem jej rosnące zainteresowanie rozmową, które wydawało się osiągnąć punkt kulminacyjny w momencie, gdy zapytała o moją działalność w szeregach Czarnego Pana. Nie wiedziałem, co jej powiedzieć. Popsuć tę atmosferę szczerości, która działała na mnie niesamowicie kojąco i sprzedać jej jakieś tanie kłamstwo czy powiedzieć całą prawdę o zadaniu i natychmiast przerwać tę farsę? Czy to był właśnie ten moment, kiedy człowiek staje na rozstaju dróg i wie, że wszystko zależy tylko od tego, w którą stronę pójdzie? Którą drogę powinienem wybrać ja? Wyśpiewać teraz wszystko Granger i modlić się, żeby nie powiadomiła o wszystkim Pottera albo Dumbledore’a? A może dalej ciągnąć grę Czarnego Pana i podczas trzeciego zadania podać mu Granger na tacy? Dalej płynąć z prądem, ścieżką ustaloną przez ojca, Czarnego Pana i z każdą chwilą coraz bardziej topić się w tym bagnie, które stworzyli w moim życiu? Czy zboczyć na ścieżkę dobra, uratować Granger poświęcając tyle innych istnień? Wiedziałem, że Tom Riddle nie puści mi tego płazem… Jeśli postanowię ją ratować, w niebezpieczeństwie będzie cała moja rodzina, Blaise, Roksana… Czy oni wszyscy byli warci uratowania jednej nic nieznaczącej Gryfonki?
            - Malfoy? – Dziewczyna popatrzyła na mnie ze zdezorientowaniem, bo nieświadomie się skrzywiłem. Zdałem sobie nagle sprawę, że nie ratowałem tylko jej. To było coś więcej. Ratowałem także siebie. Po raz pierwszy próbowałem się postawić, po raz pierwszy zebrałem w sobie na tyle odwagi, żeby przerwać to wszystko, zacząć żyć własnym życiem, podejmować własne decyzje i przyjmować ich konsekwencje.
            - Śmierciożerca? To też nie jest ciekawy temat. Poza tym pełnie tam chyba jedynie funkcję dekoracyjną – powiedziałem z ironią. Kłamałem jak z nut. A ona naiwnie wierzyła w każde moje słowo. Nagle poczułem jakieś ukucie w środku. Czyżby wyrzuty sumienia?
            Przeniosłem wzrok na dziewczynę. Patrzyła na mnie z niezrozumieniem w oczach, jakby analizowała dokładnie to, co jej powiedziałem. Dopiero teraz przyjrzałem się jej uważniej. Siedziała w samej bluzce, sięgającej ledwo do połowy jej uda i majtkach w jakieś fantazyjne wzorki. Musiała dostrzec moje spojrzenie, bo zawstydzona obciągnęła niżej koszulkę. Przeniosłem wzrok na jej twarz, którą okalały duże, piękne loki. Niewiele myśląc spuściłem nogi z parapetu i przysunąłem się do niej bliżej. Ani drgnęła, wpatrując się w mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami. Delikatnie złapałem jeden z jej niesfornych kosmyków między palce i ostrożnie założyłem go za ucho. Dłoń położyłem jej na policzku i przejechałem po nim palcem. Uśmiechnąłem się do niej lekko, sam do końca nie rozumiejąc, co się ze mną dzieje.

[Christina Perri – A Thousand Yeaes] – słuchać w kółko do perspektywy Malfoya

Perspektywa Hermiony.
            Siedziałam jak sparaliżowana czekając z zapartym tchem na jego kolejny ruch. Czułam na policzku delikatną skórę jego dłoni i z każdą sekundą coraz bardziej zatapiałam się w jego szaroniebieskich tęczówkach. Wiedziałam, że za chwilę będzie za późno, żeby to przerwać, więc chwytając się jedynej racjonalnej myśli, spuściłam wzrok i szepnęłam ledwo dosłyszalnie:
            - W co ty grasz, Malfoy? – zapytałam, chociaż brzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Poruszyłam lekko głową, żeby strącić jego dłoń ze swojego policzka. Zrozumiał moją aluzję, ale się nie poddawał. Złapał mnie delikatnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała. Moje oczy znów spotkały się z jego przenikliwym spojrzeniem.
            - Po raz pierwszy to nie jest gra – odpowiedział równie cicho i delikatnie mnie pocałował. Odsunął się ode mnie na kilka cali czekając na moją reakcję.
            Wpatrywałam się w niego przez moment czując jego ciepły oddech na policzku i smak jego ust na swoich wargach. Nie mogłam się skupić, a głosik rozsądku, który do tej pory zawsze rozbrzmiewał w mojej głowie, jakby zaniemówił. Zupełnie jak ja. Za to serce wyrywało mi się z piersi, jakby krzycząc pocałuj go, głupia!. Nie wiedziałam czy powinnam poddać się temu pragnieniu, czy dalej ciągnąć tę szczerą rozmowę.
            - Nie wiem, czemu jestem taką idiotką, ale ci ufam – szepnęłam – Błagam, nie popsuj tego.
            I wtedy wszystko, co czułam do Malfoya, wszystkie te emocje wzięły górę. Zanim zdążyłam przemyśleć sobie swoją decyzję, chociaż dopuścić ją do milczącego teraz rozumu, już zatapiałam się w miękkich ustach Malfoya. Całkowicie zatracając się w ich słodkim i delikatnym smaku.
            Czułam jak on równie zachłannie się w nie wpija, równocześnie wplątując mi palce we włosy. Całował mnie po policzkach, szyi, jakby nie wiedząc, za czym stęsknił się bardziej. Tak… To właśnie ta tęsknota w jego oczach pchnęła mnie do tego, co zrobiłam. Dziś po raz pierwszy się przede mną otworzył i po raz pierwszy byłam pewna tego, co robię. Pewna jego. Pewna jego pocałunków. I jeśli gdzieś w głębi umysłu kołatała mi myśl, że to wszystko może się jutro skończyć, to wiedziałam, że nie będę żałować ani chwili dzisiejszego wieczoru. Ani jednego pocałunku. Ani jednego dotyku.
            - Nie będę żałować – szepnęłam między pocałunkami, uśmiechając się do niego lekko. Odwzajemnił ten delikatny, z pozoru nic nieznaczący gest i powrócił do pocałunków.
            Poczułam jak rękoma błądzi w okolicy moich bioder, podwijając mi lekko koszulkę. Złapał mnie mocniej i unosząc lekko wciągnął sobie na kolana. Przylgnęłam do niego mocniej, zarzucając mu ręce na szyję, podczas gdy on wciąż czule błądził dłońmi po moim ciele. Skóra pod jego palcami wydawała się płonąć, a gdy tylko odrywał od niej swoje delikatne opuszki, pojawiała się na niej ledwo widoczna gęsia skóra.
            Nie wiem, ile czasu minęło, gdy uniósł mnie ostrożnie do góry i zaczął nieść w stronę swojego pokoju. Wiedziałam, co się ma zaraz stać, ale żadna komórka mojego ciała nie chciała tego powstrzymać. Wszystkie krzyczały zrób to! To idealny facet dla ciebie! Jeśli teraz się wycofasz – jutro będziesz tego żałować!
            - Wierzba płacząca – mruknął chłopak odrywając się na moment ode mnie. Drzwi jego pokoju lekko pstryknęły i się otworzyły. Wniósł mnie do środka, równocześnie zamykając za sobą drzwi. Oparł mnie o nie i znów do mnie przylgnął.
            - Wierzba płacząca? – szepnęłam, gdy całował mnie po szyi – Co to za hasło?
            - To pierwsze, co mi przyszło do głowy. Nie pytaj.
            Nagle bez żadnego ostrzeżenia, wsunął mi ręce pod bluzkę. Wydawałoby się, że był pewien tego, co robi, ale gdy już ją ze mnie zdjął poczułam w jego pocałunkach lekkie wahanie. Nadal były tak samo namiętne, a zarazem delikatne, ale pojawiło się w nich też coś innego. Niepewność?
            - Nie mogę – szepnął nagle, odrywając się ode mnie. Mimo wszechogarniającej ciemności moje oczy przyzwyczaiły się już na tyle do panujących warunków, żeby dostrzec, że Malfoy ma spuszczoną głowę i zamknięte oczy. Wiedziałam już, co się dzieje.
            - O czym ty mówisz? – odezwałam się cicho, nie wiedząc do końca czy chcę znać odpowiedź.
            - Po prostu wyjdź, Granger – powiedział z nieopisanym jadem w głosie i odwrócił się do mnie. Odszedł ode mnie kilka kroków, zatrzymując się tyłem do mnie i do drzwi. Mimo że mnie nie widział posłałam mu spojrzenie pełne bólu i niezrozumienia. Nie potrafiłam znaleźć słów, by określić to, co się teraz stało.
            - Ty dupku – szepnęłam tylko, powstrzymując resztkami sił cisnące mi się do oczu łzy.
            Złapałam koszulkę leżącą na podłodze i wybiegłam pędem z jego dormitorium. Gdy wpadłam do siebie po policzkach ciekły mi już strumienie łez. Nawet nie wiem, kiedy wypłynęły mi na policzki. Nigdy nie mogłabym przypuszczać, że jeden człowiek potrafi wywołać tyle uczuć w tak krótkim czasie. W przeciągu ostatnich kilku godzin poczułam z nim więź, zdawało mi się, że naprawdę możemy zostać przyjaciółmi. Udało mu się wzbudzić we mnie też jakieś uczucie. Uczucie, które spowodowało, że zapomniałam dla niego o całym świecie i byłam gotowa mu się oddać. Jemu. Malfoyowi. Chłopakowi, którego nienawidziłam od chwili poznania, który był dla mnie potworem w najczystszej postaci. I który właśnie sprawił, że wróciliśmy do punktu wyjścia – on znów był dla mnie tylko wrogiem, do którego żywię nieopisaną nienawiść, a ja prawdopodobnie znów stałam się dla niego jedynie zwykłą szlamą.
            Ale teraz byłam także jedną z tych naiwnych panienek, które tak usilnie łakną jego bliskości… Doprawdy, cienka jest granica między miłością a nienawiścią.  
~*~*~
Perspektywa Draco
            Nie zmrużyłem oka tej nocy. Nie wiem czy to wina tego, co zdarzyło się między mną a Granger, czy raczej dzisiejszego turnieju, od którego zależało całe moje zadanie od Czarnego Pana. Nim się zorientowałem, za oknem już świtało, a kiedy spojrzałam na zegarek – wydawałoby się, że minęła chwila – okazało się, że już wybiła dziesiąta.
            Przetarłem twarz dłońmi. Nie miałem ochoty zwlekać się z łóżka, ale wiedziałem, że nie mam innego wyjścia. O jedenastej musiałem, jako uczestnik turnieju, stawić się na boisku i potwierdzić swoją obecność.
            Westchnąłem donośnie i z niechęcią podniosłem się do pozycji pionowej. Przeciągnąłem jeszcze raz i skrzywiłem z niezadowolenia. Ta głupia Granger nie chciała opuścić mojej głowy.
            - Draco, musimy pogadać – usłyszałem niespodziewanie, a w progu pojawił się Zabini. Zatrzasnął z hukiem za sobą drzwi i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. – Zrobiłem straszną głupotę stary, niewiarygodnie głupią głupotę – szeptał gorączkowo.
            - I tak mógłbyś pukać – odpowiedziałem, wciągając na siebie pierwsze lepsze spodnie, bo wciąż byłem w samych bokserkach, tak jak zastała i w sumie również pozostawiła, mnie Granger. – Powiesz wreszcie, o co chodzi?
            - Groziłem Caroline Green. Dopadłem ją wczoraj w nocy, szwendała się po zamku. Byłem w stroju Śmierciożercy i kazałem jej zrezygnować z turnieju.
            - To chyba nie koniec świata – powiedziałem bez zainteresowania, nawet nie patrząc w stronę przyjaciela.
            - Draco, serio nie rozumiesz? Teraz wszystko jest w jej rękach… Miałem ci pomóc, a tylko dołożyłem ci kłopotów… - zamarłem. Nie słuchałem, co mówi dalej, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, co zaraz powie. Przecież teraz wszystko leżało w rękach tej dziewczyny. A jeśli pójdzie z tym do kogoś? Cały plan się sypnie. A co gorsza, jeśli rozpoznała Zabiniego? Co wtedy? Co się stanie, gdy Dumbledore, albo ktoś jego pokroju zacznie węszyć? Wstrzymają turniej? A jeśli tak, to jak wykonam zadanie Czarnego Pana?
            - Zabini – jęknąłem, splatając ręce z tyłu głowy i zaciskając mocno oczy. – Coś ty, do jasnej cholery, narobił? – szepnąłem.
            Nie otrzymywałem długo odpowiedzi, więc otworzyłem oczy i spojrzałem ze zdziwieniem na chłopaka. Trzymał w ręku jakąś koszulkę. Damską koszulkę.
            - Pytanie raczej brzmi, coś ty narobił? – powiedział, a jego mina ze zdesperowanej zmieniła się na zaciekawioną. Skrzywiłem się.
            - Daj mi to – mruknąłem, na co przyjaciel z rozbawieniem rzucił mi koszulkę.
            - To Granger? – zapytał ze śmiechem.
            - Nie wnikaj – powiedziałem pewnym siebie głosem, jednocześnie chowając jej ubranie, głęboko w szufladzie.
            Zabini zaśmiał się donośnie.
            - O… Biedny Draco, dała ci kosza?  - Droczył się ze mną. Uśmiechnąłem się ironicznie.
            - Nie, Zabini, mi dziewczyny nie dają kosza – odpowiedziałem.
            Chłopak popatrzył na mnie z niezrozumieniem.
            - Więc co się stało?
            - Nie mogłem. Po prostu nie mogłem, okej? I dajmy już temu spokój. Miałem ją w sobie rozkochać? Rozkochałem. Wczoraj udowodniła, że jest we mnie zakochana do szaleństwa! – wyrzucałem z siebie z coraz większym rozdrażnieniem i ironią w głosie – Ale mam tego dosyć, tego nie obejmuje moje zadanie od Czarnego Pana. Ona tylko miesza w moim życiu.
            - Miękniesz, Draco – powiedział po chwili Blaise, z szerokim uśmiechem na ustach. Skwitowałem to głośnym wybuchem śmiechu, ale on jedynie dodał: - Zdecydowanie miękniesz, Malfoy. I chyba już wiem, jaką decyzję podejmiesz w trzecim zadaniu turnieju… Uratujesz ją – prychnąłem z pogardą.
            - Nie jest warta zachodu – powiedziałem z ironią – To tylko szlama.
            - To nie będzie miało znaczenia, jak się w niej zakochasz – mruknął i zanim zdałem sobie sprawę z jego słów, jego już nie było. I jego szczęście. Bo miałem ochotę czymś w niego rzucić.
            Malfoyowie się nie zakochują.

_________________

Wiem, wiem. Miał być turniej, ale jak widzicie rozpisałam się trochę na inny temat i nie chciałam już przedłużać tego odcinka, bo wyszedł i tak dłuższy niż zwykle. Pierwszy rozdział, gdzie Malfoy pokazuje swoje prawdziwe uczucia. Ale spokojnie, nie zrażajcie się. To wciąż ten sam cyniczny dupek. Po prostu ma przebłyski dobra. W końcu kiedyś musi się zmienić na lepsze, prawda? ;)
Starałam się też dobrać jak najlepszą muzykę, bo jest to do dosyć ważny rozdział, ale nie obiecuję, że mi się to udało. Sami musicie ocenić. I z góry przepraszam, bo nie mam doświadczenia w tej kategorii.
Reasumując mój zbyteczny monolog – mam nadzieję, że się podobało ;)

34 komentarze:

  1. No, ja myślę, że muzyka akurat pasowała, chociaż niechętnie wyłączyłam swoją playlistę :D. Dwa razy dzisiaj sprawdzałam twojego bloga, bo po prostu czułam, że się pojawi nowy post! Akurat po Malfoy'u oczekiwałam nieco więcej akcji, no ale cóż - przeliczyłam się chyba, a zresztą dobrze, bo i tak wolę Toma :). Brakowało mi troszkę opisów na końcu rozdziału, bo jakoś nie mogłam sobie dobrze wyobrazić tego momentu, gdyż w jednej chwili był nerwowy, a w drugiej już śmiał się z Malfoy'a :P

    Zresztą, mam nadzieję, że znowu nie będziemy musieli czekać miesiąca na nowy post :P

    Skyler.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście Zabini^ był nerwowy, gdzieś zapodziało mi się jego imię :D
      Haa i byłam pierwsza ~^.^~

      Usuń
    2. ostatnio mam problemy z opisami dotyczącymi Zabiniego. Zdecydowanie wolę pisać te fragmenty o nim i Gin ;p ale w sumie tak go właśnie chciałam przedstawić. Nie wiem, jak w książce i jaki plan na niego miała Rowling, ale ja zawsze wyobrażałam sobie go jako kompletnego roztrzepańca, który raczej nie przejmuje się niczym zbyt długo ;)
      Tom w następnym rozdziale, który obiecuję, że pojawi się wcześniej ^^ ;*

      Usuń
  2. Jak dla mnie to idealnie, że zboczyłaś z tematu. Ten jest o wiele bardziej ciekawy. No i mam nadzieję, że szybko wrzucisz tu coś nowego, bo ciekawość zżera okropnie ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak już pisałam wyżej. Nie będziecie musieli czekać tyle co ostatnio. Jakieś dwa tygodnie i coś dodam ^^

      Usuń
  3. hope, bogini! Tak mnie wciągnęło, że zapomniałam o gumie w buzi i przestałam ją żuć :D Ten odcinek zdecydowanie jest jednym z najlepszych, które napisałaś. I uwierz mi, wcale nie straciłaś formy. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że wzniosłaś się na wyższy poziom. Gratulacje ;*
    Coś czuję, że jeden rozdział będzie poświęcony niepewności Draco czy wykonać zadanie, czy uratować Hermionę. I nie mogę się doczekać, co wybierze, choć skrycie mam nadzieję, że jednak nie poświęci Hermionki. Chociaż może... podobałaby mi się wersja, w której najpierw decyduje się postępować zgodnie z planem, ale nagle zdaje sobie sprawę, że nie będzie potrafił żyć bez Granger i zamierza ją bronić do ostatniego tchu :)
    I mam małego foszka, że nie powiadomiłaś mnie, ale chyba nie tylko mnie, więc się nie gniewam. W dodatku takie dzieło mi to rekompensuje. Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz, bo to zdecydowanie jeden z punktów zwrotnych opowiadania. Zdradzę Wam, że to teraz Malfoyowi zacznie bardziej zależeć. Zresztą to chyba widać ;)
      Powiem tylko tyle, że Malfoy do ostatniej chwili nie zdradzi Wam, co zrobi. Ale spokojnie, mamy plan ;p
      Jak to nie dotarło powiadomienie?! Wysyłałam Ci na gadu o.O nawet mam w archiwum, bo specjalnie sprawdzałam przed chwilą..

      Usuń
    2. Nie ma nic u mnie :( No trudno, i tak zaglądam często tutaj, więc na bieżąco widzę, a poza tym obserwuję, więc nie jest źle.

      Usuń
  4. Podobało się i to bardzo a zboczenie z tematu nie było złą decyzją. Rozpisałaś baaardzo fajny wątek i czuję, że niczego nie tracę czekając na drugie zadanie. Sprawy się już baaardzo pokomplikowały, sama się już w tym gubię. Hermiona, Hermioną. Ja się martwię o Dracona. Stoi nad przepaścią i musi wybrać, kogo do niej wrzucić. Granger czy swoją rodzinę i przyjaciół. Waha się między uczuciem do tej pierwszej a swoją naturą Ślizgona i wartościami wkładanymi mu do głowy przez lata.
    Ich rozmowę i to, co było dalej czytałam z wypiekami na twarzy zastanawiając się czy jednak któreś z nich zmięknie, czy pozwolą wydarzeniom same się toczyć. Ale Drago wygrał z żądzami. Chyba jestem nawet z niego za to dumna. Oczywiście, że mógł Hermionę spławić w inny sposób, a nie taki ''iście ślizgoński", ale mimo to dopuścił do siebie świeże, trzeźwe myśli. Chłopak ma przekichane krótko mówiąc i mam nadzieję, że wybrniesz z tej fabuły i zaprowadzisz nas na wyżyny swojego talentu. Bo możliwości jakie sobie stworzyłaś tym zadaniem dla Czarnego Pana są wręcz wielkie. Tyle furtek i nie wiadomo, którą uciekać.
    Co do poprzednich rozdziałów, to muszę przyznać, że zaobserwowałam u Ciebie dużą poprawę w pisowni, oby tak dalej!

    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie, ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drago napisałam gdzieś wyżej zamiast Draco, za dużo oglądania Bakuganów z młodszą siostrą. Mam nadzieję, że wybaczysz mi pomyłkę ;)

      PS Jaką rolę będzie odgrywał Tom (w ratowaniu/skazywaniu Granger na śmierć/pokonaniu ojca czy co zdecydujesz)? W końcu z tego co wyczytałam Lenkey darzy Gryfonkę głębszymi uczuciami. Nie będzie zły o jej stosunki do kuzyna? :>

      Usuń
    2. PSS weryfikacja obrazkowa, to najbardziej wkurzająca rzecz na świecie! 10 razy przewijam od nowa, zanim znajdę obrazek, który da się przepisać *klękam na kolanka, składam rączki do modlitwy i błagam o wyłączenie* <3

      Usuń
    3. wyłączyłam wersyfikacje, bo nie znam się jeszcze za dobrze na blogspocie więc słucham bardziej doświadczonych. Chociaż jeśli mam być szczera - nie wiem, co to zmieniło xd
      Tom będzie odgrywał większą rolę w późniejszych rozdziałach. Dopiero po zakończeniu turnieju, jak Draco podejmie decyzję. Ale jaką rolę to Ci nie zdradzę. To mój sekret ;p
      Wybaczam błąd w imieniu Malfoya i cieszę się, że się podobało. To bardzo podnosi na duchu, kiedy słyszy się, że z każdym rozdziałem poprawia się warsztat. Motywujące, dziękuję <3

      Usuń
  5. Stwierdziłam, że nie ma sensu czytanie tylko obecnego rozdziału, bo wątpię, bym coś zrozumiała. Nie pamiętam dokładnie, w którym miejscu skończyłam czytać na onecie, ale stwierdziłam, że zacznę od odcinka dwudziestego. Nie było to zbyt trafne, bo chyba nie czytałam także niektórych poprzednich rozdziałów, jako że nie orientuję się w zdradzie Rona, ani nie wiem, gdzie wyjechał Harry z Dumbledore'em. Poza tym na telefonie nie wyświetla mi się także rozdział trzydziestu drugi z niewiadomego powodu i niestety jego też musiałam ominąć. A okazało się, że był dość ważny, jako że było w nim coś o drugim zadaniu i przyrodnim bracie Hermiony. Ech... ale może przejdę do rzeczy po trochę przydługim wstępie.
    Cały czas zastanawiam się, czy dobrze zrobiłaś wybierając do tego zakładu akurat Hermionę, bo czytając o niej, mam wrażenie, że... to nie ona. Masło maślane? Mam nadzieję, że jednak coś z tego zrozumiesz. ^^ Po prostu bardzo ją zmieniłaś (wręcz nie do poznania!) i gdyby nie było wyraźnie napisane, że jest to Hermiona, wzięłabym ją za kogoś innego. Głównie przez wypowiedziane przez nią kwestie - są w większości do niej niepodobne, stworzyłaś zupełnie inną postać, nie tą opisaną w Harrym Potterze. I dlatego właśnie sądzę, że może lepiej by było, gdyby na jej miejscu znalazł się ktoś inny, albo żeby ona po prostu była bardziej hermionowata. Draco jest genialny, choć bardziej pewny siebie niż w moich wyobrażeniach. To nie zmienia jednak faktu, że nadal jestem ogromną fanką wszystkiego, co wyszło spod Twojej ręki. Nie wyobrażam sobie, by Draco mógł przy wierzbie płaczącej skręcić w lewo, chyba że później jakoś by ją wyratował z rąk Voldemorta. To byłoby takie... romantyczne! I wtedy już całkiem przekonałabym się do Malfoya, bo na razie moje uczucia co do niego są mieszane. Choć dużo bardziej go lubię po tym rozdziale. Hermiona jest zdecydowanie zbyt uległa. W końcu jak można nie oprzeć się urokowi osobistemu Malfoya? ^^ Poza tym ona ma chłopaka!!! A to chyba dosyć istotna kwestia.
    Ach, Hermiona na miotle to rzecz, której za nic nie potrafię sobie wyobrazić, ale to na pewno musiało wyglądać komicznie. xd Haha, zazdroszczę Draco, że widział to na własne oczy.
    Lubię wątek Ginny i Zabiniego, zwłaszcza moment ich rozstania, kiedy usłyszała wymianę zdać z Tomem. To chyba mój ulubiony rozdział! *.*
    Kończę, choć czuję, że mogłabym jeszcze wiele dodać, ale nie chcę Cię zanudzać. W końcu będą jeszcze następne rozdziały, na które oczywiście już czekam.
    Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że wróciłaś! <3
    Ściskam mocno,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Hermiona jest... inna. Ale zawsze miałam problem z postaciami kobiecymi, serio. O wiele pewniej czuję się, gdy piszę ze strony faceta. Szczególnie jeśli jest aroganckim, pewnym siebie Ślizgonem. Poukładane, grzeczne Gryfonki nie są moją mocną stroną i pewnie przez to nie radzę sobie z Hermioną. Ale pracuję nad tym!
      Ja również uwielbiam wątek Ginny i Zabiniego i strasznie żałowałam, że muszę ich rozdzielić wyjazdem Blaise'a. Ale spokojnie, jak tylko Ślizgon wróci do Hogwartu, znów wszystko się trochę poukłada ;)
      A ja się cieszę, że TY wróciłaś <3

      Usuń
  6. A więc... zaczynam :)
    Przeczytałam powyższy rozdział, ale szczerze mówiąc, niewiele mogę o nim powiedzieć, ponieważ nie mam pojęcia co się działo w poprzednich rozdziałach. Zdecydowanie muszę je nadrobić, bo piszesz naprawdę ciekawie i czytanie Twoich tekstów to przyjemność. Tak więc teraz nie będę niczego komentować (powiem tylko, ze zaintrygował mnie Draco, koniecznie chcę o nim więcej poczytać :>), a dopiero kiedy będę mieć chociaż drobne pojęcie, co się działo, to niezwłocznie się odezwę.
    Pozdrawiam serdecznie!
    [byc-huncwotem][echo-naszych-slow]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się choć trochę Cię zaciekawić. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się, gdy przeczytasz pozostałe rozdziały ;)

      Usuń
  7. Hej, z tej strony Alex, która za dzisiejsze zadanie postawiła sobie ogarnięcie aktualizacji, ażeby sme się aktualizowały i... to działa ! ;)
    Od dziś nie musisz informować nas o nowych notkach, ażeby każdy wiedział, że je dodałaś :)
    Myślę, że to ułatwi i Tobie i nam robotę ;D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny we wrześniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mrs. Malfoy ♡ ♥1 września 2012 22:10

    hope to jest ... cudowne . ! Na serio , cudowna notka , cudowny blog , cudowny Malfoy ...
    Czytałam z zapartym tchem akcję na fali Draco - Hermiona
    CUD !!
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. przeczytałam rozdział , ale nie wiem o co za bardzo chodzi , dlatego mam zamiar zacząć czytać poprzednie rozdziały . Do następnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pitole! Przeglądam sobie jakiegoś bloga, patrzę, a tam link "Niewidzialna nić miłości by Hope". Myślę sobie "kurde, znam tego bloga, ale o ile pamiętam autorka go usunęła". Wchodzę, patrzę, przeglądam... i oczom nie wierzę! To Ty! Czemuś mi nie powiedziała, że się przeniosłaś na blogspot? No why! Jak mogłaś mi to zrobić?
    Nie wiem czy mnie kojarzysz. Oceniałam Cię kiedyś na Literackiej Krytyce, a później już zostałam stałym bywalcem Twojego bloga. Miło widzieć Cię z powrotem. Na pewno będę tutaj zaglądać :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Cię pamiętam! I cieszę się, że Ty nie zapomniałaś o mnie ;) Sam też zabrałam się już za czytanie Twojego bloga, ale liczba notek mnie trochę przytłoczyła. Obiecuję jednak, że niebawem go skończę i napiszę wrażenia! :)

      Usuń
  11. O ja jej!
    Od jakiegoś czasu czytam Twoją historię i jestem jej cichą fanką.
    Wcześniej raczej nie komentowałam, ale teraz postanowiłam, że muszę pozachwycać się "na piśmie"
    Podziwiam Twój talent i czekam na nowy odcinek.
    Jeśli bd chciała możesz spojrzeć na moje wypociny
    www.sypiajaczwrogiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Intrygujący adres ;) Postaram się zajrzeć.
      I dziękuję, że się odezwałaś. Każda opinia jest motywująca <3

      Usuń
  12. Moje ulubione cytaty :
    "- Po raz pierwszy to nie jest gra " o jak mi się to podobało !! Draco był wtedy genialny :))
    albo : "Malfoyowie się nie zakochują" chyba już za późno :D hahaha.
    A tak ogólnie to rozdział jeden z lepszych, czytało się po prosu super. Brawo <3 pisz szybko :)
    Pati


    OdpowiedzUsuń
  13. Podobało! ;)) jestem do tyłu, ale jakoś tak desperacko chciałam zabrać się za czytanie, że zaczęłam od bieżącego odcinka :P zaległości sobie na spokojnie nadrobię, ale chciałam Ci chociaż coś napisać od siebie :)
    Jeśli chodzi o pisanie, przeskoczyłaś mnóstwo leveli i jesteś w tym jeszcze lepsza niż byłaś. Pasuje Ci jakoś tak do stylu pisanie w pierszej osobie.
    E tam, długi... Ja bym jeszcze poczytała. :) Chciałabym już turniej!
    "Poza tym pełnie tam chyba jedynie funkcję dekoracyjną – powiedziałem z ironią." hahahah, Draco najlepiej! :D Mmm, jak odgarniał jej te włosy za ucho to aż ciarki na plecach. Myślałam, że ją pocałuje! Ale nie, ona postanowiła go pocałować kilka senkund później, kiedy już myślałam, że poniosła mnie moja wybujała wyobraźnia i jednak całowania nie będzie. xd Jezu, ten Draco. Wszystko psuje, ma jakieś rozdwojenie osobowości i raz jest taki gorący i namiętny a zaraz potem udaje niedostępnego. ;< Pogrywa sobie z nami, hope, kochanie, ustaw go jakoś tam, żeby w końcu zaczął się zachowywać jak człowiek. ;P
    Cały czas żałuję, że się nie przespali, zrobiłaś taką magię, kochanie... Nie, szczerze. Ostatnio jak czytam jakieś sceny miłosne/romantyczne/erotyczne praktycznie zasypiam przed monitorem. A Tobie się udało tak ładnie to rozegrać, że czytałam z takimi aż błyszczącymi oczami i delikatnym uśmiechem bo to było takie słodkie. :)
    A oprócz ostatniego zdania końcówka była taka prawdziwa. :>>
    Czekam na ciąg dalszy. Cieszę się, że teraz ja mogę być tutaj, bo ostatnimi czasy sama nie wiedziałam jak mogło mnie tyle nie być. To tak jakbyś wyszła z domu na spacer, wróciła i okazałoby się, że nie było Cię rok. Przerażająca perspektywa. Ale cóż.
    Ach. Jeszcze tak btw. masz prześliczny szablon. ;)
    Całuję, moje serducho. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Avy! Cieszę się, że Cię tu widzę <3
      Udała mi się ta scena z Draco i Hermioną?! Uff... Nawet nie wiesz, ile się nad nią napociłam xd Jakoś nic mi nie pasowało. A Malfoy będzie niezdecydowany jeszcze jakiś czas, wydaje mi się, że taka właśnie jest jego specyfika ;p Ale obiecuję, ze w końcu się zdecyduje :)
      Dziękuję za przemiły komentarz. Miło mi, że tu zaglądasz i jeszcze o mnie pamiętasz.
      A szablon wykonania Elfaby. Ale dziękuję w jej imieniu ;)
      <3

      Usuń
    2. Nie ma znaczenia ile czasu, liczy się efekt. :)
      Malfoy to Malfoy i wydaje mi się, że obojętnie co zrobi i tak wszyscy będą go kochać :D
      Oczywiście, że o Tobie pamiętam. I cieszę się, że cały czas prowadzisz NNM, dzięki czemu mogę umilać sobie czas czytając je. :*

      Usuń
  14. Uwielbiam tego bloga ! Zawsze do niego wracam. Nie mogę doczekać się następnego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnio w życiu jest mi ciężko-przyjaciółki mnie zostawiły mam coraz gorsze oceny ojciec z mamą biorą rozwód-14 latce (mi) jest okropnie z tym wszystkim ciężko. Twój blog pozwala mi o tym zapomnieć.
    Dramionka♥

    OdpowiedzUsuń
  16. mam nadzieje ze sie nie rozczaruje i wszystko dobrze sie skonczy po cos ta nieobecnosc harrego byla potrzebna hmmmm nieprawdaz?

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA