niedziela, 30 września 2012

Rozdział 36: Krwawiące serca


Perspektywa Lucy.

            Siedziałam na błoniach nad brzegiem jeziora i podziwiałam wschód słońca. Opierając się o gruby pień starego dębu, rozmyślałam nad tym, co ostatnio działo się w moim życiu. Wschodzące, kwietniowe słońce przyjemnie pieściło moje policzki i było miłą odmianą po chłodnej nocy. Przyszłam tu o trzeciej nad ranem, zła bezsennością, która doskwierała mi niemiłosiernie przez ostatnie dwa tygodnie.
            Dwa tygodnie… Tyle minęło od mojej kłótni z Tomem. Czy coś się zmieniło przez ten czas? Sama nie wiem. Na pewno moje serce z każdym dniem krwawiło bardziej. Ludzie mówią, że czas leczy rany, ale ja jakoś nie potrafię w to uwierzyć. Na razie nie czuję, żeby było lepiej, a jedynie z każdym dniem coraz gorzej.
            Swojego brata unikałam, jak tylko mogłam przez cały ten czas. I wydaje mi się, że nikogo nie powinno to dziwić. Czasem podczas tych długich, bezsennych nocy, wydawało mi się, że nadal czuję pieczenie na policzku, w który mnie uderzył. I wciąż nie mogłam uwierzyć, że to zrobił. Jak mój własny brat mógł podnieść na mnie rękę? Czy naprawdę świadomość tego, kto jest jego prawdziwym ojcem, mogła wpłynąć na niego aż tak bardzo?
            Te wszystkie pytania z każdym dniem coraz bardziej zaczynały mnie dręczyć. Potrzebowałam z kimś o tym porozmawiać. Chciałam wyrzucić z siebie cały ten żal i poczuć, że ktoś to rozumie, usłyszeć słowo pocieszenia, wiedzieć, że jest ktoś, na kogo mogę liczyć. Ale w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. I ta świadomość powoli mnie zabijała.
            Tylko Blaise... Ach, ten przeklęty Zabini! Dlaczego go tu nie było?! Dlaczego nie irytował mnie swoją obecnością na każdym kroku?! Dlaczego nie wróci i nie sprawi, że poczuję się lepiej? Dopiero słowa Toma uświadomiły mi, że uczucia, jakie żywiłam do niego przez te wszystkie lata nie były tylko negatywne. Chyba podświadomie wiedziałam, że od początku był w nich jakiś zalążek dobroci. Czy to była miłość? Nie sądzę. Ale czułam się przy nim bezpiecznie, czułam, że on mnie rozumie i zawsze wysłucha, nawet jeśli w odpowiedzi dostawałam jedynie kolejną, kąśliwą uwagę. Nasza noc nie była dla mnie tylko przelotną przygodą, fascynacją spowodowaną alkoholem płynącym w żyłach. Nagle zdałam sobie sprawę, że była czymś więcej. Czymś na co czekałam już od jakiegoś czasu.
            Ale jego nie ma. Zniknął. Prawdopodobnie zaszył się teraz, w jakimś obskurnym, odległym miejscu, żeby nikt go nie znalazł. Nikt nie miał od niego żadnych wieści, ale nie czułam z tego powodu niepokoju. Domyślałam się, że to wszystko jest zaplanowane przez niego i Malfoya. A Draco nawet, jeśli nigdy by się do tego nie przyznał, nie pozwoliłby, żeby jego najlepszemu przyjacielowi, coś się stało. Za dobrze go znałam. W końcu płynęła w nas ta sama krew Malfoyów.
            Westchnęłam cicho. Miałam dosyć tego miejsca. Chciałam wrócić do domu, zaszyć się w swoim małym pokoju i zapomnieć, że Tom nadal miesza ze mną pod tym samym dachem. Ale nawet nie miałam pewności, że taki dzień nadejdzie. W powietrzu wisiało widmo zbliżającej się bitwy, z której nawet nie miałam pewności, że wyjdę cało. Przeklęci Śmierciożercy. Dołączyłam do nich tylko ze względu na Toma… I co z tego mam? Jakąś wdzięczność? Chociażby krótkie słowo dziękuję?!
- Przeziębisz się, jak będziesz tak spędzać noce – usłyszałam za plecami troskliwy głos brata. Lekko drgnęłam, gdy poczułam, że narzuca mi na plecy swoją bluzę. Skrzywiłam się lekko, zła na siebie, że nie wyczułam jego obecności.
- Nie martw się, poradzę sobie – odpowiedziałam oschle, zrzucając z siebie jego odzienie i podnosząc się z trawy. Otrzepałam spodnie i ruszyłam w stronę zamku.
- Luc, zaczekaj – Poczułam, jak po plecach przebiega mi dreszcz, gdy usłyszałam, jak mnie nazwał. Dawno już się do mnie tak nie zwracał… - Proszę, porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym, Tom. – Pokręciłam głową, nawet się nie zatrzymując. Słyszałam jednak, że on się nie poddaje mi idzie za mną.
- Zauważyłem, że mnie unikasz.
- Powinieneś więc też załapać aluzję, że nie chcę cię widzieć – mruknęłam w odpowiedzi. Dużo kosztowały mnie te słowa.
            Chłopak złapał mnie za nadgarstek i zmusił, żebym się zatrzymała. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu twardo w oczy. Mierzyliśmy się tak spojrzeniami przez dłuższą chwilę. W końcu Tom przerwał ciszę.
- Nie udawaj, Lucy. Nie udawaj silnej. Wiem, że nie radzisz sobie z tym wszystkim sama – szepnął cicho. Zmrużyłam oczy i zacisnęłam wargi w wąską szparkę.
- Jestem silniejsza niż myślisz – warknęłam przez zęby i wyrwałam się z jego uścisku. – I nawet nie waż się tego kwestionować.
- Wybacz mi, proszę. Poniosło mnie. Wszystko, co powiedziałaś, było takie prawdziwe i… takie bolesne. Ja też nie radzę sobie z tym sam. Potrzebuję cię – powiedział cicho, spuszczając wzrok.
- Kiedy ja cię potrzebowałam, ciebie nie było. A ja nie będę na każde twoje zawołanie. To ty zgotowałeś sobie taki los, więc teraz radź sobie sam. Może wtedy zrozumiesz, jak mi było ciężko, kiedy się ode mnie odsunąłeś – powiedziałam to najbardziej obojętnym tonem, na jaki było mnie stać, chociaż każde wypowiadane przeze mnie słowo, bolało jak tysiąc igieł wbijanych w serce. Wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Że teraz to ja pozwalałam mu odejść. Czułam jednak, że nie ma już odwrotu.
            Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę zamku. Liczyłam, że zostawiając Toma za sobą, zostawiam tam też cały ten ból i żal, które przez niego czułam. W głębi serca wiedziałam jednak, że to niemożliwe.

~*~*~
Perspektywa Hermiony.

            Wyszykowana na poranne zajęcia, wyszłam ze swojego dormitorium. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego. Kątem oka wiedziałam Malfoya siedzącego na kanapie, ale nawet nie raczyłam zaszczycić go spojrzeniem.
- Granger, kultura wymaga przynajmniej się przywitać – powiedział ironicznym tonem. Westchnęłam przeciągle i odwróciłam na pięcie w jego stronę.
- Dzień dobry, Malfoy – powiedziałam obojętnym tonem. – I do widzenia. – Już miałam odwrócić się i odejść, ale Ślizgon był nieustępliwy.
- Wiesz, nie poznaję cię, Granger…
- Ja siebie też. I nie wiem, dlaczego jeszcze z tobą gadam. – Przewróciłam oczami.
-  Dziwi mnie, że nie zadajesz żadnych pytań, nie dociekasz, co się stało z Zabinim, dlaczego Caroline wycofała się z konkursu, chociaż wszyscy wiedzieli, że ma większe szanse od ciebie, żeby wygrać w drugim zadaniu. Co się z tobą dzieje, Granger? Czyżby znudziło ci się bycie Wszystkowiedzącą-I-Irutującą-Panną-Granger? – zapytał, śmiejąc się ironicznie pod nosem.
- Mam większe problemy – skrzywiłam się lekko, a do głowy znów powróciły męczące mnie od dwóch tygodni myśli na temat Susan. – Ale cieszę się, że tobie nie znudziło się bycie Sarkastycznym-I-Denerwującym-Ślizgonem. Żegnam – powiedziałam na odchodne i zamknęłam za sobą drzwi, zanim zdążył mi coś odpowiedzieć.
            Można by rzec, że wszystko wróciło do normy. Malfoy znów był tym samym Malfoyem i zdawał się zapomnieć o naszej niedoszłej wspólnie spędzonej nocy. A ja starałam się brać z niego przykład i odwdzięczałam się tym samym. Wspomnienie tamtych wydarzeń zepchnęłam w najciemniejszy kąt mojego umysłu i starałam się do tego nie wracać. Pochłaniało mnie teraz zupełnie coś innego – od czasu drugiego zadania nie miałam żadnego kontaktu z Susan. Zniknęła z mojego umysłu, nie odpowiadała na listy, których wysłałam chyba z tuzin przez ostatnie kilka dni.
            Spędzałam też każdą wolną chwilę w bibliotece. Raz ćwicząc i przypominając sobie zaklęcia, które mogłyby przydać mi się podczas trzeciego zadania, a innym razem szukając informacji na temat tego, w jaki sposób umysł mój i Susan był połączony. Niestety, jak dotąd, nie spotkałam ani jednej wzmianki, przybliżającej mnie do rozwiązania zagadki. Równocześnie przeklinałam siebie w myślach, że nigdy nie wyciągnęłam z pani Hope więcej informacji na ten temat. Przecież miałam tyle okazji!
            Coraz częściej jednak, schodziło to na boczny tor. Trzecie zadanie turnieju pochłaniało mnie bez reszty. Bardzo przypominało mi to, które musiał jako ostatnie wykonać Harry podczas Turnieju Trójmagicznego. Z tą jednak różnicą, że każda para z poszczególnej szkoły zostawała teleportowana w inną część stworzonego specjalnie na tę okazję lasu. Zwyciężał ten, kto jako pierwszy znalazł z niego wyjście. Pod warunkiem, że po drodze nie dopadło i nie zjadło go jakieś przerażające, magiczne stworzenie albo nie zaatakowała jadowita roślina. Może gdybym miała inne oparcie, to nie przeżywałabym tak tego zadania. Wiedziałam jednak, że pozostawiona w środku jakiegoś buszu, sam na sam z Malfoyem, jestem w większym niebezpieczeństwie niż musiałabym zrobić wszystko sama. Dlatego cały swój wolny czas poświęcałam na przygotowania. Byłam już tam blisko zwycięstwa w tym konkursie, że nie zamierzałam się teraz poddawać. Zbyt wiele już osiągnęłam.
            Spojrzałam na zegarek na ręku. Zostało mi jeszcze ponad czterdzieści minut do pierwszych zajęć. Zawróciłam więc na pięcie i ruszyłam w stronę biblioteki. Zawsze uda mi się powtórzyć jeszcze kilka zaklęć, prawda?
  
~*~*~
Perspektywa Blaise’a

            Mijał już drugi tydzień, kiedy byłem zamknięty w tej odciętej od świata norze. Dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego Malfoy tak bardzo lubił tu przyjeżdżać – odkąd tu przyjechałem, nie widziałem w okolicy żywej duszy, a wokół panował taki spokój, że momentami miałem wrażenie, jakbym był ostatnim, żyjącym człowiekiem. Cisza, która tu panowała była tak irytująca, że aż brzęczało mi w uszach. Wiedziałem, że jak będę musiał tu spędzić jeszcze przynajmniej kilka dni to zwariuję.
            To wszystko sprawiało też, że miałem więcej czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć. W ostatnim czasie, Ginny praktycznie nie opuszczała mojego umysłu, przez co chodziłem tylko bardziej na siebie zły, że nie postarałem się o nią bardziej. Z każdą chwilą nękały mnie również coraz większe wyrzuty sumienia. Jak mogłem przespać się z Lucy skoro zależało mi na Ginny? Wiedziałem, jak bardzo ją zraniłem i nie mogłem sobie tego darować.
            Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. A gdyby tak się z nią spotkać? Wiedziałem, że ona mnie nie wyda, mimo że dużo osób mnie szukało – w końcu jeden z uczniów zaginął bez śladu i nie ma o nim żadnych wieści. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że gdy tylko Malfoy dowie się, że naraziłem nasz wspólny plan przez dziewczynę, znajdzie mnie i zabije gołymi rękami. Z każdą chwilą jednak, coraz mniej mnie to obchodziło.
            Pobiegłem szybko do zajmowanego przez siebie pokoju i wśród śmieci wszelkiej maści znalazłem kawałek pergaminu. Złapałem pióro oraz atrament i siadając przy stole, zacząłem szybko pisać.

            Droga Ginny,
            Wiem, że nie chcesz mnie znać. Całkowicie to rozumiem, ale nie daruję sobie, jeśli nie dasz mi ostatniej szansy. Przyjdź do Gospody Starego Grega na skraju Hogsmeade. Będę tam czekał cały dzień w następną sobotę. Wiem, że wtedy macie pierwsze, wiosenne wyjście do wioski, więc nie będziesz miała problemu z przyjściem.
            Proszę, daj mi szansę ostatni raz wszystko Ci wyjaśnić. Obiecuję, że nie pożałujesz.
B.Z.

            Przeczytałem to, co napisałem, jeszcze kilkakrotnie, ale z każdym kolejnym razem, brzmiało to coraz gorzej. Nie byłem dobry w przelewaniu swoich myśli na papier. Miałem tylko nadzieję, że Ginny nie odmówi.
            Wyszedłem na zewnątrz i przywołałem do siebie swoją sowę. Przyczepiłem jej do nóżki napisany przed chwilą list i nakazałem dostarczyć go do Hogwartu. Teraz pozostawało mi tylko czekać na pozytywną odpowiedź. Innej, nawet nie chciałem brać pod uwagę.

_________________

           Czuję, że wracam do gry. I nie mówię tylko o blogu. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu udało mi się odzyskać kontrolę nad tym, co dzieje się w moim życiu. Jeszcze pół roku temu wydawało mi się, że wszystko tracę. Przyjaźnie, miłostki, te większe i mniejsze – to wszystko wypadało mi z rąk, a ja nie wiedziałam, jak to odzyskać. Ale teraz wszystko wraca do normy.
            Wniosek? Nigdy się nie poddawajcie. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów będziemy władcami swojego życie. Kto wie, może los już szykuje dla nas lepsze jutro?

            A rozdział dedykowany Avy ;* tak po prostu. Bo cieszę się, że wróciła i nadal mogę na nią liczyć. I wiem, że nasza współpraca jeszcze przejdzie do historii. Tego nam obu życzę ^^
            A poza tym to ona zainspirowała mnie do napisania tego rozdziału. Skończyłam go dosłownie przed chwilą, a zaczęłam pisać dopiero popołudniu. Więc to jej dziękujcie, że rozdział pojawił się tak szybko.

            Pozdrawiam,  

20 komentarzy:

  1. ojej, dziękuję myszko! :*** zaraz zabieram się za czytanie, tylko jeszcze ogarnę maila i siebie tak trochę xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Susan ma nazwisko takie samo jak Twój nick? :D
    Znalazłam błąd: "odkąd tu przyjechałam [przyjechałEm], nie widziałem w okolicy żywej duszy, a wokół panował taki spokój, że momentami miałem wrażenie, jakby [jakbyM] był ostatnim, żyjącym człowiekiem".
    Bardzo mi się podobało i nawet powiem Ci, że Hermiona w tym rozdziale była bardziej podobna do tej kanonicznej niż wcześniej. Olała Malfoy'a [który oczywiście musiał się wtrącić, jak to on] i poszła się uczyć. Szkoda tylko, że nie wie jaki będzie finał trzeciego zadania [chociaż ja liczę, że Draco nie odda jej w łapska Voldemorta ;D].
    Ciekawe czy Ginny przjdzie. Sama nie wiem co bym na jej miejscu zrobiła. Ale chyba jednak bym przyszła.
    No tak to już w życiu jest, raz z górki, raz pod górkę, ale najważniejsze, tak jak mówisz, nie poddawać się. Chociaż czasem to trudne.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak samo ;)
      Błędy poprawione!
      Starałam się, żeby Hermiona wyszła bardziej kanoniczna, bo coraz więcej osób zwraca mi na to uwagę. Cieszę się, że chociaż trochę mi się udało ;d
      Sprawa Ginny i Blaise'a już niedługo się wyjaśni. W sumie przez kilka następnych rozdziałów to właśnie na nich się skupię ;d
      Kłaniam się nisko! ^^

      Usuń
  3. Przepraszam, że nie zdążyłam wczoraj skomentować, więc robię to dzisiaj od razu. :*
    ja też znalazłam literkówkę: Wszystkowiedzącą-I-Irutująco-Mądrą-Panną-Granger, irytującą mądrą :)
    no, tak ma być. W tym odcinku dziewczyny rządzą - ani Lucy nie słucha "przeprosin" Toma, ani Hermiona dogadywania Malfoya. Podoba mi się, że teraz to one są tą silniejszą stroną.
    Narobiłaś mi ochoty na spotkanie Blaise' a i Ginny. Czuję, że będzie... pełne emocji :D
    Miło czyta się, że ktoś pozbierał swoje życie. Życzę Ci tutaj powodzenia, żeby już nigdy się nie rozpadało. I jeszcze raz dziękuję za dedykację, serduszko. Jak miło jest poczuć się i zostać nazwaną inspiracją. :) Ten apartament u mnie jest coraz większy! :P Oczywiście, że przejdzie do historii, przecież to MY. ;) Odnośnie - pogłówkowałam i w mailu czeka na Ciebie wypracowanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawiam, dziękuję za wytknięcie ;d
      Spotkanie Blaise'a i Ginny będzie zdecydowanie pełne emocji. Wiem, bo już jest napisane, mimo że to dopiero za dwa może trzy rozdziały ;p
      Kocham Twoje mailowe wypracowania <3

      Usuń
  4. juz myslalam ze w tej notce bedzie 3 zadanie, ile nas jeszcze bedziesz trzymac w niepewnosci? ;) milo ze zabini pisze do ginny, lubie go za to! A tak ogolnie to krotko ale wspaniale napisane. Czekam na nastepny rozdzial :)
    I ciesze sie, ze zaczelo ci sie ukladac :*
    Pati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na trzecie zadanie musicie jeszcze trochę poczekać ;p ale spokojnie, myślę, że pojawi się gdzie w granicy czterdziestego rozdziału. A to przecież lada moment! ;d
      Przez chwilę skupię się teraz na wątku Ginny-Blaise-Lucy, więc będziesz miała okazję trochę o nim poczytać ;)

      Usuń
  5. Genialnie !
    Super ze lucy nareszcie sie opamietala i chce wziac swoj los w swoje rece . Tom troche stracil w moich oczach , a przeciez jeszcze tak niedawno byl dla mnie fascynacja . Szkoda tylko ze stosunki na fali Draco - Hermiona sa z powrotem chlodne . Mam nadzieje ze nie odda jej Voldkovi , bo ja ci tego nie wybacze !! :'> :D ;** \ MM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Lucy weźmie się teraz w garść i uporządkuje w końcu swoje sprawy.
      Stosunki Draco i Hermiony jeszcze kilka razy będą się pogarszać i poprawiać. To mogę obiecać ;)
      Co zrobi dowiecie się już niedługo, cierpliwości! ^^

      Usuń
  6. hope <3

    posłusznie informuję, że wróciłam do gry wraz z nowym postem, szablonem, i pytaniem ;)
    jeżeli czytasz/będziesz czytać - skomentuj, daj mi jakiś znak, bo zastanawiam się czy z tym definitywnie nie kończyć :3

    + jej, chyba muszę jednak nadrobić całe Twoje opowiadanie, bo nic nie pamiętm już :C

    trzymaj się ciepło i liczę na szybką odpowiedż ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, no. Płeć piękniejsza przejmuje kontrolę, bardzo dobrze. Wystarczy już tej męskiej dominacji. Niech poczują teraz, jak to jest być zniewolonym. Chociaż podobałoby mi się, jakby zniewoleni byli też w nieco innych sytuacjach... If you know what I mean :)
    Biedny Blaise. Musi cierpieć w samotności tyle czasu. Sama lubię pobyć sama przez jakiś czas, ale dwa tygodnie to byłoby chyba za dużo nawet dla mnie. Ale właściwie lepiej dla niego, żeby się ukrywał. Szkoda tylko, że sam tego do końca nie rozumie i ryzykuje życiem, żeby tylko spotkać się z Ginny, której, swoją drogą, też mi szkoda. Biedactwa!
    Kulminacyjny moment zbliża się wielkimi krokami! Przewiduję, że to będzie rozdział 38, tak na oko. Byle jak najszybciej. Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wszystko będzie odbijać się teraz na facetach. Poczują smak porażki. Przemyślę jeszcze to ich zniewolenie xd
      Ginny jeszcze trochę będzie musiała przejść. A Zabiniemu musiałam pomóc się stamtąd wyrwać, bo przecież by zwariował! ;d
      38 rozdział to dopiero będzie taki wstęp. Prawdziwe rozkręcenie akcji będzie raczej w graniach 39-40 rozdziału, podczas trzeciego zadanie turnieju ;d
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  8. Było tam kilka powtórzeń, ale poza tym masz świetny język. Co tu się dziwić. Znam Twój styl od lat i po prostu wiem, że potrafisz pisać. Hermiona i Draco... Cóż jak zwykle on zimny drań, ona mądrala która postanowiła utrzeć mu nosa i nie dać po sobie poznać że ma uczucia. Oboje jednym słowem udają. Cóż... czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;*
      Udawać będą jeszcze trochę, ale to się powoli będzie zmieniać ;)

      Usuń
  9. No proszę, wracam z uczelni po męczącym tygodniu, a tu nowość ;)Bardzo się cieszę z tego faktu.
    Zdziwiło mnie, że Hermiona o nic nie pyta. Ja osobiście chyba bym wariowała, a Malfoyowi nie dałabym żyć, dopóki by mi nie powiedział, co i jak. No i oczywiście nie dziwi mnie jej zaniepokojenie w związku ze zniknięciem Susan. To w ogóle jakieś podejrzane mi się wydaje. Mam nadzieję, że to się niedługo wyjaśni.
    Och, Blaise xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona też wariuje, ale nie chce dać po sobie poznać, że jej na czymś zależy. Zresztą jak słusznie zauważyłaś - martwi się Sus i nie Malfoy jej teraz w głowie ;d

      Usuń
  10. świetne :D kiedy ukaże się następny rozdział ? ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;)
      prawdopodobnie jeszcze dziś, ale nie obiecuję ;d

      Usuń
  11. [Re: hogwart-memories] Dziękuję za miłe słowa.

    Mówiąc o wynalazkach, rozumiem, że masz na myśli gramofon? Przecież czarodzieje również słuchali muzyki, można uznać że odtwarzacze są kompatybilne z mugolskimi płytami. Nawet jeśli nie, Lily ma go od dawna(co jest w zakładce bohaterowie), więc nie uznałam za konieczne tłumaczenia jego działania.

    Wszystkie błędy poprawie razem, gdy dostane drugą wersję od bety.

    Pozdrawiam ;) [P.S. Proszę o odpisywanie na komentarze u mnie :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. troche sie to wszystko skreca plącze w tym opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA