niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 40: Bracia i siostry


Zerwałam się z miejsca, kiedy błogą ciszę panującą w pomieszczeniu, przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami. Szybko pożałowałam swojej reakcji. Głowa rozbolała mnie niemiłosiernie, a kark zdrętwiały od twardej i niewygodnej kanapy, teraz doskwierał mi jeszcze bardziej. Zaraz. Spałam na kanapie?
‑ Granger, mogłabyś iść odsypiać kaca w swoim dormitorium? Będę miał gościa, a ty wyglądasz jak strach na wróble. Nie chciałbym, żebyś ją przestraszyła – rzucił w moją stronę Malfoy, sprawca hałasu. – Poza tym, w takim stanie nie reprezentujesz godnie naszej szkoły – dodał, uśmiechając się złośliwie.
Siedziałam zdezorientowana całą sytuacją. Zmrużyłam oczy, próbując przypomnieć sobie wydarzenia ostatniego wieczoru. Pamiętałam, jak Malfoy namówił mnie, żebym trochę wypiła, a potem długo tańczyliśmy. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć, jak wróciłam do Pokoju Wspólnego. Mimo wszystko, wydawało mi się, że noc była dla nas udana i kiepski nastrój Ślizgona zbił mnie lekko z tropu.
- O co ci chodzi, Malfoy? – mruknęłam, wstając z kanapy i łapiąc się za głowę.
- O to żebyś wstała i doprowadziła się do porządku. Higiena osobista jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła, Granger.
Posłałam mu nienawistne spojrzenie.
- Widzę, że nasze stosunki wracają do normy – powiedziałam cicho z nieukrywanym żalem.
- Nie, Granger. Po prostu one nigdy się nie zmieniły – odpowiedział z kpiącym uśmiechem Ślizgon i wyszedł z Pokoju Wspólnego.
Westchnęłam zrezygnowana i znów opadłam na kanapę. I bez docinków Malfoya, głowa pulsowała mi bólem. Zakryłam twarz dłońmi. Co ja mu takiego wczoraj zrobiłam?

*
Po doprowadzeniu się do porządku, ruszyłam na obiad. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że spałam aż do trzynastej i pewnie, gdyby nie Malfoy, trwałoby to jeszcze dłużej.
Niespiesznie przechadzałam się po zamku, ciesząc jego widokiem. Do końca turnieju pozostało tylko sześć dni, więc to były ostatnie chwile, które mogłam tutaj spędzić. Domyślałam się, że nigdy więcej nie będę miała okazji tu powrócić, więc z uwielbieniem zapamiętywałam każdy szczegół tej niezwykłej szkoły. Wielkie okna, które rozświetlały korytarze; mury, które wydawały się znacznie weselsze i cieplejsze niż te w Hogwarcie; obrazy zerkające na mnie z wyższością i nieufnością, jakby chciały mi powiedzieć, że to nie jest moje miejsce. Mimo wszystko, przez te kilka miesięcy czułam się tutaj jak w domu. Fakt, brakowało mi przyjaciół, ale w życiu bym nie przypuszczała, że tak miło będę wspominać ten wyjazd.
- Hermiono – usłyszałam za plecami cichy, niepewny, męski głos. Odwróciłam się na pięcie, by upewnić się, że dobrze rozpoznałam jego właściciela.
- Michael.
Mój przyrodni brat był ostatnią osobą, którą spodziewałam się teraz spotkać.
- Czy to nie ty prosiłeś mnie, żebym zapomniała o twoim istnieniu? – zapytałam z goryczą. Nie wspominałam najlepiej naszego ostatniego spotkania. Mimo że powiedział mi wiele zaskakujących rzeczy o naszym wspólnym ojcu, nie przyjął mnie zbyt życzliwie i jasno dał do zrozumienia, że nie chce mnie znać. Nie mogłam tego zrozumieć, ale starałam się z całych sił uszanować jego decyzję i za każdym razem, gdy wpadaliśmy na siebie przypadkiem, nawet na niego nie patrzyłam. Nie chciałam mu dawać powodów, by znienawidził mnie jeszcze bardziej.
- Wiem, po prostu… - Przerwał na moment, wzdychając głośno. Nagle złapał mnie za ramię i wciągnął do jednej z nieużywanych klas. Rozejrzał się po jej wnętrzu, upewniając się, że nikt nas nie podsłuchuje i przenosząc wzrok na mnie, dodał znacznie pewniej: – Chciałaś, żebym udzielał się w twoim życiu? Chciałaś braterskiej troski? To posłuchaj mojej rady i trzymaj się z dala od Malfoya.
Spojrzałam na niego, ze zdziwieniem marszcząc brwi.
- Dlaczego mnie o to prosisz? I skąd pomysł, że w ogóle mam coś wspólnego z Malfoyem? Raczej nie pałamy do siebie sympatią – mruknęłam niechętnie.
- Wczoraj odniosłem inne wrażenie – powiedział, uśmiechając się z pożałowaniem, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że jestem okropnym kłamcą. I miał rację. – Całą noc świetnie się bawiliście. Wyszliście też razem, trzymając się za ręce. – Spłonęłam rumieńcem słysząc te słowa. Widziałam, jak Michael uśmiecha się pod nosem. Głupie policzki! Zawsze muszą mnie zdradzić.
- Nadal nie rozumiem, dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żebym trzymała się od niego z daleka. Nawet go nie znasz. – Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, zdałam sobie sprawę, że bronię Malfoya. Widziałam, że Michael też to dostrzegł.
- Wystarczy, że znam jego ojca. Jest Śmierciożercą. A u nich takie funkcje są dziedziczne.
- Nasz ojciec też był Śmierciożercą, a jakoś nie widzę, żebyśmy mieli wypalony Mroczny Znak na przedramieniu. – Chłopak skrzywił się znacząco na moje słowa.
- Dobrze wiesz, że to całkiem inna sytuacja.
- Nie, Michael. Uważam, że to ciągłe uciekanie i dopatrywanie się we wszystkich najgorszego, doprowadziło cię do paranoi.
- Rób, co chcesz. Tylko nie mów potem, że cię nie ostrzegałem – mruknął ze złością i odwrócił się w stronę wyjścia. Już kładł rękę na klamce, gdy w ostatniej chwili, o czymś sobie przypomniałam.
- Michael, poczekaj! – Chłopak odwrócił się w moją stronę, a ja niewiele myśląc, rzuciłam mu się na szyję. – Unikasz mnie, więc pewnie do turnieju nie będziemy mieli okazji porozmawiać. Być może już nigdy się nie spotkamy. Nie chciałabym żyć ze świadomością, że nigdy nie przytuliłam własnego brata – wyszeptałam mu w koszulkę. Dopiero po chwili poczułam, jak chłopak kładzie mi ręce na plecach i również mnie mocno przytula. Trwało to dosłownie kilka sekund i wiedziałam, że wiele go to kosztuje, ale i tak do końca życia miałam nie zapomnieć tego uścisku.
Odsunęłam się od niego na kilka cali, a on unikając mojego spojrzenia, ale wciąż trzymając dłonie na moich plecach, powiedział cicho:
- Powodzenia, Hermiono. Uważaj na siebie – odchrząknął znacząco, zapewne speszony moim zachowaniem i swoimi słowami. Wciąż na mnie nie patrząc, odwrócił się i już bez słowa opuścił pomieszczenie. Uśmiechnęłam się do siebie. Jednak nie był wobec mnie całkowicie obojętny i chociaż nigdy by się do tego nie przyznał – naprawdę się o mnie martwił. To było miłe uczucie. Szczególnie, że na chwilę obecną był jedynym, znanym mi członkiem rodziny.

*
Piątek, dzień przed turniejem. Hogwart.
Lucy Lenkey nie mogła usiedzieć w miejscu. Od pamiętnej, sobotniej rozmowy z Weasley minął już prawie tydzień, ale jej wciąż dźwięczały w głowie słowa Gryfonki. Nie mogła, nie chciała wierzyć w ich prawdziwość, ale po co Ginny miałaby ją okłamywać?

To, że nie pisze do ciebie, nie oznacza, że nie odzywa się też do mnie.

Lucy od tygodni martwiła się o Blaise’a, od grudnia nie miała z nim najmniejszego kontaktu. Nie wysłał listu, nie pożegnał się, gdy zamiast jej brata pojechał do Beauxbatons. Nawet nie miała pewności, że jeszcze żyje. Ale na pewno wiedziała, że o niej nie pamięta.
Zacisnęła dłonie w pięści. Jak mogła dać się tak wykorzystać? Czy to była karma? Zawsze to ona żerowała na facetach, byli na każde jej zawołanie, wystarczy, że posłała któremuś jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Dopiero Zabini okazał się inny. To on ją uwiódł – swoją niedostępnością, obojętnością względem jej wdzięków. Wychodziła z siebie, żeby mu zaimponować, żeby udowodnić wszystkim, że jego też może zdobyć i nawet się nie zorientowała, kiedy się… zakochała. I przegrała walkę o jedynego chłopaka, na którym jej zależało z pierwszą lepszą Gryfonką. Nie mogła sobie tego darować.
Nie chodziło tylko o to, że potrzebowała jego bliskości. Traktowała go także, jako przyjaciela, chociaż nigdy nikomu by się do tego nie przyznała. Tuż przed ich wspólną nocą, kiedy pierwszy raz mieli okazję szczerze porozmawiać, zrozumiała, że łączy ich jakaś dziwna więź. Coś więcej niż przyjaźń, ale jeszcze mniej niż miłość. Pożądanie? Fascynacja? Nie wiedziała, czym spowodowane było narastające zainteresowanie jego osobą, ale czuła, że powoli wyniszcza ją od środka. Jakby wysysało z niej wszystkie dobre emocje. A przecież to, co ich łączyło, było czymś dobrym.
Nie wytrzymując dłużej samotności i zmagań z własnymi myślami, wyszła ze swojego dormitorium i pobiegła w stronę pokoju chłopców z szóstej klasy, który obecnie zajmował tylko jej brat. Zatrzymała się przed drzwiami i bez wahania, zdecydowanie zapukała, mimo że nie miała pojęcia, co chce mu powiedzieć.
- Proszę – usłyszała donośne zaproszenie do środka. Kiedy tylko przekroczyła próg pokoju i dostrzegł ją Tom, posłał jej pełne zdziwienia spojrzenie.
- Lucy? Co ty tu robisz? – zapytał, nie kryjąc zdezorientowania, ale i radości, którą poczuł widząc siostrę. Bał się, że już nigdy mu nie wybaczy. Może jednak była nadzieja?
- Tom, ja… - Czuła, jak do oczu napływają jej łzy, dlatego spuściła wzrok, unikając przeszywającego spojrzenia brata. Rozpaczliwie szukała w głowie czegoś, co mogłaby teraz powiedzieć, co przerwałoby tą męczącą ciszę, która aż drażniła jej zmysły. Gdyby tylko Tom zadał jakieś pytanie; powiedział coś, czego mogłaby się uchwycić jak deski ratunkowej, rzucił jakiś temat, który mogliby kontynuować. Ale on milczał, czekając cierpliwie na to, co ona miała mu do powiedzenia.
- Tom, ja już tak nie mogę – szepnęła w końcu, nie panując nad łzami, które wypłynęły z jej oczu. Chłopak nic na to nie odpowiedział, jedynie pokonał krok, który ich dzielił i przytulił mocno siostrę, na co ona jeszcze bardziej się rozpłakała. Brakowało jej jego ciepła, bicia serca, które słyszała zawsze, gdy ją przytulał. Nic tak nie uspokajało jak jego bliskość. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo odczuła jego brak przez ostatnie tygodnie.
- Już dobrze – szepnął cicho, wprost do ucha, nie przestając głaskać jej po głowie. – Cokolwiek się stało, wszystko się ułoży, obiecuję.
- Nie składaj mi fałszywych obietnic, Tom. To najgorsze, co możesz zrobić – odezwała się zachrypniętym głosem Lucy, odrywając się od niego i rękawem bluzki ocierając łzy.
Tom patrzył na nią wyczekująco, dając tym do zrozumienia, że czeka aż mu wszystko wyjaśni. Dziewczyna znów spuściła wzrok.
- Nie ma go, Tom. On odszedł, nawet o mnie nie pamięta – szepnęła. – Kiedy czułam, że cię straciłam na rzecz Granger, to on przy mnie był. Kiedy myślałam, że nic mi nie zostało, powiedział, że on zawsze tu będzie, że mogę na niego liczyć.

- Więc powiedz mi, co ja takiego mam?
- Mnie.

Te słowa pojawiały się w jej głowie zawsze, gdy wspominała ich wspólną noc. Mnie – jeden, krótki wyraz, który dawał tyle nadziei, podnosił na duchu i sprawiał, że znów uwierzyła w siebie i lepsze jutro.
- Wybacz, że zostawiłem cię samą właśnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałaś – szepnął Tom, znów przytulając ją do siebie. – Obiecuję, że teraz wszystko się zmieni.
- Skąd ta pewność?
- Naprawiłem szafkę. Jutro, gdy tylko Malfoy wykona swoją część zadania, rozpocznie się bitwa o Hogwart. Więc szykuj się siostrzyczko. Bo niedługo pojawią się w Hogwarcie nowe rządy.


__________________

*Beta - Bezsprzeczna

Ach! Już 40 rozdziałów za nami. Cieszycie się? :>
Chyba nie trudno się domyślić, że najbliższe rozdziały to punkt kulminacyjny tej historii, prawda? Już w następnym rozdziale spotkanie Ginny z Blaisem – w końcu wyjaśni się czy ich związek jest już skończony, czy może jeszcze będą go ratować. Plus turniej, na który wszyscy czekamy. Dodam, że mam już wszystko rozplanowane na najbliższe trzy, cztery rozdziały i mam nadzieję, że Was nie zawiodę.

Pozdrawiam cieplutko i całuję w oba policzki!  

21 komentarzy:

  1. Aaaaaaa pierwsza ;) notka zajebista jak zawsze szkoda ze taka krutka :( juz czekam na kolejna pisz szybciutko co i jak bo juz niemoge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna nie będzie już taka krótka ;p dziękuję ^^

      Usuń
  2. Haha, czyli jednak Hermiona nie pamięta co się stało poprzedniej nocy. Biedaczka, ja bym chciała taką noc pamiętać. ;D No może oprócz tej kłótni z Draco. Ciekawe czy kiedyś do niej wrócą, znaczy, czy Draco coś wspomni, bo ona przecież nie pamięta. [Mogła mu więcej wygarnąć, nic by nie straciła]
    A kogo to Malfoy do siebie zaprosił? Co to za dziewczyna? ;) Chciałabym wiedzieć!
    Nie spodziewałam się, że Michael jeszcze się kiedyś do Hermiony odezwie. Tak dziwnie, wyjechał z tą radą, chyba musiał czegoś się dowiedzieć, czy zobaczyć, bo od tak by do niej nie podszedł. Chyba. Hermiona broni Malfoy'a, choć tak naprawdę to sama nie wie o nim tak dużo. Ale ona ma trochę spaczone podejście do niego.
    Ooo, to było takie słodkie, nie odepchnął jej a nawet można powiedzieć, że przytulił. Dziwnie tak, poznać brata po tylu latach, na dodatek on nie chce cię znać. Masakra, nie wyobrażam sobie tego. I choć sama nigdy zbyt dobrych kontaktów z bratem nie miałam, teraz jak nie mieszkam z nim, stwierdziłam, że naprawdę jest mi bliski. I może dopiero teraz zaczynam rozumieć relacje Lucy-Tom. Do kogo miała się zwrócić? Tom przyjął ją z otwartymi ramionami. Choć trochę dziwnie mi z myślą, że Tom jest synem Voldemorta. Jakoś... Dziwnie xd. Voldemort jest dla mnie postacią tak przesiąkniętą złem, nienawiścią, że Toma postrzegam trochę jak kopię ojca. A jak widać Tom potrafi okazać trochę ciepła. Nie wiem czy on taki jest, czy może to tylko na razie. Może kiedyś to się wyjaśni. W każdym razie, ciągle mi dziwnie z myślą o dziecku Voldemorta! ;D
    Och jak to się sprawdza, że jak ktoś cię olewa to tobie zaczyna zależeć.
    "- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak cię nienawidzę Zabini – powiedziała spokojnie dziewczyna, podchodząc do barku i powtarzając czynność, którą przed chwilą wykonał chłopak.
    Szatyn zaśmiał się na jej słowa.
    - Za to, że nie nalałem ci Whiskey?
    - Nie, za to, że w ogóle się urodziłeś – wyszeptała do niego dziewczyna, groźnie mrużąc oczy."
    Najpierw go nienawidzi, a teraz go kocha. ;D Odwróciło się wszystko przeciwko niej i jak na początku nie, to teraz mi jej szkoda. No trudno, nie każdy będzie na tym świecie szczęśliwy.
    Czekam na 41, w którym w końcu będzie turniej. Chyba nie muszę pisać jak bardzo nie mogę się doczekać?! ;)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, kogo Malfoy zaprosił nie będzie miało większego znaczenia dla opowiadania. Ot tak, miało pokazać, że wrócili do dawnych, oziębłych stosunków, a Hermiona nie jest dla niego nikim ważnym.
      Powiem szczerze, że ciężko przedstawia mi się relacje jednego i drugiego rodzeństwa szczególnie, że sama jestem jedynaczką. Jednak są mi oni niezbędni do opowiadania. To sama Tom, jako syn Voldemorta. Sama nie mogę czas przywyknąć do tej myśli, ale skoro już nim u mnie został to muszę się tego trzymać ;p
      Uwielbiam opisywać perypetie Lucy. Wyjątkowo! Dlatego jeszcze trochę o niej będzie, to nie koniec jej historii :>

      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. No proszę, będzie bitwa! Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będzie się działo ^^ mam nadzieję, że Was nie zawiodę.

      Usuń
  4. Ale mi zrobiłaś prezent na urodziny tym rozdziałem :* ... Zapowiada się naprawde ciekawie i już nie mogę się doczekać bitwy !!
    I mam nadzieje że Malfoy w końcu zrozumie że kocha Hermionę , bo ile można być takim zimnym draniem. 3maj się :***
    Pati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego! Spóźnione, ale szczere ^^
      Kiedyś na pewno zrozumie :>

      Usuń
  5. Na samym początku - przepraszam, że tak długo się tutaj nie odzywałam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, oprócz tego, że doba ma tylko 24 godziny, a ja już nie pamiętam, jak to jest spokojnie usiąść na tyłku.
    Nadrobiłam zaległe rozdziały i - jestem pod wrażeniem. Opisujesz ich relacje tak umiejętnie i naturalnie, że chylę czoła. Nie ma żadnych sztucznych dialogów, wymuszonych scen; wszystko jest idealnie wręcz wyważone i za każdym razem coś mnie zaskakuje. Po przeczytaniu tego rozdziału znów nie mogę doczekać się kolejnego - ten cały turniej mnie intryguje. No i Malfoy... "Twój" Malfoy jest absolutnie fantastyczny, właśnie taki, jaki jest.
    Przy okazji: dziękuję za nominację do LA. Jeśli tylko znajdę dodatkowe pięć minut, zabiorę się za te odpowiedzi. Ostatnio jestem zacofana, niczym przemysł w Rosji.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a przestań! Nie masz za co przepraszać. Wiesz, że sama jestem nie lepsza.
      Nawet nie wiesz, jak miło słyszeć takie słowa. Osobiście sama ciągle widzę same minusy i błędy tego, co piszę, więc miło się czyta, że ktoś jednak dostrzega jakieś postępy. A na odpowiednim wykreowaniu Malfoya zawsze mi strasznie zależało. Uważam go za genialną postać i poświęcam mu od początku najwięcej uwagi. Dobrze, że udaje mi się trzymać jego kanonicznej wersji... na razie. Zobaczymy, co będzie dalej.
      Czekam na Twoje odpowiedzi. I kocham Twoje porównania xdd

      Również pozdrawiam! ^^

      Usuń
  6. Mrs. Malfoy ♡ ♥8 grudnia 2012 21:58

    "Nie przesadzajmy z tym sensem życia, to tylko opowiadanie ;) ale fakt, mi też ciężko będzie je zakończyć. "

    Ale naprawdę , hope tak jest . Gdy poznałam twojego bloga coś się we mnie odmieniło . Oczywiście HP też przyczynił się do tej odmiany , no ale twój blog ... Nie mogę sobie wyobrazić , że pewnego dnia wejdę tu i zobaczę notkę o treści " Blog zakończony " . Po prostu nie mogę . To stało się już moim przyzwyczajeniem .
    Ja wiem , że to może brzmi niedorzecznie i głupio ale tak było , jest i będzie i nigdy już to się nie zmieni .


    "- Naprawiłem szafkę. Jutro, gdy tylko Malfoy wykona swoją część zadania, rozpocznie się bitwa o Hogwart. Więc szykuj się siostrzyczko. Bo niedługo pojawią się w Hogwarcie nowe rządy."

    Wow. Muszę powiedzieć , że się przestraszyłam xxD. Ale coś czuję , że będzie niezła akcja . I mam nadzieję , że Draco nie odda Herm w łapy Czarnego . Choć nie jestem już tego taka pewna bo ostatnio ich relacje tak jakby się pogorszyły . No , chyba że Zabini nadleci z pomocą lub sam Tom ;)

    Ogólnie to rozdział super :D Jak zawsze ;p
    Czekam z niecierpliwością na następny ;P

    Będzie dla mnie najlepszym prezentem :D

    A i ...
    Wesołych Świąt !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie miło czyta się takie słowa. Dziękuję! ;*
      Chciałam Was trochę postraszyć ;p będzie akcja, to fakt. I mam nadzieję, że Was nie zawiodę :>

      Wesołych Świąt? Już? Chyba jeszcze się "przeczytamy" do tego czasu, coo? :>

      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. witam :) chcialabym z Toba porozmawiac, a niestety nie moge nigdzie znalezc PW do Ciebie. moglabys podac mi swoje gg lub napisac? z gory dziekuje i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z gg nie korzystam już od dawna. Ale jarzebska.natalia@gmail.com to mój mail. Jak jesteś zainteresowana rozmową to śmiało pisać tutaj ^^

      Usuń
  8. Ojejej.
    Pozmieniało się... Wiele.
    Nie wiem,m czy mnie jeszcze pamiętasz :P kiedyś czytałam Twojego bloga, a Ty mojego, zanim jeszcze opuściłam go na jakiś czas!
    Powiem Ci, że nadrobiłam zaległości i przeczytałam całość :D bardzo podoba mi się i styl - który jest zupełnie inny od tego, który pamiętam :P - i fabuła. Ciekawa jstem, co teraz Draco zrobi... Bitwa o Hogwart z innej perspektywy - dla mnie bomba! Nie mogę się doczekać, i oczywiście proszę o info:)

    u mnie też nowy rozdział, powitalny od dłuższego czasu, choć nadal kontynuuję, jakbyś miała ochotę wpaść:)
    buziaki, Caitlin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że Cię pamiętam! Czytelników się nigdy nie zapomina ^^
      Informować, nie informuję. Wystarczy dodać mnie do obserwowanych, jeśli jesteś na blogspocie ;)

      Chętnie bym zajrzała, ale nie podałaś adresu :P

      Usuń
  9. Pierwsza się upominałaś, więc pierwsza dostaniesz ;D
    Napisz do mnie na gg: 2210882, albo na maila: stowarzyszenie.dhl@blogspot.com , a wyślę Ci uzasadnienia ocen Twojego opowiadania :D
    Pozdrawiam, Alex ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Poświęciłam noc na przeczytanie tego. Wiesz co ? Czytałam wiele ficków i powiem Ci że nawet mi się spodobało. Nie czytam zbyt często blogów ,ale jakoś się tu znalazłam i niecierpliwe czekam na kolejny rozdział. Kiedy mogę się owego spodziewać ? Pozdrawiam, Marnotrawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że to co tworzę przypadło Ci do gustu ;) Nowy rozdział już jest, a data kolejnego zawsze znajduje się w lewej kolumnie na górze, w informacji ^^

      Usuń

Theme by MIA