Malfoy ścisnął mocniej moją dłoń i zanim zdążyłam chociażby
otworzyć usta – w okolicy pępka poczułam znajome szarpnięcie. W oczach zrobiło
mi się ciemno, a żołądek wywrócił koziołka. Stałam już na ziemi, ale wciąż nie
mogłam otworzyć oczu, bojąc się, że zwymiotuje. Czułam rękę Ślizgona na swojej
talii, jakby chciał mnie potrzymać, gdybym zamierzała upaść, ale nie mogłam na
to w żadne sposób zareagować, wciąż czując mdłości. Do tego w głowie krążyło mi
tysiące myśli, nie wiedziałam, której powinnam uchwycić się najpierw.
Po dłuższej chwili usłyszałam znaczące chrząknięcie.
- Granger? – zapytał Malfoy niepewnie.
Otworzyłam oczy i prawie krzyknęłam z zaskoczenia.
- Na Gordyka! Gdzie my jesteśmy?!
Okręciłam się wokół własnej osi, zapominając całkowicie o zawrotach
głowy i nudnościach. Stałam na środku pustej, ogromnej plaży. Kilka metrów za
Malfoyem dostrzegłam niewielki, drewniany domek, zapewne służący, jako
mieszkanie dla ludzi przyjeżdżających tu na wakacje. Plaża płynnie zmieniała
się w las, który teraz był pogrążony w ciemności. Odwróciłam się i spojrzałam w
przeciwną stronę na wszechobecną, otaczającą nas wodę. Nie wiedziałam czy to
morze, czy ocean, ale na linii horyzontu dostrzegłam wschodzące słońce. Zmarszczyłam
brwi. Przecież we Francji był dopiero wieczór…
- Malfoy, nie ręczę za siebie – szepnęłam równie przerażona,
co zdenerwowana. – Coś ty do jasnej cholery narobił? – zapytałam jeszcze
ciszej, łapiąc się desperacko za głowę. Miałam tyle pytań, że nie wiedziałam,
od czego zacząć.
- Jesteśmy na wyspie. Na Oceanie Spokojnym – odpowiedział ze
stoickim spokojem. Posłałam mu spojrzenie pełne niedowierzania.
- Że gdzie?!
- Na wyspie na…
- Słyszałam, co powiedziałeś! – przerwałam mu zirytowana. –
Malfoy, powiedz mi, co ty wyrabiasz? Co ja tu robie? Turniej… Śmierciożercy…
Jak mogłeś mnie im wydać? – szepnęłam, czując jak żal ściska mi gardło. Malfoy
skrzywił się nieznacznie.
- Mam coś do załatwienia – powiedział, zmieniając temat, co
jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. – Zostań tu i czuj się jak u siebie –
dodał, uśmiechając się ironicznie.
- Słucham? Chyba nie liczysz, że się ciebie posłucham i
zostanę tu sama! – odpowiedziałam, posyłając mu spojrzenie pełne politowania.
- Chyba nie będziesz miała wyjścia – powiedział ze swoim
firmowym, ironicznym uśmiechem i zniknął z cichym trzaskiem. Zamrugałam
zaskoczona. Potrząsnęłam głową, żeby otrząsnąć się na chwilę z myśli, które
kłębiły mi się teraz w głowie i skupiłam się na Hogsmeade, żeby teleportować
się prosto do Hogwartu i odpowiedzieć komuś kompetentnemu, co się stało.
Obróciłam się na pięcie, ale nic się nie wydarzyło. Spróbowałam jeszcze raz, a
potem kolejny, ale nadal nie byłam w stanie nic zrobić. Klęłam w myślach na
Malfoya, równocześnie próbując sobie przypomnieć, jakieś zaklęcie, które
mogłoby pomóc mi w ucieczce z tej przeklętej wyspy, ale z osłupieniem zdałam
sobie sprawę, że nie mam swojej różdżki.
- Nienawidzę cię, Malfoy! – warknęłam w przestrzeń, licząc,
że chłopak to usłyszy.
Westchnęłam przeciągle, a gdy w końcu echo moich słów złowieszczo
ustało, ruszyłam w stronę drewnianej chatki, czując, że nie mam innego wyjścia,
jak poczekać tam na Malfoya.
*
(Koniecznie posłuchać!)
W tym samym czasie, Hogsmeade.Perspektywa Lucy Lenkey.
„Zabawne, jak serce może się mylić
Więcej, niż tylko parę razy.
Dlaczego zakochujemy się tak łatwo?
Nawet jeśli nie jest to słuszne.”*
Więcej, niż tylko parę razy.
Dlaczego zakochujemy się tak łatwo?
Nawet jeśli nie jest to słuszne.”*
Stałam przy drzwiach do Gospody Grega już od kilku godzin.
Trochę mi zajęło znalezienie tego miejsca, bo śledzenie Weasley wcale nie
należało do najłatwiejszych zadań. Ale zdecydowanie się opłacało. Przynajmniej
miałam pewność, że Blaise jest w środku.
Zebrałam się w sobie i niepewnie pchnęłam drzwi. Uderzył
mnie zapach stęchlizny i alkoholu. Wnętrze niewiele różniło się od tego w
Gospodzie Pod Świńskim Łbem – było tak samo odrzucające i obskurne. Gdyby nie
zależało mi tak bardzo na spotkaniu z Blaisem, moja noga na pewno nigdy by tu
nie postała.
Weszłam dalej, podchodząc do lady baru. Gestem dłoni
przywołałam do siebie barmana.
- W który pokoju znajdę Blaise’a Zabiniego? – zapytałam bez
ceregieli.
- Nie wiem, o kim mówisz – rzucił w moją stronę mężczyzna i
już miał odejść, kiedy z kieszeni wyjęłam woreczek z gruchającymi, złotymi
monetami. Położyłam go przed nim i zapytałam ponownie.
- Więc w którym pokoju go znajdę?
Barman zajrzał do woreczka i otworzył szerzej oczy ze
zdziwienia.
- Drugie piętro, pokój numer trzydzieści trzy.
Nie zaszczycając go
nawet spojrzeniem, minęłam go i ruszyłam schodami na górę. Znalezienie pokoju
nie sprawiło mi żadnych trudności – tak jak przypuszczałam, było w najbardziej
odosobnionej części Gospody. Stanęłam przed drzwiami odpowiedniego pokoju i
wzięłam głęboki oddech. Już miałam poddać się ponownym wątpliwościom, które
ogarniają mnie już od kilku godzin, kiedy stwierdziłam, że tak naprawdę nie mam
nic do stracenia.
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Blaise leżał
rozpostarty na łóżku, które zajmowało większą część pomieszczenia, a kiedy
usłyszał, że ktoś wtargnął do pomieszczenia poderwał się z miejsca. Uśmiechnęłam
się do niego, ale mina szybko mi zrzedła, kiedy w jego oczach dostrzegłam
rozczarowanie.
- Spodziewałeś się Weasley, co? – mruknęłam, krzywiąc się
mimowolnie.
- Czego chcesz, Lenkey? – warknął, siadając na brzegu łóżka.
Zamknęłam za sobą drzwi, gorączkowo myśląc, co mu
odpowiedzieć. W głowie miałam tyle najróżniejszych scenariuszy tego spotkania.
Powinnam dalej grać zimną, nieczułą Lucy Lenkey? Nadal pozwalać mu widzieć mnie
taką, jaką chciał dostrzec czy pozwolić mu na odnalezienie we mnie czegoś
więcej niż tylko głębokiej nienawiści? Przecież nie mógł być aż tak ślepy.
Musiał coś dostrzec, musiał wiedzieć, że uczucie, jakim go obdarzyłam jest
zupełnie inne niż nienawiść, którą zawsze mu okazywałam. Musiał… Prawda?
- Wszyscy myślą, że nie żyjesz. Zniknąłeś nagle bez śladu…
Narobiłeś niezłego rabanu, Zabini. Wiesz o tym? – rzuciłam z kpiną, na co on
się głośno roześmiał.
- Wiesz, że lubię być w centrum uwagi. To chyba będzie mój
najlepszy dowcip – uśmiechnął się do mnie wdzięcznie. – Spodziewałem się, że
wpadniesz tu z awanturą. Czyżbyś aż tak się zmieniła przez te kilka ostatnich
miesięcy, Lenkey?
- W sumie taki miałam plan – odwzajemniłam uśmiech.
Dostrzegłam zdziwienie na jego twarzy. Nagle zdałam sobie sprawę, że tym
szczerym, ani trochę nie ironicznym uśmiechem, po razy pierwszy ukazałam mu
część prawdziwej mnie.
- Co się stało, że uległ zmianie? – zapytał, szczerze
zainteresowany. Podniósł się z miejsca i stanął bliżej mnie.
- Martwiłam się – szepnęłam, nim zdążyłam pojąć sens tych
słów. Mina Zabiniego nagle się zmieniła. Zmarszczył brwi i utkwił we mnie
uważne spojrzenie. Sprawiał wrażenie, jakby na moment wstrzymał oddech. Dopiero
po chwili zdałam sobie sprawę, że zrobiłam to samo. Wypuściłam ze świstem
powietrze z płuc. – Trochę cię nie było – dodałam, chcąc przerwać zalegającą
między nami ciszę. – Dlaczego o niczym nie dałeś mi znać?
- To było zbyt niebezpieczne, nie mogłem sobie pozwolić na
wpadki.
- Ale do Weasley się odezwałeś – mruknęłam, a moją twarz
ponownie wykrzywił grymas. Znów zapadła cisza.
- O co ci chodzi, Lucy? – zapytał Zabini po chwili, ale o
wiele troskliwiej niż byłam do tego przyzwyczajona. Posłałam mu pełne
niedowierzania spojrzenie.
- O co mi chodzi? Serio, Zabini? – warknęłam. – Naprawdę
jesteś aż tak ślepy?! –prychnęłam niecierpliwie, spuszczając wzrok.
- Na Merlina, Lenkey! Wybacz, że nie jestem taki domyślny,
jakbyś chciała! – krzyknął, gestykulując gniewnie rękoma.
- Jak możesz nie dostrzegać, że masz mnie na wyciągnięcie
ręki – powiedziałam cicho, nie kryjąc bólu i rozczarowania. – Miesiącami się o
ciebie martwiłam. Zniknąłeś tak nagle, wyjechałeś na ten przeklęty turniej i
nawet się nie pożegnałeś…
Spuściłam wzrok, zdając sobie sprawę, że powiedziałam za
dużo. Czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie, a niewypowiedziane myśli
aż zalegały w powietrzu między nami. Chciałam wykrzyczeć mu wszystko prosto w
twarz, ale jednocześnie panicznie bałam się jego reakcji. Dlaczego tak na mnie
działał? Dlaczego tak bardzo zależało mi na jego zdaniu, zainteresowaniu? Bałam
się, że jedno złe słowo, może wszystko przekreślić. A przecież nie mogłam sobie
na to pozwolić.
- Przepraszam, jeśli dałem ci fałszywą nadzieję na coś
więcej. Ta noc nigdy nie powinna mieć miejsca.
Głośny plask, który rozległ się w pomieszczeniu, gdy moja
dłoń wylądowała z impetem na policzku Zabiniego, nieprzyjemnie odbijał się
echem w moim umyśle. Gdy zdziwienie chłopaka ustąpiło, posłał mi pełne gniewu
spojrzenie.
- Boli cię to, że raz w życiu to nie ty wykorzystałaś
faceta, tylko on ciebie, co Lenkey? – W te słowa wlał tylko kpiny i nienawiści,
na ile tylko było go stać. Wiedziałam, jak bardzo uraziłam jego męską dumę,
wymierzając mu policzek. Ale nie żałowałam. Na rozpamiętywanie jeszcze
przyjdzie czas.
- Jak mogłeś tego nie poczuć, Zabini? Jak mogłeś nigdy nie
dostrzec więzi, która zrodziła się między nami? – zapytałam, puszczając mimo
uszu jego poprzednią uwagę.
- To była jedna noc – powiedział przez zęby, patrząc mi
głęboko w oczy. Dzielnie wytrzymywałam jego przenikliwe spojrzenie.
- To nie chodzi o jedną noc, kretynie! Czy naprawdę wyglądam
ci na idiotkę, która mogłaby się zakochać w kilka chwil?! – krzyknęłam, zanim
zdążyłam ugryźć się w język.
- Zakochać…? – szepnął Blaise, zbliżając się i łapiąc mnie
za rękę. Wyszarpnęłam się z jego uścisku.
- Nie dotykaj mnie – odparłam równie cicho. – Nie sprawiaj,
żeby to wszystko było jeszcze trudniejsze niż jest w rzeczywistości.
- Ale...
- Błagam, nie tłumacz się. Nie dawaj mi więcej fałszywych
nadziei, Blaise. Po prostu… Nie mam siły – szepnęłam, spuszczając głowę i
próbując powstrzymać palące łzy. – Dopóki był, chociaż cień szansy, że
odwzajemnisz to, co do ciebie czuję… Musiałam spróbować. Potrzebowałam wyrzucić
z siebie to wszystko, by móc ruszyć naprzód.
- Dlaczego dopiero teraz? – zapytał po dłuższej chwili
milczenia.
- Hę?
- Dlaczego nigdy wcześniej nawet nie wspomniałaś, że… Nic
nie dałaś po sobie poznać, zawsze tylko taka zimna i nieprzystępna… - Słyszałam
wyraźnie, jak gubi się w tym, co chce mi przekazać, ale nie zamierzałam mu tego
ułatwiać. I tak czułam się wystarczająco upokorzona wydarzeniami dzisiejszego
dnia.
- Dopiero gdy wyjechałeś bez słowa, zdałam sobie sprawę, jak
bardzo mnie to zabolało. Potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że nie złoszczę
się na ciebie, bo jak zawsze jestem niedoinformowana o twoich, Dracona i Toma
planach, ale dlatego że jasno dałeś mi tym do zrozumienia, że… nie chcesz mnie
w swoim życiu. Nie potrzebowałeś mnie i nie myślałeś o takich głupotach, jak
poinformowanie mnie, co się z tobą dzieje i gdzie jesteś. Musiały minąć długie
miesiące, żebym zdała sobie sprawę, że to przez twoją nieobecność czuję się
nieznośnie samotna, a nie dlatego, że Tom ciągle gdzieś znika i również nie
chce mnie w swoim życiu. – Nawet się nie zorientowałam, kiedy po moich policzkach
zaczęły spływać łzy. – Byłeś przy mnie, kiedy mój brat zaczął się dziwnie
zachowywać. Nie wiem czy robiłeś to celowo czy nie, ale chcąc nie chcąc dawałeś
mi oparcie… Jedynie, na jakie mogłam liczyć. – Nie odważyłam się podnieść
wzroku na Blaise, ale zanim z moich ust wyrwał się niechciany szloch, chłopak
pokonał dzielący nas krok i mocno mnie przytulił. Objęłam go z całej siły, nie
powstrzymując dłużej płaczu. Łkałam głośno w jego ramię, czując jak wielką ulgę
mi to przynosi i jednocześnie rozkoszując się jego ciepłem i bliskością.
Nieznośna myśl, że to ostatni raz, kiedy jest tak blisko mnie, nie dawała mi
spokoju.
- Nie wiem, co czuję, Blaise – szepnęłam w jego tors. – To
więcej niż przyjaźń, ale nie jestem pewna czy powinnam nazwać to miłością. To… jakaś
nieznana mi fascynacja. Może pożądanie? – Nagle pchana niezrozumiałym
przeczuciem, odsunęłam się od niego, by móc spojrzeć mu w oczy. Położyłam
dłonie na jego policzkach i zatopiłam wzrok w jego cudownych, brązowych
tęczówkach. – Jest we mnie coś… coś, co mówi mi, że rozsypię się na drobne
kawałeczki, jeśli ciebie nie będzie w pobliżu. Kiedy zastanawiam się, jak
mogłoby wyglądać moje życie za kilka lat, a w tych wyobrażeniach nie odnajduję
ciebie, czuję, jak przerażenie odbiera mi dech. Jakbyś był niezbędnym mi do
życia powietrzem. Tak długo nie chciałam się do tego przyznać! Nadal czuję
wstyd, kiedy myślę o tobie… o nas w
ten sposób. Czuję się, jak jakaś naiwna idiotka z tych ckliwych romansideł,
których przecież tak nienawidzę. Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie może
tak wyglądać, ale teraz jest już za późno na zmiany – szepnęłam cicho. Wciąż
wpatrywałam się w jego oczy. Przez moment wydawało mi się, że odnalazłam w nich
coś innego niż tylko żal, że nie może odwzajemnić moich uczuć. Jakby coś w nim
pękło.
Krzyczałam na siebie w myślach, bojąc się, że to złudzenie.
Nie mogłam mu pozwolić, żeby zranił mnie ponownie, ale w tym momencie niczego
nie pragnęłam bardziej, niż tego, żeby znów poczuć jego bliskość, jego
pocałunki na szyi, wargach, policzkach… Ta tęsknota wręcz namacalnie pchała
mnie w jego kierunku i nawet nie zdążyłam tego przemyśleć, gdy stanęłam na
palcach i delikatnie musnęłam jego usta. Najpierw niepewnie, potem już bardziej
zachłannie. Dopiero za trzecim razem, ostrożnie to odwzajemnił. Jakby wciąż się
wahał czy aby na pewno dobrze robi. Ale ja już wiedziałam, że teraz nie ma
odwrotu. Oboje dawno podjęliśmy decyzję, jak będzie wyglądał dzisiejszy
wieczór.
- Lucy… - szepnął cicho, ledwo się ode mnie odrywając. – Nie
chcę cię zranić…
- Przestań myśleć – odpowiedziałam, równie cicho. – To
uczucia mają dzisiaj głos.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Położył mi ręce
na tali i przyciągnął do siebie – ten gest był równie delikatny, co tęskny i
zachłanny. W jego pocałunkach i cichych westchnieniach wyraźnie czułam, że nie
mogłam być mu całkowicie obojętna. Może to było tylko pożądanie? Może znów
byłam naiwna? Nie wiem, ale żadna siła nie mogła mnie teraz zmusić, by to
przerwać.
Niepewnie chwycił za krańce mojej bluzki i pociągnął ją do
góry. Uniosłam ręce do góry, dając mu nieme przyzwolenie na zdjęcie jej. Znów
powróciłam do jego ust, namiętnie go całując. Każda kolejna sekunda sprawiała,
że jeszcze bardziej go pragnęłam. Miałam wrażenie, jakby nagle cały świat
przestał istnieć – byłam tylko ja i on. Razem.
I nasze ciała. Splecione do tego stopnia, że zdawały się być jednością. Ile
razy marzyłam o tej chwili? Ile razy wyobrażałam sobie Blaise, który tak
zachłannie pokazywałby, jak bardzo za mną tęsknił? A to, co działo się teraz w
moim sercu i tym małym pokoju w Gospodzie Grega, nie było nawet namiastką tego,
co siedziało w mojej głowie, jako głęboko zakorzenione marzenie. Mając przy
sobie Blaise, czułam, jakbym trzymała w rękach cały swój świat. Teraz nic
więcej nie było mi trzeba.
„Gdzie jest pragnienie, tam będzie i
płomień.
Gdzie jest płomień, tam ktoś będzie sparzony,
Ale to że parzy, nie oznacza że umierasz.
Musisz powstać i próbować, próbować, próbować.”*
Gdzie jest płomień, tam ktoś będzie sparzony,
Ale to że parzy, nie oznacza że umierasz.
Musisz powstać i próbować, próbować, próbować.”*
*Pink - Try (tłumaczenia z tekstowo.pl)
_________________
*rozdział u Bety.
Niesprawdzony.
Przyznaję się bez bicia
– nie planowałam takiego obrotu zdarzeń pomiędzy Lucy i Blaisem, ale
niejednokrotnie już przekonałam się, że zazwyczaj to właśnie te nieplanowane
momenty wychodzą mi najlepiej. Pozwoliłam swoim postaciom samym dyktować to, co
mam pisać. Mam nadzieję, że wszystkim wyjdzie to na dobre i nie przesadziłam z
pikanterią.
Coraz więcej osób
zadaje mi pytania o koniec tego bloga. Aż tak wam do tego spieszno? Jeśli
chcecie, mogę zakończyć to wcześniej, ale szczerze mówiąc mam jeszcze trochę
planów i nadziei względem Niewidzialnej. Piszcie, jak wyobrażacie sobie to
dalej, bo trochę się przestraszyłam, że wyczekujecie tak tego końca, dlatego że
zaczęłam Was nudzić.
Nowy rozdział za
tydzień lub dwa. Zobaczę, jak wyrobię się z czasem. Powiem Wam, że strasznie
miło czytać te wszystkie komentarze, które są pełne wyczekiwania i próśb o
szybsze dodanie rozdziału. Aż chce się pisać! Dziękuję.
Mam tylko jedną prośbę
do Anonimów – podpisujcie się, proszę! Chodzi mi tylko o to, że chcę znać
pseudonimy swoich czytelników, bo nawet nie wiem, kto tu zagląda ;) Nie musicie
mieć konta Google, żeby dodać nazwę. Wystarczy w tym pasku na dole kliknąć
Nazwa/Adres URL i wpisać nick. Tylko o to proszę.
Znów się rozpisałam.
Nie marudzę już i pozdrawiam!
Jak zwykle się nie zawiodlam :)
OdpowiedzUsuńCuuuudnie :D
Myślałam ze będzie się wiecej działo między draco a hermiona, ale rozumiem ze chciałaś uchwycić znajomość między bleisem a lucy :)
Cóż , nic wiecej do powiedzenia nie mam .
Czekam z niecierpliwością na nastepna notke:)
Pozdrawiam M.
Na Hermionę i Draco musicie niestety jeszcze trochę poczekać. Chcę najpierw zakończyć wątek Ginny-Blaise-Lucy (przynajmniej WSTĘPNIE zakończyć ^^) i opisać dokładnie bitwę o Hogwart :> Ale potem gdy już zacznę pisać o Draco i Hermionie to będą praktycznie tylko oni ;)
UsuńPozdrawiam,
o to widze że masz jeszcze sporo pomysłów i że to nie koniec- bardzo mnie to cieszy
UsuńPati
nie wiem czy sporo, ale trochę na pewno. Reszta dojdzie w trakcie ^^
UsuńUuuu to poczekamy do konca xd ale to baaaaaardzo dobrze :D możesz nie konczyc nigdy tylko szybciej wstawiaj rozdzialy :c
UsuńPozdrawiam M.
Jak zawsze rozdział jest świetny!!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że tak potoczy się ta akcja. Myślałam, że Blaise ją wyrzuci czy coś, ale jak widać wyszło inaczej :))
A co do tego zakończenia bloga.. to pisz dużo, dużo! Nie kończ tego świetnego opowiadania na razie^^ To chyba tyle..
Pozdrawiam ;*
~Karolina~
Powiem szczerze, że taki był pierwotny plan ;) Ale jak pisałam powyżej - czasem pozwalam żyć swoim postaciom własnym życiem i liczę tylko, że podejmą właściwe decyzje ^^
UsuńPostaram się jeszcze trochę popisać ;)
Pozdrawiam,
Świetna notka. Nie spodziewałam się, że Blaise w jakiś sposób odwzajemni uczucia Lucy, zaskoczyłaś mnie:p. Nie spiesz się z końcem tego magicznego opowiadania, im więcej napiszesz, tym lepiej :D
OdpowiedzUsuńJa go jeszcze nie chcę kończyć, przestraszyłam się po prostu, że Wam tak do tego spieszno :>
UsuńRelacja Ginny-Blaise-Lucy jest bardzo skomplikowana, ale obiecuję wszystko powoli wyjaśniać ;)
pytanie co z ginny ? znowu ją zdradził...
OdpowiedzUsuńNie do końca. Przecież nie są razem, prawda? Kazała mu o sobie zapomnieć. Teoretycznie nie powinna mieć żadnych pretensji ^^
UsuńJa bym tak chciała by Blais był z Ginny....:(
OdpowiedzUsuńCo mnie jeszcze bardziej boli to to że w poprzednim rozdziale Blais był jeszcze zakochany w Ginny a już po 5 minutach daje znak Lucy że on też o niej nie zapomniał.....:(
Ciekawa jestem kto z kim zostanie i CO SIĘ STANIE Z RONEM!!:D
Nigdzie nie było powiedziane, że Blaise zapomniał o Ginny. Rozdział był przedstawiony z perspektywy Lucy, to jej subiektywna opinia ;) poza tym ona też nigdzie nie powiedziała, że Blaise się jej oddał. Jak już gdzieś pisałam, wątek Ginny-Blaise-Lucy będzie wyjaśniony dogłębniej w kolejnych częściach :>
UsuńO! Jakże się cieszę, że ktoś tu jeszcze pamięta o biednym, poczciwym Ronaldzie ;)
Pewnie , że nie chcemy zakończenia bloga , ja się tak do niego przywiązałam!!! A teraz o rozdziale: Szkoda, że tak mało Draco i Hermiony. Zdziwiła mnie Lucy , serio otworzyła się dziewczyna... Nie rozumiem Blaise, powiem nawet że jest głupi, bo pokazał że tak naprawdę nie kocha Ginny... Chociaż takie niespodziewne zakończenia i zwroty akcji mi się podobają i czekam na więce. Napisałaś, że za dużo pikanteri według mnie było ok. 3maj się i czekam na kolejną notkę (niech będzie 20)
OdpowiedzUsuńPati
Cieszy mnie to, bo mi też będzie ciężko rozstać się z Niewidzialną. Dlatego chętnie to jeszcze trochę odwlekę ^^ (spokojnie, tasiemca nie zamierzam z tego zrobić)
UsuńDraco i Hermiony na razie nie będzie (przynajmniej w kolejnym rozdziale) albo będą pojawiać się sporadycznie, dopóki nie rozwiążę wątku Ginny-Blaise-Lucy, ale potem to już z górki i będą tylko oni :>
Blaise nie jest głupi tylko rozdarty :P będę go bronić do samego końca, bo kocham go równie mocno, co Malfoya i nie dam go obrażać ^^ mam nadzieję, że w kolejnych częściach lepiej zrozumiecie jego postępowanie.
Uhh, ale się rozpisałam xd
Pozdrawiam!
w takim razie przepraszam, że obraziłam Blaise, mam nadzieje że mi wybaczysz :P
UsuńPati
Pytamy o koniec, bo boimy się, że przyjdzie zbyt szybko! ;) (A nie dlatego, że już się nam znudziło). Mnie trochę nie pasowała ta piosenka pink, chociaż faktycznie jej tekst był adekwatny do sytuacji. Ja oczywiście, jak to ja, jestem zdecydowanie najbardziej ciekawa bitwy o Hogwart i poczynań Toma Lenkeya, bo wiadomo, że to mój ulubieniec :>. No i jak zwykle musiałaś pozostawić wątek Draco/Hermiona bez dokładniejszych wyjaśnień! Z drugiej strony, trochę zdziwiła mnie reakcja Hermiony - dopiero co dowiedziała się, że Malfoy był bliski oddania jej w ręce śmierciożerców - ja na jej miejscu byłabym znacznie bardziej wściekła i może nawet przerażona.
OdpowiedzUsuńJa mam problem ze scenami, w których właśnie akcja musi szybko lecieć - jak pisałam opowiadanie o Fancy (nie wiem, czy kojarzysz) i opisywałam bitwę o Hogwart, to właśnie z nią miałam największe problemy, bo należę do osób, które zawsze zastanawiają się "czy akcja nie leci aby zbyt szybko?", chociaż tak naprawdę chcę wszystko pośpieszyć. (W aktualnym opowiadaniu mam napisane siedemnaście rozdziałów i o zgrozo, nadszedł w Hogwarcie dopiero październik, a przeskoczyłam bodajże trzy tygodnie w akcji do przodu!).
A Lucy i Blaise... co do tych dwoje (a wliczając Ginny: troje) zawsze miałam mieszane uczucia, ten trójkąt miłosny zawsze mnie dezorientował. Lucy i Ginny są zupełnie inne, a Zabini mimo wszystko biega od jednej do drugiej, jak zbity pies z podkulonym ogonem. Mocnego charakteru, to on raczej nie ma :P
Skyler
Jeśli chodzi o muzykę - to zawsze będzie kwestia gustu ;) a jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje ^^ dodałam ją, bo strasznie pasowały mi słowa. I dobrze mi się przy niej pisało.
UsuńW przyjemnością informuję, że będziesz miała okazję poczytać sobie trochę o Tomie. Nie obiecuję, że w kolejnym rozdziale, ale w jednym z następnych na pewno :>
Hermiona była bardzo zdezorientowana. Ty byś nie była, gdyby wywieźli Cię na koniec świata?! xd ale pozłości się jeszcze, spokojnie ;)
Oczywiście, że pamiętam Fancy (green-pride mam rację?), ale nie będę ukrywać, że całości nie udało mi się przeczytać. Bitwy, turnieje i inne takie zawsze były (i pewnie będą) moją piętą Achillesową. Ale mam nadzieję, że nie zawiodę.
A co do Twojego opowiadania - jak masz dużo do powiedzenia, to dobrze, że czas u Ciebie tak wolno płynie. Będziesz dłużej pisać :>
Ginny-Blaise-Lucy, jak już pisałam powyżej - powoli wszystko będzie się wyjaśniać. Planuję w końcu jasno przedstawić uczucia Blaise. A jego bieganie od jednej do drugiej nie ma nic wspólnego ze zbitym psem ;p po prostu do każdej czuje coś innego (zaraz za dużo zdradzę!). A charakter Zabiniego nie tyle jest słaby, co... Hm... Po prostu Blaise potrafi się dostosować do sytuacji i panujących warunków. Chociaż niektórzy powiedzą, że to właśnie definicja słabego charakteru... To już niech każdy oceni :>
Pozdrawiam!
Aachh i po co mówiłaś, że będzie Tom?! Teraz będę tylko odliczać dni do kolejnych rozdziałów ._.!
UsuńZ jednej strony dobrze, że czas u mnie płynie wolno - ostatnio jakoś nie lubię się śpieszyć i wolę, żeby czytelnik mógł lepiej poznać postacie (i żeby one mogły też poznać siebie nawzajem), ale odbija się to też na ciekawości opowiadania... U mnie wątek miłosny jest tematem przewodnim, a jeżeli po siedemnastu rozdziałach dopiero co zakończył się pierwszy tydzień października, to główne postacie nie mogły się za dobrze poznać, więc zanim dojdzie między nimi do czegoś ciekawszego... sama prędzej umrę z niecierpliwości (co dopiero czytelnik), niż będę miała okazje opisać te ich momenty sam na sam :>.
W kontekście wydarzeń z tego i poprzedniego rozdziałów wychodzi na to, że umiejętność Zabiniego do przystosowywania się do panujących warunków jest braniem tym, co dają, xD.
Skyler
To nic złego, że postacie muszą się poznać, przecież o to chodzi! Fakt, nie warto aż nadto tego przedłużać, ale skoro Twoje opowiadanie tego wymaga - czemu masz tego nie robić? Nie widzę powodów :P
UsuńA właśnie - skoro masz już 17 rozdziałów to kiedy zaczniesz publikować? :> Wydaje mi się, że to już spory zapas...
Ja też uwielbiam pisać o momentach sam na sam! Zawsze są najlepsze... Także lepiej spiesz się z akcją, bo w końcu nie wytrzymasz i Ty! ^^
Hahaha, to mogłaby być nowa maksyma życiowa Blaise'a - bierz, co dają xd
NIE WAŻ SIĘ TEGO KOŃCZYĆ! Czekam na każdy kolejny rozdział z zapartym tchem i nie wyobrażam sobie, gdyby nagle ten blog miał zniknąć, więc powtarzam raz jeszcze: NIE WAŻ SIĘ! :O :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie zamierzam, skoro naprawdę tego nie chcecie ;) Cieszę się, że moje opowiadanie trzyma Cię w napięciu, to mi bardzo schlebia *rumieni się*. Niestety kiedyś to opowiadanie jak każda historia będzie się musiało skończyć.
UsuńPozdrawiam ^^
Mam tego pełną świadomość, jednak gdybyś zakończyła to w najbliższej przyszłości, czułabym ogromny niedosyt i smutek. Uważam, że jest to najlepszy blog o tej tematyce, jaki do tej pory czytałam, a więc czuję też chorobliwe przywiązanie do tego, co się tu dzieje.
OdpowiedzUsuńWiem, że masz jeszcze sporo pomysłów co tej historii i mam nadzieję, że to, co dzieje się w mojej wyobraźni choć w połowie się urzeczywistni.
Oczywiście również pozdrawiam oraz życzę gigantycznego napływu weny! :)
W najbliżej przyszłości na pewno nie ;) i bardzo schlebia mi, że jesteście tak przywiązani do tego, co piszę. Dziękuję <3
Usuńopowiadanie jest CUDOWNE ! mam nadzeje, ze kolejny rozdzial powstanie jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńpowinien ukazać się jeszcze dzisiaj, więc cierpliwości :>
UsuńNo i w koncu jest nie moge sie doczekac nastepnej notki ciekawa jestem co stanie sie z Draco i Hermi jak wyjda z opresji ;) Kocham tego bloga powinnas zaczac pisac ksiazki bo naprawde super Ci to idzie ;) pozdrawiam BlackAngell
OdpowiedzUsuńDraco i Hermiona zawsze sobie jakoś poradzą :> a co do książki - jeszcze dużo pracy przede mną ;)
UsuńPozdrawiam,
Ach hoope ;) Kocham Cię hihihi :* Notka jak zawsze świetna , a ten obrót akcji między Blaisem a Lucy był mocno zaskakujący choć ciekawy i dobry . Z jednej strony Ginny tak do niego pasuje , a z drugiej miłość Lucy ... Lecz sądząc po tym obrocie sytuacji coś czuję , że wreszcie Lenkey wreszcie postawiła na swoim . No w sumie to już druga zdrada Blaise ... A może jednak bardziej do SB pasują ...
OdpowiedzUsuńAaah mój Draco uratował Hermionę !!!:) Ależ się cieszę , totalny zaciesz po prostu ;) Tylko to tak strasznie się szybko potoczyło i tak jakoś żadnego napięcia nie było .
No ale nie czepiam się ;P
Pozdro dla Cb <3
Powiem tylko, że Blaise będzie miał podobne wątpliwości do tych Twoich ^^ ale nie zdradzę, jak się to rozstrzygnie.
UsuńMusiał ją uratować, taki miałam zamysł od początku i nawet jeśli momentami się wahałam to wiedziałam, że koniec końców i tak wybawi ją z opresji :> wybacz, nie jestem mistrzynią w budowaniu napięcia, jak widać xd
W końcu pojawiam się z moim komentarzem, mam taaaaakie zaległości, jeśli o nie chodzi. Już dawno chciałam Ci napisać, że jestem z Ciebie przeogromnie dumna. Pamiętam jak zaczynałam pierwszą część Marionetki wtedy, kiedy Ty od nowa zaczynałaś Niewidzialną no i zobacz jak ja skończyłam, a dokąd Ty zaszłaś! Chciałabym mieć już na blogu 44 rozdziały, ale jak na razie mój rekord wynosi maksymalnie siedem. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała być na Twoim miejscu. Może kiedyś uda mi się dokończyć jakieś opowiadanie, ale oczywiście brakuje mi motywacji i weny, których Tobie nie. Oj tak, jestem z Ciebie dumna, Hope (z naciskiem na wielką literę) ;*
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziałów, nie jestem do końca przekonana do takiego rozwinięcia, nie jestem pewna, czy śmierciożercy pozwoliliby tak po prostu im się teleportować, musieliby się na wszelki wypadek zabezpieczyć przed czymś takim. Myślałam, że będzie trochę inaczej.
Poza tym jako jedna z zaledwie czterech osób zagłosowałam w sondzie za tym, żeby Blaise jednak był sam, bo myślę, że kiedy jest taki niezdecydowany to nie zasługuje na żadną z nich, a już na pewno nie na Ginny. Moim zdaniem, gdyby naprawdę zależało mu na niej tak jak mówił, to nie skorzystałby z obecności Lucy w jego pokoju. Nie, powinien zostać sam, bo wyszłoby mu na dobre.
Chyba jak każdy zastanawiam się też, co planujesz z Draco i Hermioną, na razie nie skomentuję tego tematu, poczekam do następnego rozdziału (o, już jutro!) i mam nadzieję, że tym razem uda mi się skomentować na bieżąco ;)
Czuję, że miałam jeszcze coś napisać, ale mam tak zawsze, więc będę kończyć.
Powtórzę jeszcze raz, że jestem dumna z Ciebie i Niewidzialnej. ^^
Pozdrawiam gorąco!
Dumna? Jeej, dziękuję! <3 nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą Twoje słowa... I szczerze wierzę, że uda Ci się któregoś dnia skończyć swoją historię. To, że ciągle zaczynasz ją od początku świadczy tylko o tym, że chcesz aby była idealna. I w końcu będzie, pamiętaj! ;*
UsuńUfali Draconowi, zbyt wiele miał do stracenia, żeby mogli sądzić, że tego nie zrobi. W końcu Granger to tylko Granger, a Malfoy poświęcał całą swoją rodzinę. Nikt nie spodziewał się, że postąpi tak, a nie inaczej.
Sonda jest po to, żebym poznała Wasze zdanie. To nie do końca jest tak, że zrobię jak będziecie chcieli (hahaha, ja złośliwa xd). Wciąż się waham, w którą stronę poprowadzić Blaise i myślę, że to wyjdzie w praniu. Więc to, że tylko 5 osób na chwilę obecną tak zagłosowało, nie znaczy, że nie skorzystam z tej opcji :>
A ja jeszcze raz strasznie dziękuję za miłe słowa <3
Pozdrawiam, hope (z naciskiem na małą literkę) ;*
o nie , nowy rozdział dopiero za tydzień ... szkoda ;(
OdpowiedzUsuńPati
Jestem jestem! Z poślizgiem, ale ważne, że w ogóle ^^ tyle mnie tu nie było, że nawet nie wiem od czego zacząć, bo tyle się wydarzyło. I turniej był! Teraz to już jestem na siebie zła, że nie mogłam być tu regularnie, ale dobra, mówi się trudno.
OdpowiedzUsuńAż 40 osób zagłosowało aby Blaise był z Ginny? Nie! Jakoś mi nie pasuje z nią. Zagłosowałam, żeby był sam, ale tak myślę, że mógłby być z Lucy. Chociaż sama nie wiem, i po rozdziale widać, że on chyba też nie. Kurna, on naprawdę nie wiedział, że Lucy go kocha? Ja byłam pewna, że on się domyśla i po prostu nic do niej nie czuje, a kocha Ginny, a teraz to już w ogóle mam mętlik w głowie. I ciekawe co ty przyszykujesz dla nich teraz. Jakby nie było zawsze ktoś będzie cierpiał. Chociaż, Ginny go pognała to chyba jakby był z Lucy nie powinna mieć do nikogo pretensji.
A co do turnieju: no już myślałam, że wejdę w monitor jak Malfoy się tak długo zastanawiał co zrobić. I jak skręcił w lewo to już myślałam, że naprawdę będzie po Hermionie, całe szczęście, że się jednak opamiętał.
Nie potrafię pisać komentarza jak mam tak namotane w głowie, tyle rozdziałów na raz to za dużo. :D Czekam na kolejny i życzę sobie samej abym go przeczytała od razu xdd
Pozdrawiam!
Pisałam to już powyżej - sonda jest tylko dla mnie, żebym miała jasną sytuację, co Wy o tym sądzicie. Ale to nie tak, że stanie się, jak chce większość xd na moim blogu demokracja nie ma racji bytu ^^ skłaniałabym się raczej pod... dyktaturę. Ale chyba mi wolno, nie? ^^
UsuńBlaise jest niezdecydowany, fakt. I jeszcze trochę to niestety potrwa. Zabini to typowy facet - większość z nich nie widzi, jak któraś za nim szaleje. Poza tym Lucy starała się jak najlepiej to ukrywać. A kłamcą to ona jest doskonałym :>
Też Ci tego życzę xdd
Pozdrawiam,
Mnie też wena opuściła, xd. Od dłuższego czasu nie potrafię z siebie słowa wycisnąć :c
OdpowiedzUsuńSkyler
A przystań... Tęsknie za wiosną, może to przez to :<
UsuńPewnie tak ;D Bo jak tak zimno jest, to wolę się do łóżka wpakować z książką i kubkiem ciepłej herbaty, a nie marznąć przy kompie. Trzeba będzie sobie kiedyś laptopa sprawić :>
UsuńWidzisz, ja mam laptopa a to nic u mnie nie zmienia xd wiosna już sama w sobie poprawia nastrój i motywuje do działania. Myślę, że u mnie bardziej o to chodzi :>
Usuń"czas brać się za siebie kobieto i pisać!" tak sobie dzisiaj powiedziałam i skończyło się na tym, że zaczęłam pisać nowe opowiadanie ._.
UsuńSkyler
Rozdział jak najbardziej na 6 z plusem. :) Jeżeli mogłabym prosić to informuj mnie o nowych notkach na gadu-gadu: 37699982. W jedną noc przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały. <3 Pozdrawiam, Paulina G.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobało ;)
UsuńWybacz, ale nie informuję już o nowych rozdziałach. Skoro masz konto Google to wystarczy, że dodasz mnie do obserwowanych i automatycznie będzie Ci się wyświetlać, że dodałam nowy rozdział. Jeśli nie wiesz o czym mówię - w prawej kolumnie znajduje się logo akcji "Obserwuję Nie Spamuję". Wystarczy na nie kliknąć i tam znajdziesz wszystkie informacje i dokładne wytłumaczenia na czym cała akcja polega :>
O niee, nie powiadamiasz? No dobra, to będę zaglądać częściej:)
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona, ale aż chce mi się śmiać z tej sytuacji xD jest tak absurdalna! No i nie może się teleportować, huh. Ciekawe, co planuje Draco.
Natomiast zaskoczyłaś mnie sytuacją Blaise'a i Lucy.. Hm. Ale w sumie nie wiem, czy pasują do siebie.
czekam na cd:)
PS na www.the-reason-to-cry.blog.onet.pl nowy rozdział ^^
Ohhhhhhh.. kiedy następna notka? :c
OdpowiedzUsuńTo czekanie mnie zabija ;(
Oh my...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie stwierdzam nowe zajęcie do końca tych pracowitych ferii, bo muszę przeczytać od samego początku Twoje opowiadanie. Deklaruję się na nową fankę i mam nadzieję, że niedługo będę na bieżąco (i że będziesz wrzucała niedługo nowe rozdziały ^^) :D
Pozdrawiam z całego serca, hope. Muszę podziękować Paraboli z Licencji, bo to dzięki jej blogowi tu trafiłam...
Twoja
Yen
Czekamy niecierpliwie! :)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńPo raz trzeci zgubiłam adres Twojego bloga. Chyba zaczyna mi to wchodzić w nawyk, który jakoś mnie nie satysfakcjonuje. Ale po paru (6!) miesiącach dostałam się na blogspot i na nowo przeczytałam Twoje opowiadanie. W jedną noc, ale mimo wszystko :)
Czy mnie pamiętasz... nie wiem. Podpisywałam się wtedy jako Debby albo Niecała, ale to jeszcze za czasów Onetu, kiedy oceniałam na ocenialni. Ło ho! Lata świetlne.
Ale może przejdę do świeżego skomentowania tego opowiadania.
Uwielbiaam Dramione. To niemożliwe uczucie, które zawsze się między nimi pojawia jest nie do opisania. Coś całkowicie innego. No i oczywiście Draco... Tyle się można o nim naczytać jako kochającym chłopaku, że na serio można polubić tę postać. Oczywiście nie w życiu realnym.
Ostatnio zaczęłam gustować w postaciach poza kanonu Rowling, jednak poprzedni sentyment nadal gdzieś we mnie tkwi. A że dawniej uwielbiam Twój pomysł, naprawdę chętnie zabrałam się za lekturę, ponowną.
Hermiona to dziewczyna, której nie da się polubić od razu. Jest inteligentna, pełna optymizmu. Jej przyjaźń z Harrym i Ronem jest wyjątkowa. No, nie tutaj, bo sam Potter gdzieś znika, a Ron został zmuszony do wstąpienia w szeregi Voldemorta. Tylko dlaczego się nie przyznał? Mógł być wtyką!
Jednocześnie Granger jest niesamowicie naiwna. Wierzy w niemożliwe, pragnie zmieniać świat, a doskonale zdaje sobie sprawę, że to nigdy jej nie wyjdzie. A kiedy podjęła się zadania zrobienia z Draco kochającego mężczyzny... Cóż.
Natomiast Draco to osoba pełna sprzeczności, mająca wahania emocjonalne. Z jednej strony są wpajane przez lata zasady o świecie magicznym, okrucieństwo, brak miłości, a z drugiej znowu pojawia się iskierka nadziei, że może jednak jest dla niego jeszcze szansa. Roksana z pewnością go odmieniła i do niej Draco nigdy nie miał żadnych pretensji, a siostra przecież była charłaczką. I tak naprawdę czym ona różni się od mugola? Tak samo nie rozumiem jego podejścia do Granger. Przecież zdaje sobie sprawę, że jest czystokriwstą czarownicą. Za co ta nienawiść? Jednak nie oddał jej w ręce Voldemorta, co muszę uznać za dobrą decyzję. Te wahania w rozdziale "Decyzje" są tak pełne emocji. Coś do niej czuje, ale jednocześnie martwi się o dobro swojej siostry, przyjaciół. I co ma zrobić. Przyznam, że w pewnym momencie już myślałam, że nie ma dla niego nadziei, że odda Hermionę Śmierciożercą. A jednak...
Kiedy skończyłam czytać ten rozdział (44) byłam w szoku. Skupiał się on głównie na Zabinim i Ginny, a potem nawet na Lucy. Myślałam, że Blaise naprawdę kocha Weasley, skoro prosił ją o wybaczenie. Jednak ruda postąpiła dobrze, bo Lucy miała rację. Skoro raz zdradził, może zrobić to ponownie. I zrobił, ale tym razem całkiem na trzeźwo, z uczuciem. I to rodzące się uczucie między tą dwójką z ostatniej sceny jest niesamowite. Z tekstu bije ta niepewność, żal, nieśmiałość. Ach, chciałabym móc opisywać uczucia tak jak Ty.
Jeżeli zaś chodzi o styl pisania, jest bardzo realistyczny. Nie wiem w jakim stopniu mogłabym użyć tego sformułowania. W końcu to opowiadanie jest fikcją literacką.
Ale czyta się lekko, szybko, bez wracania do jakiegokolwiek rozdziału szukając informacji na dany temat. Trzymasz się zgrabnie tego, co piszesz i nie zmieniasz informacji. Nie zauważyłam też żadnych pomyłek, jeżeli chodzi o kanon Rowling.
Opowiadanie jak perełka. Ale to już chyba wiesz sądząc po ilości czytelników. I dobrze :)
Żałuję, że nie masz zakładki "obserwowani", bo to ułatwiłoby mi sprawę z wchodzeniem na Twojego bloga zawsze, kiedy pojawi się nowy rozdział. Ale wpiszę się do subskrypcji z nadzieją, że zostanę powiadomiona.
Pozdrawiam, Donna
www.trzy-wspomnienia.blogspot.com
Dopiero teraz zauważyłam akcję. Więc dopisuje do ulubionych:)
UsuńKiedy nowy rozdzial ? :c
OdpowiedzUsuńJuż miesiac cię tu nie ma :/
Jestem cały czas. I naprawdę o Was pamiętam. Po prostu rozdział nie chce się napisać.
UsuńW takim momencie ? jak akcja się rozkreca ? :c
UsuńMoże czas zmienić plany na ten rozdział? :P Zamiast O Blaisie i Ginny napisać go o kimś innym?
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award! ;D
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie na http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/ ;P