poniedziałek, 22 lutego 2021

5. Dzień drugi: Popołudnie

– Agh! – Draco uniósł głowę i nią potrząsnął.

– Co się dzieje? – zapytała zaalarmowana Hermiona, także zadzierając głowę.

– W końcu zaczyna padać – odpowiedział, wyciągając policzek tam, gdzie wylądowała na nim woda. – Właśnie poczułem, jak spada pierwsza kropla deszczu.

Oboje spojrzeli do góry, ale szybko opuścili głowy, kiedy ich twarze skropiły pierwsze oznaki nadchodzącej burzy.

– Uch! – Hermiona jęknęła, czując zimną wodę. – Sytuacja zapowiada się tragicznie.

– Jakby do tej pory było inaczej – powiedział Draco, zanim wystawił język, próbując złapać jedną z rzadko spadających kropli. – Ale przynajmniej przestanie nas dręczyć brak wody – dodał, chowając język i oblizując usta. 

– To za mało, żeby ugasić pragnienie – odpowiedziała, zaraz po tym jak sama na moment wystawiła język. – Ale wystarczająco, żeby zirytować.

Draco przekręcił głowę tak, by zwrócić ją ku górze i zmarszczył czoło dosłownie w momencie, kiedy z ciemnoszarych chmur lunął deszcz.

– Co mówiłaś?! – krzyknął, mrugając zawzięcie i próbując pozbyć się wody zalewającej mu oczy. 

Na twarzy Hermiony pojawił się grymas, kiedy zalewały ich wściekłe strumienie deszczu, ale Draco jedynie znów uniósł głowę ku niebu i szeroko otworzył usta. Przełknął ogromny łyk deszczówki. 

– O ja pierdole, tak – sapnął z satysfakcją, wyciągając się po więcej. 

Hermiona przez moment obserwowała jego zachłanne picie, zanim sama wykręciła głowę, starając się wygiąć pod takim kątem, żeby błogi płyn spływał jej do ust. Jednak skalna półka tuż za jej szyją skutecznie uniemożliwiała wychylenie się na tyle, żeby zasmakować pokaźniejszej ilości wody.

– Nie mogę wystarczająco przesunąć głowy – powiedziała gorączkowo, skręcając szyję w każdym możliwym kierunku. – Mogę schylić ją do przodu, ale nie wychylę się do tyłu. Cholera! – przeklęła płaczliwym tonem.

Wyciągnęła podbródek, wystawiając język tak bardzo, jak tylko potrafiła, chcąc zgromadzić chociaż łyk. Finał był taki, że zaczęła dławić się tym, co udało jej się uchwycić, kiedy wielkie krople opadły na jej spłaszczony mięsień i rozbryzgały się w całkowicie przypadkowy sposób, dostając się do nosa i w dół do tchawicy. 

– Mmm mmm mmm.

Hermiona zdusiła kaszel i łypnęła na Draco przez równomierną taflę deszczu. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami i napompowanymi policzkami, które ewidentnie wypełniała woda.

– Co? – zapytała przepełnionym paniką głosem.

– Mmm mmmm mmm mmmm – wymamrotał znowu, na co jęknęła.

– Malfoy, nie zrozumiem cię, jeśli twoje usta będą pełne wody!

Draco wywrócił oczami i przełknął dużego łyka.

– Powiedziałem, żebyś wzięła trochę ode mnie.

Hermiona gapiła się na niego bez zrozumienia.

– Co…? W sensie z twoich ust? 

– Tak – odpowiedział, natychmiast unosząc głowę i ponownie napełniając usta deszczówką. Zniżył głowę, znów z wypchanymi policzkami, żeby dostrzec, że Hermiona jedynie wpatruje się w niego z niedowierzaniem.

– Mmm mmmm – bełkotał, nachylając się do niej i kiwnięciem dając znak, że ona też musi się przybliżyć. Ale Hermiona nawet nie drgnęła, więc znów wywrócił oczami i przełknął.

– Cholera, Granger – rzekł. – Marnujesz czas, który mogłabyś poświęcić na picie. Nie mamy pojęcia, jak długo potrwa ta ulewa. 

– Ale… – zaczęła. 

Draco zmarszczył brwi.

– Wolisz zlizać resztki z mojej szyi? 

Hermiona posłała mu przerażone spojrzenie, słysząc jego sugestie. Prychnął.

– Tak właśnie myślałem – rzucił, zanim znów nadstawił twarz w kierunku strumienia. Kilka sekund później policzki Draco znów wyglądały jak dwa balony. Hermiona zawahała się na moment, a jej wzrok padł na jego ściągnięte wargi. W końcu powoli się nachyliła i przywarła swoimi ustami do jego. Draco otworzył je ostrożnie, pozwalając by woda przepłynęła do Hermiony. 

Zamknęła oczy. Zanim przełknęła, skupiła się na myśli, jak życiodajny płyn nawilża jej wyschnięte gardło. Szybko uniosła powieki, kiedy Draco odsunął się, żeby złapać więcej wody. 

– Mmm – zaoferował na nowo. Tym razem bez zastanowienia pochyliła się w jego kierunku. Wydała z siebie pełne wdzięczność westchnięcie, kiedy zaczerpnęła od niego kolejnego, dużego łyka.

Draco uśmiechnął się wymownie, kiedy oderwał od Hermiony swoje wargi. 

– To było nawet podniecające – zadrwił, cmokając.

– Dupek – odpowiedziała, marszcząc nos z niesmakiem. Zanim Draco napił się więcej wody, uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Posłał jej sprośne spojrzenie przez strumień wody.

– Masz ochotę na więcej?

Hermiona skrzywiła się, na co mężczyzna wzruszył ramionami i przyjął kolejną, dużą porcję płynu. A potem następną.

– Mmm mmmm? – „zapytał”, oferując jej więcej wody po swoim trzecim przełknięciu.

Walczyła ze sobą, wpatrując się raz w Malfoya, a raz w jego usta. Uniósł brew w cichym rozbawieniu, obserwując wewnętrzną walkę Hermiony i wyraźnie przemykające przez jej twarz emocje. – Mm mmm – wymruczał po chwili, dając jej do zrozumienia, że się poddaje i dalej zamierza pić sam.

– Zaczekaj – powiedziała, w ostatniej chwili wstrzymując go od przełknięcia. W milczeniu nachyliła twarz w jego kierunku. Draco powoli zmniejszał odległość jaka dzieliła ich twarze, z premedytacją przyciskając do niej usta tak, żeby ani na moment nie przerwać kontaktu wzrokowego. 

Walczyli bez słów na spojrzenia, praktycznie nie mrugając, mimo deszczu kapiącego im z rzęs. Kiedy ostatnia porcja wody została przekazana… nawet nie drgnęli.

To Draco odsunął się pierwszy. Oblizał dolną wargę i ponownie uniósł głowę po więcej deszczu. Hermiona wlepiła zamyślony wzrok w jego ramię, czekając aż mężczyzna się napije i z sugestywnym „mmm” zwróci się do niej. 

Pili na zmianę, unikając kontaktu wzrokowego, dopóki Hermiona nie pokręciła głową.

– Już nie mogę – powiedziała, odwracają się od niego. Draco obserwował, jak Hermiona opiera policzek o śliską, kamienną ścianę i zamyka oczy. Przebiegł wzrokiem po szparze nad nimi.

– Szkoda, że nikt nie będzie w pobliżu przez tę ulewę – odparł, kołysząc głową lekko, aby usunąć mokry kosmyk swoich włosów z czoła.

– Dlaczego?

Draco zmarszczył brwi, wpatrując się w ścieżkę brudu na ścianie, sączącą się grubym strumieniem nad ramieniem Hermiony i znikającą między nimi.

– Ponieważ z tym całym mokrym brudem i kurzem, moglibyśmy znów zacząć wołać o pomoc, a wibracje nie wzbijałyby chmury pyłu.

– Wątpię, żeby miało to jakieś znaczenie – wyszeptała. – Jesteśmy pośrodku niczego.

Draco skrzywił się na tę myśl, wyciągając głowę do wciąż miarowo lejącego się z nieba deszczu.

– A jednak my wpadliśmy tutaj na siebie, w tym samym czasie, zupełnie nie mając takiego zamiaru. – Hermiona słysząc to, otworzyła oczy i zamrugała, powoli odwracając się w jego stronę.

– Skąd dowiedziałeś się o tym miejscu?

– Od Mundungusa Fletchera – odpowiedział, strząchając wodę z twarzy. – Dał mi cynk, że chodzą plotki o plantacji składników do eliksirów właśnie tutaj.

– Przyjaźnisz się z Dungiem? – zapytała z niedowierzaniem.

Draco prychnął.

– Jeśli przyjaźnią określasz płacenie mu za informacje, to tak.

Hermiona się zamyśliła.

– A ty? – odezwał się. – Skąd wiedziałaś, żeby tu przyjść?

– Ron mi powiedział – odpowiedziała, zauważając brud lejący się po niej. – Autorzy są sprawdzani z umiejętności lokalizowania i likwidowania inwazyjnych magicznych gatunków. Powinni oczyścić cały teren w następnym miesiącu. Poinformował mnie o tym w sekrecie… Wie, jak ciężko pracuję, żeby mój domowy biznes produkcji eliksirów przynosił zyski i uznał, że pomogą w tym darmowe składniki.

– Prędzej stwierdził, że to mniej roboty dla niego, jeśli ty wcześniej oczyścisz teren – sprostował Draco, wywracając oczami. Hermiona uśmiechnęła się smutno, pociągając nosem z rozbawieniem.

– Prawdopodobnie masz rację – westchnęła.

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że ten bałwan poślubił wilę.

– W jednej czwartej wilę – poprawiła go Hermiona. – I nazywa się Gabrielle.

– Taa – zachmurzył się lekko. – Pamiętam z niekończących się nagłówków i okładek gazet, dzięki.

Hermiona westchnęła głośno i zwróciła twarz w stronę deszczu. Draco przyglądał jej się przez moment.

– Zawsze myślałem, że to ty skończysz z Weasleyem – rzucił lekko.

– Nie, najwyraźniej „gram na nerwach”.

Twarz Draco stała się nieprzenikniona. 

– Powiedział tak?

Jej westchnięcie przebiło się przez dźwięki burzy.

– Nie… nie powiedział. Był zaskakująco taktowny, kiedy kończył nasz związek.

On kończył? Zostawił cię dla niej?

Hermiona nawet nie raczyła odpowiedzieć, Draco chwilę ją obserwował.

– Zawsze był idiotą – dodał zwyczajnie. Hermiona otworzyła oczy i zamrugała, żeby pozbyć się kropel deszczu z rzęs.

– Posłuchaj… – zaczęła z irytacją. – Jeśli próbujesz mnie sprowokować, wciągnąć w jakieś wyznanie pokroju biedna-ja-bo-chłopak-rzucił-mnie-dwa-lata-temu-dla-innej-kobiety i chcesz, żebym poczuła się bezbronna, to sobie daruj. Wciąż jesteśmy z Ronem bardzo dobrymi przyjaciółmi i cieszę się jego szczęściem. I nie żeby to była twoja sprawa, ale poznał Gabby już po naszym zerwaniu. Więc po prostu przestań, okej?

Draco się w nią wpatrywał, dopóki ze zmieszaniem nie zmarszczyła brwi i lekko potrząsając głową, znów zamknęła oczy. Ruch sprawił, że jeden z mokrych loków, przykleił jej się do twarzy.

–Ugh – warknęła, potrząsając głową mocniej w próbie przemieszenia swoich włosów. Sprawiła tym jedynie, że jeszcze więcej kosmyków przylgnęło jej do policzków, a dłuższe pukle jak bicz smagały Draco.

– Stop! – zażądał, wykręcając głowę jak najdalej od niej, żeby uniknąć kolejnych uderzeń.

Hermiona przerwała.

– Pomożesz? – wydukała, jednym okiem posyłała mu błagalne spojrzenie, przedzierające się przez pasma włosów zakrywających jej twarz. Draco parsknął rozbawiony, kiedy objął ją całą spojrzeniem.

– Mówiłem ci, że te włosy stwarzają zagrożenie – powiedział zadowolony z siebie. Hermiona wydała z siebie zbolały jęk i zmarszczyła nos pod włosami.

– Czy choć na chwilę mógłbyś przestać być okropny i mi pomóc? – poprosiła.

Draco uśmiechnął się zawadiacko, sam bez wysiłku strząsając krótki kosmyk blondwłosów z czoła. 

– Och, ja jestem okropny, ja? – zaczął. – Skoro masz zawsze rację… Muszę być okropny. A więc jestem zbyt okropny, żeby ci po…

– Przepraszam, że określiłam cię okropnym – przerwała mu desperacko Hermiona. – Po prostu… Proszę cię, Malfoy… To wstrętne uczucie.

Przez chwilę szczerzył zęby w uśmiechu, słysząc jej przeprosiny. Westchnął. 

– Chodź tu – ustąpił, skręcając głowę w jej kierunku. Hermiona zbliżyła się i w bezruchu czekała, aż Draco usunie za pomocą nosa niesforne loki. – To niewykonalne – narzekał, kiedy pojedyncze kosmyki uparcie opierały się jego ruchom i zawzięcie przylepiały się do policzków Hermiony. – Dlaczego musisz mieć tyle przeklętych kudłów?

Nie odpowiedziała, wciąż nawet nie drgnęła. Jedynie okazjonalnie mrugała, żeby oczyścić rzęsy ze zbierających się tam kropli deszczu. Minęło kilka minut zanim ostatni nieposłuszny, mokry pukiel został usunięty na bok.

– Dziękuję – odetchnęła z nieopisaną ulgą Hermiona, Draco w końcu się odsunął. Przyjrzał się jej i mruknął melodyjnie. – Co? – zapytała, kiedy wciąż analizował ją spojrzeniem.

– Wiesz co? – zaczął z podziwem w głosie. – Z takimi włosami i cała mokra… naprawdę wyglądasz jak gówno.

Hermiona wpatrywała się w niego przez chwilę, a potem pozwoliła sobie na niewielki grymas rozbawienia. Posłała mu równie oceniające spojrzenie. Deszcze sprawiał, że zalegający we włosach kurz spływał Draconowi po czole brązowymi, maleńkimi strumieniami stworzonymi przez ulewę, a blada cera podkreślała głębokie wory pod oczami spowodowane zmęczeniem.

– Taak – zaśmiała się. – Ty też.

Draco odpowiedział takim samym rozbawieniem. To, co na początku było cichym chichotem, u obojga szybko przerodziło się w głośne wycie ze śmiechu, kiedy wpatrywali się w siebie, a wyglądali jak mokre szczury. Ich śmiechy rozbrzmiewały dziwną barwą, mieszając się z dźwiękami burzy, jednak i tak wypełniali przestrzeń wokół siebie radością, jakby cieszyli się z deszczu.


_________________


Wybaczcie długą nieobecność, ale podupadłam ostatnio na zdrowiu. Każdą wolną chwilę przesypiam i za bardzo nic nie pomaga, więc mój dzień to spanie, praca, jedzenie, spanie i od początku. Ale szóstka wjeżdża jeszcze w piątek, promise! :)


Dziękuję Patrycji za komentarz. Zwykłe info, że czeka zmotywowało mnie na tyle, żeby dzisiaj, zanim uderzę w kolejną drzemkę, jednak wstawić rozdział (wiem, że i tak z jednodniowym opóźnieniem, ale jest!)


Buziaki!

2 komentarze:

  1. Super że jest kolejny rozdzial. Życzę powrotu do zdrowia i pełni sił, niecierpliwością czekam na kolejny 😀. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No i proszę bardzo. Robi się ciekawie. Coś czuje, że nasi bohaterowie niedługo się rozkręcą! ;)

    Dzięki, że kontynuujesz tą historię i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
    Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej i w pełni sił do nas wrócisz!

    Buziaki,
    N.

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA