piątek, 9 kwietnia 2021

9. Dzień trzeci: Noc

Hermiona ocknęła się ze snu, czując, że coś ociera się o jej ramię. Zamrugała gwałtownie. Uniosła głowę, a wzrok skrzyżowała z otaczającą ich ciemnością.

– Cholera – powiedziała otumaniona, szybko opuszczając głowę i zaczynając podnosić nogi, żeby je zgiąć. – Draco, jak długo pozwoliłeś mi spać?

Brak odpowiedzi.

– Draco? – zapytała, odwracając głowę tam, gdzie opierał się o jej ramię. Coś znów się o nią otarło, jęknęła. – Nietoperze nadchodzą.

Nadal cisza.

– Draco! Malfoy, obudź się! – krzyczała w panice, mocno wzruszając ramionami. – Malfoy!

Kiedy nadal się nie obudził, zaczęła gorączkowo go uderzać, ignorując łopotanie i skrzeki zwiększającej się liczby nietoperzy.

– O bogowie… obudź się! Obudź się!

– Ugh… – jęknął Draco ochryple, przetaczając głowę. – Granger… co do cholery?

Hermiona wybuchnęła płaczem pełnym ulgi. Draco zamrugał gwałtownie, próbując zrozumieć, co się dzieje. 

– Granger, co do… – Nietoperz uderzył go w bok twarzy, Draco szarpnął głową w drugą stronę i szybko ukrył nos w szyi Hermiony. – Obudziłaś mnie na nietoperze?! – krzyknął wściekły.

– Nie – zawyła, też wciskając twarz w bok jego szyi.  – Oboje…

– Nie słyszę cię! – krzyknął Draco w odpowiedzi, kiedy hałas wzrósł. Hermiona błądziła ręką po ich ciałach, szukając po omacku dłoni Malfoya. W końcu Draco splótł z nią mocniej palce, a otaczająca ich chmara wciąż rosła.

– Paskudne, małe dranie – narzekał Draco, kiedy nietoperze w końcu zniknęły. Uniósł głowę, ale szybko opuścił ją z powrotem ze zbolałym stęknięciem. – Kurwa mać, czuję się jak gówno.

– Poruszaj nogami i wracaj spać – powiedziała obojętnym tonem.

Draco znowu jęknął, wykonując jej polecenie.

– Ile jeszcze czasu zostało na mojej turze? – zapytał.

– Po prostu śpij. Obudzę cię raz na jakiś czas, żebyś pokopał nogami.

– Raz na jakiś czas? – dopytywał, chociaż zamknął oczy.

Hermiona puściła jego dłoń i potarła twarz.

– Nie będę więcej spała – odpowiedziała. – Idź spać.

Draco otworzył oczy i przekręcił głowę na bok, wciąż na jej ramieniu.

– O czym ty mówisz? Zmieniamy się.

– Po prostu śpij – zarządziła ponownie. Draco powoli uniósł głowę i popatrzył w jej kierunku. 

– Potrzebujesz snu – naciskał ze złością.

Hermiona potrząsnęła głową, mimo że nie mógł tego zobaczyć.

– Nie mogę ryzykować. Jesteś coraz słabszy. 

Draco wydał z siebie zirytowany odgłos.

– Wciąż…

– Zasnąłeś na swojej warcie – przerwała mu stanowczo. – Obudziły mnie nietoperze, a ty spałeś. Jesteś coraz słabszy, a ja nie mogę… Jeśli mamy przetrwać dłużej niż dzisiejszą noc, potrzebuję pozostać przytomna… a ty potrzebujesz snu.

Zapadła krótka cisza, Draco pozwolił, żeby głowa znów opadła mu na ramię Hermiony, wypuścił przy tym z napięciem powietrze.

– Nie chciałem zasnąć – zaczął przepraszająco.

Hermiona nabrała głęboko powietrza.

– Wiem, że nie chciałeś. I właśnie dlatego zamierzam czuwać, dopóki ktoś nas nie znajdzie.

Draco wydał z siebie smutne burknięcie.

– Będziemy już długo za Zasłoną Śmierci, kiedy ktoś nas znajdzie – szepnął.

– Może – potwierdziła. – Albo Mundungus przyjdzie tu dzisiaj, szukając roślin, które sam mógłby sprzedać, zobaczy nasze rzeczy i kogoś zaalarmuje. Albo może jacyś spacerowicze będą przechodzić… albo myśliwi. Może Aurorzy zdecydują się sprawdzić teren wcześniej.

– To miłe myśli, Granger… ale oboje wiemy, że to się nie zdarzy.

Hermiona westchnęła i pogładziła go po włosach.

– Taak.

Wykręciła szyję, żeby złożyć pocałunek na jego skroni i zamknęła oczy, czując, jak jego skóra prawie poparzyła jej usta.

– Twoja temperatura wzrosła – zauważyła cicho.

– Miejmy nadzieję, że wystarczająco, żeby cię dzisiaj zagrzać – odpowiedział Draco, wsuwając rękę pod jej koszulkę i ogrzewając skórę przy talii. – Nie sądzę, żebym jeszcze miał energię na czary.

Hermiona zamruczała z wdzięcznością, czując ciepło jego dłoni i obróciła głowę, żeby ułożyć policzek na wilgotnym czole Draco.

– Powinieneś spać – zasugerowała jeszcze raz. Draco potrząsnął lekko głową pod nią.

– Powinienem… – Wypuścił głośno powietrze i szturchnął ją lekko, wskazując, że chce unieść głowę. Odsunęła się i Draco podniósł głowę. Pocałował Hermionę w policzek i skierował twarz w górę. – Jaka szkoda – powiedział.

– Co? – zapytała zaintrygowana Hermiona, wciąż z ręką w jego włosach.

Draco zmrużył oczy w rozległą ciemność nad nimi.

– Byłoby miło zobaczyć gwiazdy po raz ostatni.

Hermiona też spojrzała w górę, żeby zobaczyć matowoczarny pas chmur pokrywających nocne niebo. 

– Może jutro będzie bezchmurnie.

Draco prychnął.

– To właśnie moje szczęście… zrobi się bezchmurnie, kiedy umrę.

Hermiona opuściła rękę i potarła górną część jego ręki dla komfortu.

– Wciąż będziesz żył jutro wieczorem.

– Wcale się tak nie czuję – odpowiedział ze zbolałym mruknięciem, kiedy ponownie opuścił głowę. Mruknięcie zmieniło się w niskie warknięcie, które wzrastało na głośności. Zacisnął zęby i mocniej wcisnął czoło w jej ramię.

– Draco? – zaczęła Hermiona ze zmartwieniem w głosie. Draco tylko głośniej warknął i wyciągnął swoją wolną rękę z dala od niej, żeby mocno uderzyć w ostrą, kamienną ścianę.

– KURWA! – krzyknął nagle, powtarzając klepnięcia w skałę. – Kurwa, kurwa, kurwa!

– Draco!

– Ból… – zakrztusił się, drapiąc paznokciami w ścianę tuż obok jej głowy. – Pierdolone piekło, to… kurwa, po prostu chcę, żeby już przestało boleć.

Hermiona wzdrygnęła się, słysząc jego desperacki ton.

– Może jeśli spróbujesz zasnąć…

– Musisz wyciągnąć moje ramię – powiedział prawie błagalnie.

– Co… wyciągnąć twoje ramię? – dociekała zaalarmowana.

– To, które utknęło – wyjęczał, kiwając głową na jej ramieniu. – Po prostu… Wyszarpnij je, czy coś. Ja… Ledwo już to wytrzymuję.

Hermiona odwróciła głowę w kierunku jego uwięzionego ramienia i wpatrzyła się w ciemność.

– Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Uwolnienie go może tylko spowodować większy ból.

Draco zaczął nabierać głębokich, sapiących oddechów, co wydawało się próbą zapanowania nad bólem.

– Wywołasz u siebie hiperwentylację, przestań – ostrzegła surowo. Potrząsnął głową.

– Jest mi niedobrze – jęknął.

– Po prostu się zrelaksuj… spróbuj się uspokoić.

Draco wypuścił kolejny długi, drążący oddech.

– Taa…

Hermiona błądziła ręką po jego napiętym ramieniu, rysując uspokajające koła.

– Już w porządku. – Starała się go pocieszyć.

– Wcale nie. – Od razu zaprzeczył. – Kurwa, ja umieram, Granger… – Kolejne pełne bólu warknięcie odbiło się echem w jego klatce piersiowej, zanim dodał. – I to jakieś piekło.

Cisza zapadła na kilka minut po tym stwierdzeniu, Hermiona nie przestawała go masować, dopóki wreszcie się nie odezwała.

– Ktoś nas znajdzie – wyszeptała. – Ktoś przyjdzie i nas wyciągnie… i sprawimy, że poczujesz się lepiej…

 Draco odpowiedział szorstkim śmiechem.

– Słowa nie staną się prawdą tylko dlatego, że będziesz je ciągle powtarzać.

– Wiem… – odparła – ale za bardzo boli rozważanie alternatyw.

Draco milczał przez moment.

– Zawsze się zastanawiałem, kiedy to się stanie – powiedział nagle. Hermiona obróciła  do niego twarz z zaciekawioną miną.

– Kiedy co się stanie? – dociekała delikatnie.

– Kiedy dostanę to, co było mi pisane – odpowiedział drżącym głosem. 

Hermiona zamarła z głową na jego ramieniu.

– Nie zasłużyłeś na to.

Draco pozwolił, żeby jego ręka, do tej pory oparta o ścianę za plecami Hermiony, znów opadła na jej biodro.

– Ile razy nazwałem cię szlamą? Sto? Tysiąc? – wytknął, zaciskając palce na jej boku. 

Potrząsnęła głową.

– To nie ma znacz…

– Ile żyć naraziłam, doprowadzając do wojny? – przerwał jej. – Ile razy byłem świadkiem zła i nic z tym nie zrobiłem?

Pytanie zawisło w zatęchłym powietrzu i Hermiona zabrała dłoń z jego ramienia.

– Nie zasłużyłeś na to – powtórzyła zwyczajnie.

Draco zaczął unosić rękę, by znów wdać się w dyskusję, ale szybko ją opuścił z kolejnym jęknięciem.

– Myślę… Myślę, że chyba naprawdę zwymiotuje – powiedział, zanim znów usłyszała odruch wymiotny.

– Nie, nie, nie – błagała Hermiona gorączkowo, natychmiast porzucili dyskusję. – Za szybko się odwodnisz. Draco, musisz spróbować to powstrzymać.

Dźwięk nierównych oddechów Dracona roznosił się głośno po szczelinie, kiedy ten próbował się uspokoić, walcząc z nudnościami. Hermiona znów podniosła rękę i zaczęła lekko masować jego kark.

– Wszystko w porządku – uspokajała. – Poradzisz sobie. Wszystko w porządku…

Cały czas się o nią opierając, skupiał się na swoim oddechu przez kolejnych kilka minut, dopóki w końcu się nie rozluźnił i powoli uniósł głowę.

– Cóż, to nie było przyjemne – powiedział ironicznie, z ust Hermiony wyrwał się cichy śmiech.

– Nie powinieneś mnie rozśmieszać – zbeształa go żartobliwie, układając dłoń na jego biodrze.

– Lubię dźwięk twojego śmiechu – przyznał, znów opierając głowę o ścianę.

Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wywołał ten komentarz.

– Śmiech to najlepsze lekarstwo – odparła.

Draco zamruczał, zamykając oczy.

– Obawiam się, że potrzeba czegoś więcej, żeby mnie z tego wyciągnąć. Kurwa… Nigdy, w całym swoim życiu nie czułem się tak cholernie źle. 

– Przepraszam – odpowiedziała Hermiona, jej uśmiech zbladł.

– Jakim cudem człowiek może czuć głód i mdłości w tym samym momencie? – narzekał. – Jakim cudem głowa może sprawiać wrażenie pełnej ołowiu i gorącego powietrza w tym samym momencie? – Spróbował napiąć lewą rękę, na co wydał z siebie pełne bólu sapnięcie. – I… jakim, kurwa, cudem ramię może być odrętwiałe i tak potwornie obolałe w tym samym, pierdolonym mome…

Jego krótką tyradę powstrzymał nagle atak mdłości. Hermiona się skrzywiła, słuchając jak próbuje zwalczyć wymioty i kiedy w końcu minutę później się uspokoił, poczuła jego dłoń na swoim biodrze, uścisnęła ją.

– Przykro mi, że czujesz się tak nędznie – powiedziała, wpatrując się w niego ze szczerością w oczach. – Żałuję, że nie mogę czegoś dla ciebie zrobić.

– Może… mogłabyś mnie czymś rozproszyć? – poprosił.

– O czym chciałbyś porozmawiać? – zaoferowała od razu. – Zasugerowałabym całowanie, ale biorąc pod uwagę twój obecny stan…

Draco się zaśmiał.

– Nie, całowanie odpada. – Zamilkł, zastanawiając się przez moment. – Zaśpiewasz mi coś?

Hermiona się zawahała.

– Um… Nie jestem specjalnie utalentowana, jeśli chodzi o śpiew – przyznała cicho. Draco otworzył oczy i spojrzał na nią smutno.

– Nikomu nie powiem – odparł.

Hermiona potrząsnęła głową, uśmiechając się do niego słabo.

– No nie wiem…

– Proszę? – Ton jego głosu był raczej błagalny, Hermiona westchnęła.

– Tylko mnie wyśmiejesz.

– Nie wyśmieje – zapewnił poważnie. – Nigdy więcej.

Hermiona głośno wciągnęła powietrze słysząc jego słowa. Zamknęła oczy i skinęła głowa.

– Jest… jedna piosenka, którą zwykle śpiewałam z moją mamą – powiedziała po chwili. – Ale jest raczej smutna…

– Więc wpasuje się idealnie. – Draco wypowiedział to mrocznym tonem, jednocześnie się z nią drocząc. Hermiona przytaknęła.

– To też stara piosenka. Pamiętam, że słyszałam, jak pani Weasley ją raz nuciła, więc nie sądzę, żeby była zarezerwowana wyłącznie dla mugoli, być może ją znasz…

– Grasz na zwłokę.

– Wcale nie – zaprzeczyła bez przekonania. – Ja… po prostu nie pamiętam całego początku.

Draco uścisnął jej dłoń zachęcająco.

– Więc zacznij tam, gdzie pamiętasz – odpowiedział.

Hermiona przez moment milczała, zastanawiając się, jak zacząć.

– No dalej – zachęcał Draco.

– Tak, już – powiedziała napiętym głosem. Wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i odchrząknęła kilkukrotnie, żeby oczyścić gardło, zanim wreszcie miękko zaczęła.

Więc powoli, powoli się zebrała, I powoli podeszła tuż do niego, Lecz jedyne, co mu powiedziała, to "Młodzieńcze, myślę że umierasz”.

Przerwała, żeby wziąć oddech na kolejnych kilka wersów, ale ku jej zaskoczeniu, zanim przeszła dalej, Draco zaczął śpiewać.

Tedy odwrócił twarz prosto na nią, I ze śmiertelnym bólem westchnął: Och, kochana panno, zlituj się nade mną; Leżę na łożu śmierci.

Głęboki tenor Dracona wybrzmiał w powietrzu, kiedy łza spłynęła po policzku Hermiony.

– Znasz to? – Westchnęła.

– Kontynuuj, zanim wrócą moje mdłości – zarządził. Zdobyła się na mały uśmiech, kiedy wzięła głęboki wdech i zaśpiewała następny wers. Na zmianę wyśpiewywali kolejne zwrotki, dopóki nie doszli do dwóch ostatnich, wtedy złapali się mocno za uwolnione dłonie i zaśpiewali wspólnie.

Pochowali ją na starym cmentarzu, Jego pochowali przy niej. Na jego grobie wyrosła czerwona, czerwona róża, A nad nią krzak dzikiej róży. 

Rosły i rosły na starym cmentarzu, Aż już nie mogły rosnąć wyżej. I w końcu utworzyły prawdziwy węzeł miłości, Bo róża owinęła się wokół krzaku.

Dolna warga Draco drżała, kiedy skończyli.

– Masz… masz piękny głos – powiedział, ze łzami zbierającymi się pod powiekami.

– Ty też – odpowiedziała Hermiona, sama powstrzymując łzy. Nastała krótka cisza, zanim…

– Nie chcę umierać, Hermiono – wyznał nagle łamiącym się głosem.

Twarz Hermiony wykrzywiła się z żalu, a z ust wyrwał jej się szloch, wreszcie Draco też przestał się wstrzymywać. Zetknęli się czołami, a ciemność niosła ich pełen bólu płacz.


–––––––––––––––––

Od autorki: Piosenka, którą śpiewają to Barbara Allen – traditional folk song, nieznanego autora. Zdaję sobie sprawę, że jest więcej niż jedna wersja tej piosenki, ale dla dobra tej historii załóżmy, że akurat Draco i Hermiona znali tę samą wersję.


Od tłumaczki: I z tą końcówką was zostawię… Kiedy czytałam ją po raz pierwszy, złamała mi serce. A jak wy się trzymacie? Dzisiaj w prezencie dwa rozdziały, bo znów mnie chwilę nie było. Jako przerywniki szykuję wam jeszcze kilka mini od Bex-chan (mam już zgody). Pierwsze dwie, które wzięłam na tapetę to Graveyard Valentine i Little, Fragile Toys, ale szykuję więcej. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

Dajcie też znać, jeśli macie lepsze pomysły na przetłumaczenie piosenki powyżej, bo tłumaczenie i znalezienia w miarę fajnej wersji zajęło mi dłużej niż cała reszta tego rozdziału. Wiem już, że tłumaczenie piosenek/wierszy to nie moja bajka xd

Poniżej jedna z (moim zdaniem) najbardziej pasujących do historii i najładniejszych wersji piosenki, którą śpiewali: KLIK


Trzymajcie się zdrowo! I niech już nie pada śnieg, błagam…

6 komentarzy:

  1. Rozdział złamał mi serce, ale już wiesz, że czytałam oryginał po ang. więc jestem przygotowana na to co się wydarzy. Piękne tłumaczenie. Po raz kolejny cieszę się, że zabralast się za ten tekst. Prawdziwa perełka w dramionowym świecie. Nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, tych, które złamią mi serducho i tych, które przywołają uśmiech na mojej twarzy.
    Pozdrawiam, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie piękno tej historii - wiesz, co się stanie, wiesz, jak się skończy, a i tak za każdym razem łamie Ci serce... :D
      Dziękuję za miłe słowa i wytrwałe czekanie mimo znajomości oryginału <3

      Usuń
  2. O masakracja! Przeczytałam najpierw komentarz i myślę sobie: nieee, tylko nie to! Ta historia nie może się teraz źle skończyć..

    Uff, naprawde odetchnęłam z ulgą, jak dobrze, że to jeszcze nie koniec. ;)

    Kochana, robi się coraz bardziej ciekawiej! Jestem pełna podziwu, że aż tyle może się dziać w takiej beznadziejnej sytuacji! Czekam na więcej!!

    Dziękuję za wytrwałość i kolejne tłumaczenia rozdziałów!

    Wszystkiego dobrego,
    N :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejne rozdziały będą na pewno ciężkie emocjonalnie, ale gwarantuję, że warto :D

      To ja dziękuję za wytrwałość i komentowanie każdego rozdziału <3

      Buźka! ;*

      Usuń
  3. Weszłam i nie wierzę.. Pamiętam tego bloga od dawna, z historii Draco, Hermiony i Toma. Czy można to gdzieś przeczytać? Jak dobrze, że jeszcze publikujesz! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, co za odległe czasy :D
      Zawsze niesamowicie mi miło, jak pojawiają się ludzie, którzy pamiętają mnie jeszcze z tak odległych czasów. Bo to znaczy, że jednak gdzieś tam komuś zapadłam w pamięci. Dziękuję <3

      Ta historia jest nadal na tym blogu tylko trochę ukryta. W sensie trzeba byłoby się do niej dogrzebywać poprzez przycisk "starszy post". Mogę wstawić Ci linka z prologiem, jeśli bardzo chcesz, ale odradzam. Głównie dlatego że nigdy jej nie skończyłam, a to jednak aż 45 rozdziałów i żadnego zakończenia :P

      Jeśli chodzi o twór powyżej to niestety nie jest do końca moja praca tylko tłumaczenie z angielskiego. Wieki nie opublikowałam nic swojego (jest chyba w Spisie treści mini Niewypowiedziane, którą napisałam w 2018r. a tak to od 2015 nic nie opublikowałam, mimo że ciągle coś tam dla siebie piszę. Przetłumaczyłam też mini Bezsenność i epilog do niej – to bardzo polecam, bo jest ekstra i dumna z tego jestem :D)

      Rozpisałam się strasznie, ale takie osoby pojawiające się tu po latach zawsze niesamowicie mnie rozczulają.

      DZIĘKUJĘ! <3

      Usuń

Theme by MIA